- Ładnie to tak podkradać zwierzynę z granicy? - miauknął nieznajony, wychodząc znikąd. Śmierdział jak typowy wilczak. Jego biała sierść błyszczała w świetle słabego słońca, a jego pysk był.. Paskudny. Czarny i wykrzywiony w łagodnym uśmiechu. A oczy jak wyblakłe kwiaty. To było jej pierwsze wrażenie, gdy tylko go ujrzała.
Otworzyła pysk, by się odgryźć, jednak nie potrafiła znaleźć pasujących słów. Ten kot nie powinien się tu znaleźć. Powinna złapać zająca i wrócić z nim do obozu. A nie prowadzić pogawędki z kimś takim.- Nie zamierzałam. - powiedziała z największym spokojem z jakim mogła. - Możesz gonić za tym gnojem, jeśli ci się podoba.
Koguci Dziób mówił jej, by dawała takim mysim mózgom po pyskach. Nie miała specjalnej ochoty na bijatykę czy też szukanie zaczepki. Mogłaby oznaczyć teren i wrócić do obozu. Oczywiście, że mogła. A jednak w tym kocurze było coś interesującego, choć wyjaśnić tego nie mogła. Nie wiedziała jak.
- Jak na moje niekoniecznie. - podszedł bliżej, tuż do granicy. - Gdyby mnie tu nie było, pewnie ten królik wisiałby już ci w pysku, nie sądzisz?
- Nie waż się podejść bliżej! - warknęła, wysuwając pazury i mimo wszystko zbliżając się do vana. - Nawet jeżeli? Zabolałby cię tyłek? A może Klan Wilka przymarza biedą, co?
Czarny ziewnął ostentacyjnie.
- Nie wiedziałem że Klan Klifu płonie taką agresją. - zabłysnęły mu chłodno ślepia. Odważył się obrazić jej kochany Klan?
- Jesteśmy w stanie bronić się nawzajem, jeśli to konieczne. A jeśli wilczaki takie jak ty tego nie rozumieją...
- Tak, niebywale interesujące. - przerwał jej. Usiadł w zaroślach i owinął ogonem łapy. - Jak cię zwą, dumna klifiaczko?
- A co cię to tak właściwie obchodzi? - fuknęła, mierząc po raz kolejny obcego wzrokiem. Kto wie, co chciał jej zrobić. Po co mu było jej imię?
Przewrócił tylko oczami.
- Jeśli nie chcesz się tym dzielić... Mroczny Omen. - uśmiechnął się po raz kolejny, patrząc na jej minę. Na jej skrzywioną minę.
Gapiła się na biało-czarnego, uważnie analizując każdy kawałek futra. Nie ufała mu. Był dziwny. Nietypowy. Nie wyglądał tak jak inne koty, które widziała. I nie zachowywał się tak.
- Ryś. Rysia Łapa. Zadowolony? - prychnęła, również siadając. Coś ją pchało do dalszej rozmowy z nim. Nie miała tylko pojęcia co.
<Mroczny Omenie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz