Kolejny poranek i ponowny trening. Szafirowa Łapa czuł się z każdym dniem coraz gorzej. Jego rodzeństwo już dawno zostało mianowane, a on jako jedyny został w leżu z uczniami, na dodatek w takim wieku, że wstydem było nie być po ceremonii. Dobijał go ten fakt, ale nie zamierzał się tak szybko poddawać. Jeszcze przyda się temu klanowi, choć nie wie, ile cierpliwości pozostało w liderce.
- Głowa do góry! – Słysząc nad uchem głos swojego mentora, kocur cicho warknął.
- Nie ma z czego się cieszyć – odparł smętnie, nawet nie spoglądając na niego. – Dlaczego jeszcze nie zostałem mianowany? Co jest ze mną nie tak?! – Niebieski nie wytrzymał już natłoku emocji i wybuchnął złością. Czuł się jak małe kocię, obrażone na świat, bo nie wszystko szło po jego myśli.
Kasztanowy Dół zatrzymał się gwałtownie, a jego uczeń zrobił to samo.
- Hej, spójrz na mnie. – Poprosił go łagodnym głosem, pełnym cierpliwości, na co Szafirowa Łapa niechętnie podniósł na niego swoje ślepia. – Nie możesz zrzucać winy tylko na siebie. Zaufaj mi, liderka w niedługim czasie na pewno cię mianuje, musisz jeszcze trochę poczek..
- Nie zamierzam dłużej czekać! – przerwał mu nagle – Ja tak po prostu nie mogę! To już mnie męczy! Widok tych wszystkich radosnych wojowników, kiedy ja wciąż tkwię z młodziakami! Każdy na pewno uważa mnie za słabego i pełnego wad! – Potok słów wylewał się z niego niekontrolowanie. Ten cały smutek, żal i gniew, który w sobie dusił od dłuższego czasu, zostawał wreszcie stopniowo wyrzucany. – Chcę w końcu zostać docenionym za swoją ciężką pracę! Mam dosyć zostawania w tyle!
- Rozumiem twój gniew, ale nie możesz się tak bardzo złościć z tego powodu. - Od burego emanowała wciąż spokojna aura i pręgowany dziwił się, jakim cudem jest on w stanie trzymać nerwy na wodzy. – Obiecaj mi jedno. – Niespodziewanie jego pysk przybrał poważny wyraz. – Kiedy już zostaniesz mianowany, nie bądź aż taki zły na wszystko i wszystkich. Przez to odrzucasz od siebie większość kotów i zostajesz sam. – Kocur uważnie mu się przyglądał, kiedy mówił te słowa.
Szafirowa Łapa prychnął jedynie, lekko kręcąc głową.
- Zgoda, o ile nim w ogóle zostanę – syknął do starszego w odpowiedzi. – I dziękuję – dodał z wielką niechęcią.
Czasami wydawało mu się, że czas za szybko od niego uciekał. Musiał popchnąć się do działania, bo inaczej jego koniec będzie daleki od granic klanu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz