"Może to przez to, że taki duży jestem, zając uciekł..." — pomyślał.
"Za szybko rosnę! A może też przez to, że jestem taki biały?" — zastanowił się Kosaćcowa Łapa.
Patrzył ciągle zamyślony na kotkę, na jej reakcję... Spodziewał się czegoś gorszego. Może nie szło mu aż tak źle jak sądził? Możliwe, że przyjaźń międzyklanowa nie jest taka zła. Chociaż jak widział, onieśmielił kotkę. Nie chciał jednak, aby coś się pogłębiło w tej jakże krótkiej relacji. Dziwił się, że koty tak szybko można zauroczyć.
Podziwiał też jej piękno; pomimo rozczochranego, skołtunionego futerka, miała pięknie ułożoną, liliowo-szylkretowej barwy, sierść, której towarzyszyła duża ilość białego. Na jej piersi kolory tak się ładnie ułożyły, że stworzyły kremowe serduszko. A oczy... Były jak dwa wielkie oczka wodne, można by powiedzieć, że mocno cyjanowe i jednolite. Policzki miały bardzo długie futro jak u rysia, a na samej górze uszu znajdowały się śmieszne, długie frędzelki. Brwi były dwukolorowe; jedna, po jego lewej, była kremowa, natomiast druga, prawa — liliowa, trochę wpadająca według Kosaćca w niebieskawy odcień. Teraz nagle zachciało mu się mieć pędzelki na uszach, ale wiedział, że zapewne mu nie urosną, a ma zamiast nich wielką, bujną grzywę niby lwią.
— Jak to jest u was, w Klanie Wilka? — Postrzępiona przywróciła go na ziemię, powtarzając pytanie.
Kosaciec wrócił do rzeczywistości i odpowiedział szybko:
— Ach, cóż... Klan jak klan, nie dzieje się tam za dużo... — stwierdził Kosaćcowa Łapa, próbując brzmieć, jakby był przynudzony tym pytaniem. — Wszystko jak u was. Polujemy, ćwiczymy, śpimy, okazjonalnie tworzymy rodziny... A potem zdychamy. To normalne, prawda? — rzekł w jej stronę, wyglądając śmiertelnie poważnie. Widząc minę Postrzępionej Łapy, nagle wybuchnął dziwnym, trochę przerażającym śmiechem.
— No co ty, myślałaś, że tylko to się dzieje u nas? — uśmiechnął się. — Cóż... Jeszcze się rodzimy, jeśli chcesz wiedzieć. A jak z twoim klanem, Postrzępko?
Zimny wiatr zmierzwił jego długie futro. Kosaćcowa Łapa wzdrygnął się i otrzepał się, ruszając swoją grzywą, która falowała z rytmem. Cieszył się, że jego grube futro chroni go przed zimnem. I ukrywał jego niedożywienie przez Porę Nagich Drzew.
Zerknął na niską kotkę, uniósł jedną brew i zapytał:
— Tobie nie jest zimno? — pochylił łebek. A potem zadrwił — Jeśli nie, to oprócz niedokarmiania was, jeszcze was hartują od kociaka!
<Postrzępiona Łapo?>
[416 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz