Sosna próbując naśladować swoją mentorkę, z którą trzeba było przyznać - miała bardzo dobrą relację, co rusz rzucała lisim łajnem na temat suchych i przegniłych liści.
Leszczynek miał cichą nadzieję, że jeżeli dożyje dnia swego mianowania, bądź jego ojciec, Iglasta Gwiazda, nie przegoni go wcześniej, to dostanie również takiego mentora, z którym będzie łączyła go podobna więź, co te dwie kotki.
O, chociażby taki Nagietkowa Pręga byłby wręcz idealny! Leszczynek obserwował z uwagą posilającego się kocura, a gdy został na tym przyłapany - szybciutko odwrócił mordkę speszony, udając, że coś wybitnie zainteresowało go w środku, mimo iż znał już na pamięć cały schemat tej jaskini.
Westchnął cicho, układając pyszczek na łapkach. Ostatnio całe dnie spędzał na obserwacji klanowiczy, bo co innego mógł robić? Owszem, czasem odwiedzali go bracia, jednakże tylko na chwilkę, o ojcu szkoda było wspominać, zaś Przygasająca... cóż, ona wylądowała w kociarni już jakiś czas temu. Leszczynek często był świadkiem cichych rozmów na temat ojca tychże kociąt. Nie wiedział, czy jego siostra kogoś ma, jednakże jeśli koty o tym szepczą, widocznie nie chcąc by szylkretka to usłyszała - to jednak coś musiało być na rzeczy.
- Cześć młody! - pręgowany podskoczył w miejscu, trzęsąc się niczym galareta, gdy do środka wpadł wcześniej obserwowany Nagietkowa Pręga.
- B-bry... - wydukał, mając wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał. No, albo spali się ze wstydu.
< Nagietku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz