— Nagietkowa Pręga także kazał ci upolować pożywienie dla klanu? — zagadnął Karmel, stykając się nosem z szarą na znak powitania.
—Tak. Wybacz, że przeszkodziłam ci... — odparła przepraszająco niebieskooka, przylegając do jego boku w wyrazie współczucia, a z jej gardła wydobyło się przyjazne mruczenie. Miejsca, w których miała kontakt z byłym pieszczoszkiem niemal płonęły, jednak w ten przyjemny sposób, co wywoływało u niej dziwne przewroty wewnątrz brzucha.
— Nic się nie stało. W końcu to tylko jeden mały ptaszek — kocur posłał jej szeroki uśmiech i również odwzajemnił czuły gest, posyłając terminatorce tkliwe spojrzenie.
— Coś czuję, że gdybym to nie była ja, już miałbyś na koncie jakiegoś kota — zachichotała rozbawiona, liżąc przyjaciela za uchem. Jednak, czy mogła nazywać go przyjacielem? Nie czuła się przy nim jak przy Nagietkowej Prędze, który tym właśnie dla niej był. Podczas rozmów z Leśnym była przekonana, że jest w stanie dosięgnąć gwiazd nawet podczas szczytowania słońca! Przymknęła oczy na samą myśl o tak niedorzecznej rzeczy, by za chwilkę poczuć powolne liźnięcia na łebku. Najchętniej zostałaby tak do końca świata, lecz wiedziała, że czekają na nich uczniowskie obowiązki. Wyrywając się z objęć płowego, w odpowiedzi na jego pytający wzrok, miauknęła.
— Chodź, bo Iglasta Gwiazda przerobi nas na karmę dla wron — zaśmiała się, a następnie schyliła głowę po piszczkę leżącą na trawie nieopodal. Zanim jednak wykonała chociażby wykonała jakikolwiek ruch, poczuła ciepły oddech Karmela przy swoim uchu i znieruchomiała.
— Poczekajmy jeszcze chwilkę, błagaam — wymamrotał prosząco kocur, specjalnie przeciągając samogłoski w ostatnim wyrazie. Odskoczył od córki Grzmiącego Potoka i rzucił się na zieloną trawę, która idealnie wpasowywała się barwą pod jego ślipia. Młodsza z pogodnym westchnieniem skinęła łbem na zgodę, zdając sobie sprawę z tego, że i tak nie odwiedzie syna Kory od swojego pomysłu. Zakopując wcześniej upolowaną myszkę, prędko dołączyła do wiercącego się na polance przyjaciela, dźwięcznie się przy tym śmiejąc. Nawet nie zauważyła, kiedy dokładnie rozpoczęli kocięce wygłupy i turlali się między pojedynczymi kwiatkami czy okładali bezmyślnie, aczkolwiek delikatnie, łapami. W miarę umięśniona sylwetka kocura przyćmiła jej widok, jednak siostrze Pszenicy to nie przeszkadzało; wręcz przeciwnie, oddałaby wszystko za jeszcze chwilę wpatrywania się w szmaragdowe tęczówki należące do towarzysza. Wysunęła niepewnie smukłą łapę, by dotknąć puchatego policzka, a kocur przymknął ślipia pod wpływem dotyku czarnych poduszek. Chwilę później wszystkie ich działania były spowodowane impulsem, nie długotrwałych przemyśleń. Nie mieli pojęcia o konsekwencjach płynących z ich czynów, które miały znacząco zadziałać na dalsze losy niebieskiej. Chociaż próbowała sobie wmówić, że wszystko jest w porządku i obecne wydarzenia jej się podobają, w środku chciała jak najszybciej to zakończyć. Miała dość, z czasem każdy ruch napawał ją obrzydzeniem oraz strachem, że coś jest z nią nie tak. Przecież nie powinna odczuwać chęci ucieczki w takim momencie! Pomimo tego uparcie odmawiała jakiegokolwiek ruchu, bojąc się o uszkodzenie swojej niebywale wielkiej dumy, którą tak zawzięcie zawsze broniła oraz pielęgnowała. Pech chciał, że odchyliła głowę do tyłu akurat w chwili, gdy na polankę wkroczyła jej matka, Chłodny Wiatr, obarczając córkę niedowierzającym spojrzeniem błękitnych ślipi.
— J-Jas-Jaskółko? — wydukała zszokowana, lekko osuwając się na długich łapach. Pod wpływem tego, co właśnie zobaczyła, płuca starszej wojowniczki domagały się większej ilości świeżego powietrza, potrzebnego do racjonalnego myślenia, więc z trudem łapała coraz to większe hausty. Przestraszona terminatorka prędko oderwała się od płowego kocura, który również nie mógł uwierzyć własnym oczom.
— M-mamo! — wrzasnęła z trwogą uczennica Nagietkowej Pręgi, próbując dostać się do przeżywającej atak partnerki Grzmota, jednak Klan Gwiazdy miał co do niej nieco inne plany. Nim przerażona koteczka odpowiednio zbliżyła się do rodzicielki, ta z głośnym trzaskiem upadła na znajdujący się tuż obok ostry głaz. — Mamo! — wydarła się zrozpaczona Jaskółka, dobiegając do boku kocicy. Ze wszystkich sił próbowała ocucić matkę, lecz gdy śnieżne skarpetki jej łap zabarwiły się bordową cieczą, a błyszczące ślipia na zawsze zasnuła gwiezdna poświata, łzy przestały skapywać z oczu terminatorki. Wiedziała, że nie zdążyła na czas z pomocą.
— Jaskółko? — usłyszała roztrzęsiony głos syna Irysa, który z niedowierzaniem malującym się na pysku spoglądał na lśniące, czerwone łapy przyjaciółki.
— Ona nie żyje, Leśna Łapo — odparła oschle kotka, wzdrygając się na dźwięk imienia, które przecież tak kochała. Świadomość, że było to ostatnie słowo wypowiedziane przez jej najwspanialszą rodzicielkę wierciła w sercu szarawej ogromną dziurę pełną żalu i pozbawiającą jej wszelkich emocji. Zanim kocur zdążył miauknąć coś więcej, natychmiastowo wysunęła pazury i rozorała grzbiet wojowniczki, rozsmarowując szkarłatną ciecz na całej długości jej smukłego ciała. Dalsze ruchy wykonywała na oślep, chcąc jedynie jak najbardziej poharatać kocicę. Słysząc zdumiony okrzyk płowego, po skończeniu swojego dzieła, zimno dodała.
— Nie mogę pozwolić, by inni dowiedzieli się, jakim sposobem umarła, rozumiesz? Była najodważniejszą wojowniczką, jaka stąpała po tej ziemi i zasługuje na pozostanie w pamięci współbratymców jako ofiara szlachetnej śmierci. Oficjalna wersja brzmi: Chłodny Wiatr uratowała nas przed psem dwunożnych, przeganiając go daleko stąd — warknęła z żalem, odwracając się tyłem do dawnego najlepszego przyjaciela. Wszelkie uczucia skierowane do kocura momentalnie z niej prysnęły, zastąpione goryczą i wściekłością za śmierć bliskiej jej sercu kotki. Usiłując dźwignąć martwą wojowniczkę na plecy, z trudem dodała. — A jeśli ktokolwiek dowie się o tym, co tutaj zaszło, przysięgam na tych zapchlonych trupów na niebie, że osobiście upodobnię cię do niej — syknęła, wskazując kitą na zimne zwłoki na grzbiecie i próbując wrócić do obozu, by obwieścić reszcie druzgoczącą wiadomość.
<Leśna Łapo? Myślę, że można tutaj zakończyć, jednak jeśli chcesz odpisać to jak najbardziej możesz ^^>
Smutne :(
OdpowiedzUsuń[*]