— Dawno nie byliśmy w tamtej części terytorium. Może spróbujemy tam zapolować? — spytał wojownik, na co kotka pokiwała z aprobatą.
Po krótkim spacerze dotarli na miejsce, w którym mieli zamiar zapolować. Była już trochę zmęczona, więc przykucnęła przy rzece, aby napić się. Jej mentor spojrzał w stronę lasu, a potem rzeki.
— Zapolujesz tutaj, a ja będę niedaleko polował na myszy. Przynieś wszystko, co złowisz tutaj. — Skinął głową w stronę drzewa, na co kotka potaknęła. Mentor odszedł bliżej wody. — Uważaj na siebie i pamiętaj o granicy! — zawołał jeszcze na odchodne.
Kątem oka zauważyła kaczkę, która szukała w trawie pożywienia. Jej źrenice zwęziły się na widok zdobyczy. Kotka przybrała pozycję łowiecką i powoli podążyła za zapachem. Jako iż jest niska, nie miała problemu ze schowaniem się w trawie. Po chwili czyhania się wyskoczyła na zwierzę, gdy było nieuważne. Jednak zanim zdążyła dobrze wbić pazury, kaczka zaczęła się jej wyrywać. Postrzępiona Łapa pisnęła, gdy ta wzniosła się do góry razem z nią. Może i nie była ciężka, ale bez przesady! Chciała ugryźć ją w szyję, ale została strzepnięta przez ptaka i z hukiem uderzyła o ziemię. Prychnęła, patrząc, jak ptak odlatuje.
— Hej! Wracaj no tu! — Zaczęła gonić zdenerwowana kaczkę. Zatrzymała się w krzakach, czując granicę z Klanem Wilka.
— Na Klan Gwiazdy... Co za mysi bobek! — krzyknęła kotka, ale nagle zauważyła, że przy rzece po drugiej stronie terytorium w tafli wody przegląda się kocur. Podeszła bliżej krzaka chowając się w nim, obserwując z ciekawością. Nie słyszała za bardzo, o czym mówi, ale po chwili podniósł on głowę.
— Wiesz, że było cię słychać nawet tu przy rzece? Choć jestem zresztą pewien, że zwierzyna z całego lasu również nie mogła cię nie zauważyć. — zaśmiał się kocur.
Kotka zawstydzona prychnęła i wyszła z krzaku.
— Nie przesadzaj. Po prostu zdenerwowałam się na te idiotyczne kaczki. — Spojrzała w niebo, nadal widząc ptaka. Kosaćcowa Łapa podążył jej śladem.
— Faktycznie mysi bobek. Jak tak można, walczyć o przetrwanie? — Uśmiechnął się zawadiacko. Kotka przyjrzała się mu dokładniej. Jego futro było gęste, przypominało grzywę. Wyglądał pięknie, a promienie odbijane przez wodę w rzece podkreślały tylko jego urodę oraz brązowe oczy.
— No wiesz... Tak... — Kotka straciła mowę, nawet nie wiedziała czemu! Spojrzała szybko na swoje łapy.
— Co tu robisz? Nie powinnaś być w obozie? — spytał kocur.
— To znaczy? — Kotka przechyliła łeb.
— Przecież masz może ze cztery księżyce. Czy wojownicy Klanu Klifu puszczają kociaki samopas? — zażartował uczeń. Postrzępiona Łapa oburzyła się lekko.
— Kociak? Mam dwanaście księżyców, wypraszam sobie! Za niedługo będę wojowniczką! — Usiadła, dumnie wypinając pierś.
— Serio? Jejku, jesteś starsza ode mnie! No kto by pomyślał... Czyli co? Nie karmią was? — spytał, podnosząc jedną brew.
— W żadnym wypadku! Ze zwierzyną stoimy dobrze, tylko... — Spojrzała na swoje łapy. Chwilę myślała nad odpowiedzią na jego pytanie.
— Taka się urodziłam. Po prostu jestem niska. — wydusiła w końcu kotka. Kocur patrzył na nią przez chwilę uważnie.
— No cóż, czyli po prostu wyglądasz jak kociak? — Dalej przekomarzał się kocur. Postrzępiona Łapa spojrzała na niego z determinacją.
— Hej! Oj pożałujesz tych słów! — Po tych słowach ruszyła w stronę kocura. Gdy ten zdał sobie sprawę, z tego co robi, strzepnął ogonem. Stanęła tuż przy samej granicy.
— Wiesz, że znajdujesz się na terytorium Klanu Wilka? — stwierdził kocur z przymrużonymi oczami.
— Teoretycznie jeszcze nie. Ale zaraz mogę być. — Schyliła się w jego stronę, na co lekko się napuszył i patrzył na kotkę podejrzliwie.
Postrzępiona Łapa natomiast chwilę wpatrywała się w rysy jego pyszczka oraz jego brązowe jak kora drzewna oczy, które nadal tak pięknie odbijały słońce, a w połączeniu z taflą wody odbijającą się w nich, można by się w nich utopić.
— Masz... Piękne oczy. — powiedziała cicho uczennica, ale kocur usłyszał jej komentarz. Postawił uszy ku górze i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
— Co proszę? — spytał zdziwiony, a gdy Postrzępiona Łapa zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała, wyskoczyła na kocura i przywaliła go do ziemi, nie używając pazurów.
— No i co? Nadal chcesz pyskować starszym? — zaśmiała się, ale zobaczyła jego zdziwioną, ale i zdenerwowaną minę.
— Pogrzało cię do reszty?! Nie możesz mnie atakować! — krzyknął nadal trochę zdziwiony Kosaćcowa Łapa, a uczennica skuliła się lekko.
— Przepraszam, nie chciałam... — Speszona uciekała wzrokiem. Nie chciała go skrzywdzić. Spojrzała na niego zmartwiona. Wypuściła go spod łap, na co ten od razu wstał, poprawiając futro.
— Wszystko okej? Dobrze się czujesz...? — spytała kocura.
— Tak, wszystko w najlepszym porządku, wcale prawie nie umarłem! — powiedział, wyolbrzymiając z ironią problem. Widząc lekki strach w oczach kotki, westchnął.
— Następnym razem może się zastanów, zanim kogoś zaatakujesz, co? Jestem pewien, że nie chciałabyś, żeby powstało nieporozumienie między klanami lub ktoś ucierpiał. — stwierdził łagodniej Kosaćcowa Łapa.
— W żadnym wypadku! Jeszcze raz bardzo cię przepraszam... — wypaliła od razu kotka. Spojrzała na niego niepewnie.
— Jestem Postrzępiona Łapa. Jak masz na imię..?
<Kosaćcowa Łapo?>
[877 słów]
[przyznano 18%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz