Nie przepadała za treningami ze wspinania się na drzewa. Wiedziała, że ta umiejętność jest przydatna, jednak wolała poruszać się po stałym płaskim gruncie, bądź spędzać czas na trenowaniu w wodzie: czy to doskonaleniu umiejętności pływackich, czy próbach polowania na ryby. Sroczy Lot siedziała na gałęzi drzewa przyglądając się poczynaniom uczennicy, która powoli wdrapywała się po pniu drzewa. Właściwie od kilku minut Kawka nie wykonała żadnego ruchu, uczepiona pazurami w korę znajdowała się w połowie drogi do swojej mentorki.
- Wszystko w porządku? - Przytaknęła na pytanie cioci, po czym kontynuowała powolne dotarcie na gałąź. Czekało ją jeszcze wiele ćwiczeń z wchodzeniem i poruszaniem się po drzewach. Ostrożnie uczepiła się pazurami odnogi, po czym przeniosła na nią cały swój ciężar i znalazła się tuż obok czarno-białej kotki.
Mimo, że nie znajdowały się jakoś wysoko, nawet na tej wysokości widok na teren Klanu Nocy z góry był przepiękny. Zafascynowana wpatrywała się w stronę wysepek, na której jednej z nich znajdował się obóz ukryty za gęstymi trzcinami.
- Uważaj! - Sroczy Lot chwycił Kawczą Łapę za skórę na karku, ochraniając ją tym samym przed upadkiem, gdy uczennica nieostrożnie się przechyliła i zachwiała - Śnieżna Gwiazda chyba by mnie zabiła, gdyby coś ci się stało w czasie treningu - rzuciła żartobliwie, jednak Kawce do śmiechu nie było. - Rozmawiasz z rodzicami o postępach treningu? - zagaiła po chwili
- Tylko z mamą. Od ceremonii ucznia nie rozmawiam zbyt dużo z tatą… - westchnęła smutno. - Był rozczarowany tym, że to właśnie ty ciociu zostałaś moją mentorką. Sama przez chwilę też byłam - wyznała nieśmiało wstydząc się teraz tego co czuła w dniu ceremonii - Przepraszam
Kotka przyglądała się uważnie swojej uczennicy, po czym delikatnie otarła się o jej głowę pyskiem. Ten gest sprawił, że na pysku Kawki zagościł lekki uśmiech, a w jej serduszku zrobiło się cieplej.
Po skończonym treningu, Kawka została odprowadzona do obozu przez mentorkę, po czym starsza udała się w stronę Zajęczej Troski, która akurat wróciła z patrolu łowieckiego. Zostawiona sama sobie uczennica, zaczęła poszukiwać mamy bądź rodzeństwa. Jak jej się udało dowiedzieć, Makrelek i Morelka jeszcze nie wrócili z treningu. Kiedy indziej zapyta ich o to, jak idzie im nauka. Na szczęście udało jej się odnaleźć mamę w legowisku, kotka nie opuściła dzisiaj obozu.
- H-hej mamo - przywitała się podchodząc do leżącej kotki, na dłużej skupiła wzrok na jej brązowym futrze, do którego parę księżyców uwielbiała się przytulać. Przypomniała jej się w tej chwili zasłyszana uwaga Sroki, na temat tego, że koty o czekoladowym futrze są gorsze. - Na dzisiaj skończyłam już trening. Ciocia Sroka wspomniała, że już za niedługo będę mogła ukończyć szkolenie. Jestem ciekawa jakie imię wojownika otrzymam - Położyła się obok mamy. - Kawcze Piórko brzmiałoby ł-ładnie - powiedziała rozmarzona
- P-pasowałoby idealnie - odparła kotka uśmiechając się do córki z czułością, na co Kawka przytuliła się do mamy zadowolona, że wciąż jeszcze ma z nią dobry kontakt, nawet jeśli jej mentorem jest Sroczy Lot.
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz