Wszystko było ośnieżone. Biel otulała nawet Wysoki Sumak, który z łatwością można było ujrzeć przez wejście do kociarni.
Usiadłam zakrywając łapy ogonem i wpatrując się w babcię, która już szykowała patrole, choć czasem spoglądałam na ciocię Kotewkę. Kotka właśnie wylizywała swoje czarno-białe futerko.
- Różyczko, już nie śpisz? - mruknęła piastunka w moją stronę na co pokiwałam energicznie głową.
- Tak. Nie śpię. Dopiero się obudziłam - machnęłam ogonem i odpowiedziałam, tak na wszelki wypadek.
Wstałam, by rozprostować kości. Powoli przeszłam w stronę wyjścia z żłóbka, choć nie chciałam wychodzić, lecz tylko spojrzeć na obóz. Uniosłam łepek spoglądając na sklepienie kociarni.
Od niedawna byłam tu sama. Muszelka już odeszła do tajemniczego klanu, w którym mieszkała jej ojciec, czyli trans kotka. Chociaż według mnie nie chciałabym się zamienić z niebieską siostrą.
Odwróciłam się zauważając, że jestem już przy wyjściu i połknęłam w jego głąb, ponieważ bałam się, że ciocia powie, że wychodziłam z żłóbka i będę miała kłopoty. Ona zresztą też…
Wybrała sobie ciemny kąt w najdalszym miejscu w żłobku i bezceremonialnie rozłożyłam się na ziemi.
Pomyślałam o tym, co stanie się jak będę uczniem. Czy będę mogła robić to co Nenufara teraz robi i jakiego będę miała mentora. To była dla mnie zagwozdka i będzie pewnie do mianowania. Jeszcze tylko 3 księżyce…
Chciałam by było to już dziś!
Podniosłam jeden z moich kamyków i upuściłam go od razu na ziemię. Rozległ się głuchy dźwięk. Szybko schowałam kamyczek błyszczący w świetle wschodzącego słońca.
Wtedy przewróciłam oczami widząc małego Cytrusa bawiącego się kulką z mchu. Wciąż jednak myślałam nad tym wszystkim…
Zamknęłam oczy i poczułam dopiero teraz, że obok mnie ktoś siedzi. Otworzyłam je i spojrzałam na pysk kocura przede mną.
Był czekoladowy! Jak te ścierwo miało czelność usiąść obok mnie. Musiałam mu coś w końcu odpowiedzieć, więc miauknęłam w jego stronę:
- Czego chcesz?
<Cuchnący Śledziu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz