Nie spodziewał się, że ktokolwiek do niego podejdzie. Już miał ruszyć w swoją stronę, gdy usłyszał znajomy głos.
- Dostałeś swoją lekcję pokory? - Cętka uśmiechnęła się do niego. - Zgaduję jednak, że Błoto nie zdołał cię złamać.
Czy to miał być… komplement? Postawił uszy, zaskoczony, szybko się jednak opanował. Uśmiechnął się swoim zwyczajem i odparł:
- Robił co mógł.
Kotka odpowiedziała uśmiechem. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Wilcze Serce czuł się dziwnie rozmawiając z burą sam na sam. Jego zwykła pewność siebie gdzieś zniknęła, każąc mu zastanawiać się nad każdym ruchem i słowem. Do tego kotka zachowywała się, jak gdyby nigdy nic się między nimi nie stało, jakby wybaczyła mu bezmyślny żart z kwiatami…
Spojrzał w jej niebieskie oczy. Coś sprawiało, że chciał siedzieć obok niej, mimo że jego łapy były niepokojąco niepewne, a umysł krzyczał żeby uciekał.
- A czym zasłużyłem sobie na gratulacje od tak wielkiej wojowniczki?
- Ej, nie naśmiewaj się! - Pacnęła go łapą.
- A gdzieżbym śmiał? Zdążyłaś już wyszkolić własnego ucznia, a ja tylko stracić i odzyskać rangę. - Wyszczerzył się, nawet nie próbując unikać szturchnięć. Chyba trafił z komplementem, bo przestała atakować, a jej złość wyparowała w jednej chwili. Ugniotła łapami ziemię, niepewna.
Wilki na niebie, co on właśnie robi?! Czy on… powiedział jej komplement? I czy ona się z tego ucieszyła?!
Jego dobry nastrój prysł momentalnie.
- No, miło było ale muszę już iść - odwrócił się i odszedł, zanim zaskoczona kotka zdążyła cokolwiek zrobić.
Wilcze Serce znowu rozmyślał po nocy. Doskonale wiedział, że nie powinien był się tak zachowywać. Te żarty, komplementy… Mogła to odebrać zupełnie inaczej niż chciał.
Zastanowił się. Ale czy on wiedział, czego chce? Lubił towarzystwo tej burej kupy futra (to określenie miało w sobie coraz mniej dawnej złośliwości), nie mógł zaprzeczyć.
Tylko że z jego strony nie mogło jej spotkać nic dobrego. Wszyscy, którzy coś dla niego znaczyli odeszli. Większość na zawsze, nieliczni zranieni przez jego egoizm i cynizm. Nie mógł jej dać niczego, poza cierpieniem. Zresztą, jak on wyglądał? Żadna kotka przy zdrowych zmysłach nie powinna patrzeć na niego inaczej niż z odrazą (aczkolwiek sam bardzo lubił swoje blizny).
I nie zasługiwał na jej dobroć.
No, i był jeszcze plan. Powinien skupić na nim całą swoją uwagę. Właśnie. A z planem wiązała się inna kotka…
Z jeszcze cięższym sercem wrócił do legowiska, próbując zasnąć.
<Cętko? Bardzo nerwowy się przy niej Buck robi ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz