*Przed zniknięciem Agresta, dzień jego wyprawy na terytorium Klanu Burzy, by dowiedzieć się, co z Gracją*
- Sówko! – usłyszała głos Gruszki, która już zniecierpliwiona czekała na zezowatą kotkę. Czekoladowa szybko ruszyła w jej stronę, starając się w nic nie wejść. Mimo tego, że zeza miała od urodzenia, jeszcze czasem na coś, lub kogoś, wpadała. Nie zawsze też tak szybko szła jej wspinaczka na drzewa. Choć robiła to już od dawna i znalazła na to dobry sposób.
Gdy tylko doszła do Gruszki, znalazł się przy nich również Ślimak i cały patrol wyszedł z obozu. Niepewnie weszli, na ośnieżone drzewa pilnując, by utrzymać równowagę. Powoli przemieszczali się z drzewa na drzewo, aż w końcu znaleźli się niedaleko terenów niczyich. Tu musieli zejść z gałęzi. Sówka zeszła na ziemię. Poczuła lekki dreszcz, gdy jej łapy dotknęły śniegu, jednak szybko się przyzwyczaiła. Przeszli kilka kroków i nagle, w oddali, zauważyło Agresta. Lider Owocowego Lasu przyspieszonym krokiem ruszył w ich stronę.
- Dobrze, że jesteście – zaczął kocur i wyjaśnił całą sytuację. Niedaleko znajdowała się zmarznięta kotka, pachnąca Klanem Nocy. Najprawdopodobniej właśnie stamtąd.
- Już idziemy – odparł Ślimak. Cała trójka poszła na poszukiwania nieznajomej i już po chwili znaleźli się przy kotce. Sówka spojrzała na nią. Nie wyglądała wcale tak źle, tylko była w śniegu i lekko się trzęsła! Na pewno sama dałaby radę wstać i wrócić. Po co pomóc Witki? Gruszka zadała kilka pytań czarnej kotce i przystąpiła do działania. Chwilę po tym Ślimak również dołączył do szylkretki. Tylko Sówka stała obok i przyglądała się zwiadowcom. Nie rozumiała, dlaczego oni jej pomagają. Powinna być samodzielna.
- Sówko, no dalej! – syknęła starsza kotka, widząc zachwianie czekoladowej.
- Ten kot przecież nie jest w tak złym stanie, da radę!
- Zaraz zamarznie!
- To tylko śnieg! – upierała się Sówka.
- Z zimna też można umrzeć! – odparła Gruszka.
- Ale on się tylko lekko trzęsie, nic mu nie będzie! Powinien być samodzielny.
- Sówko, no rusz się! – wtrącił się Ślimak. Córka Jarząb westchnęła cicho. To tylko strata czasu! Jednak w końcu podeszła do pobratymców i pomogła im zabrać nieznajomą kotkę.
***
- Gruszka i Ślimak mieli rację Sówko – powiedziała Jarząb, gdy córka o wszystkim jej opowiedziała – Ten kot mógł zginąć.
- Nawet ty mamo! – krzyknęła i od razu podniosła się na łapy – Nikt nie popiera mojego zdania! Ale jestem pewna, że tata powiedziałby co innego – odparła. Jarząb już nic nie powiedziała. Spojrzała tylko na coraz ciemniejsze niebo i uśmiechnęła się lekko.
- Może pójdziemy pod to drzewo? Gdzie zrobiłaś tabliczkę dla taty? Posiedzimy tam i podglądamy gwiazdy. Co ty na to?
- Ale jest mróz i chyba byłoby lepiej, gdybyś została w legowisku. Może ci się coś stać – mruknęła czekoladowa.
- Mam treningi z Jarzębinką nawet w taki mróz – zaśmiała się albinoska – Nic mi nie będzie.
- No dobrze – odparła Sówka – To chodźmy! Zapytam się taty, co by zrobił na moim miejscu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz