- Skoro już skończyłeś swoją przemowę, to możesz już sobie stąd iść i mi nie przeszkadzać? – Zwrócił się do starszego z pewną pogardą. Pocieszył go i doceniał ten gest w głębi duszy, ale teraz już chciał pobyć sam na sam ze swoimi przemyśleniami.
- Nie musisz być wobec mnie aż taki oschły – oburzył się bury i głośno westchnął, podnosząc się z ziemi. – Nie ma czym się przejmować, kiedyś zostaniesz pełnoprawnym wojownikiem, zapewniam cię. – Uśmiechnął się łagodnie, a Szafirowa Łapę zalała dziwna fala gorąca.
Trudno mu było to przyznać, ale zauważył, że im więcej czasu spędza z mentorem, tym bardziej zaczyna go lubić. Był chyba jednym z nielicznych kotów, które dopuścił tak blisko siebie i utrzymywał z nim jakąkolwiek relację. Z każdym dniem, który z nim przebywał, nie odczuwał już tak wielkiej irytacji, jak na początku. Doceniał, że Kasztanowy Dół pokazuje mu wiele przydatnych umiejętności, a dodatkowo daje mu także słowa wsparcia. I przede wszystkim wierzył w niego i jego sukces. Był mu wdzięczny, że podnosi go na duchu i nie pogarsza jego smutku.
Na moment zamknął oczy, bo te wszystkie odczucia były dla niego tak nowe i wręcz nieznane. Mimo wszystko jakaś część ucznia nie dopuszczała do siebie aż nadto tej ekscytacji. Ot co, to nie. Nie zamierzał stać się od razu miłym kotkiem dla wszystkich z Klanu, ale dla niektórych kotów mógł czasami pokazać trochę dobroci.
- Dziękuje.. – Nie wierzył, że mu podziękował - Dziękuje za wsparcie... – dodał niechętnie.
Mentor spojrzał na niego z wyraźnym zdziwieniem na pysku. Nie spodziewał się po tym młodym, że tak szczerze się przed nim otworzy.
- Nie ma za co – odparł z lekkim rozbawieniem.
- Ale to nie oznacza od razu, że mamy jakąś bliższą relację czy coś – prychnął srebrny. – Jak na razie... – Przewrócił oczami, nie chcąc spotkać jego wzroku.
- Jasne. – Niezależnie co mówił niebieski, bury pewnie wiedział swoje. – To odpocznij sobie dzisiaj, jutro popracujemy więcej i efektywniej – dodał i odszedł.
Szafirowa Łapa wpatrywał się chwilę w ślad za nim, po czym wziął głęboki oddech i ponownie oddał się swoim myślom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz