Kotka przeciągnęła się, jej rana pozostawiona przez samotnika już się prawie zagoiła, wstając na łapy zauważyła że lider przywołuje ją do siebie, pewnie miał dla niej kolejne zadanie, bez chwili wahania podeszła do kocura. Kiedy była już wystarczająco blisko powiedział:
- Leśna Łapo. Udowodniłaś, że na dużo cię stać. Brakuje nam ziół. Mroczny Omen poszedł poszukać ich z Deszczową Chmurą, lecz nic nie znaleźli. Pójdź wraz ze swoim mentorem do naszego starego obozu i spróbuj przynieść zioła z legowiska medyków. Może być to trudne, ale wierzę, że sobie poradzicie. Uważajcie na siebie.
Leśna Łapa przytaknęła i podbiegła do swojego mentora który już stał obok wyjścia z jaskini, pewnie Jastrzębia Gwiazda już wszystko mu powiedział, razem z mentorem wyszła na zewnątrz.
- Dlaczego akurat ja mam zadanie z ziołami? - myślała poirytowana tortie. Kotka pokręciła dynamicznie głową próbując wyrzucić tę myśl z głowy i skupić się na pozytywach.
Koty szły do swojego starego obozu, nagle ujrzały dwunożnego.
- Choć Leśna Łapo, ominiemy go - powiedział szeptem Makowe Ziarno.
Dwójka kotów przeszła niedaleko dwunoga ale ten ich zauważył, odwrócił się w ich stronę zaczął ładować broń przy czym też kląć pod nosem.
- Uciekajmy - powiedział dymny do jego uczennicy.
Mentor zaczął biec a czekoladowa tuż za nim, kiedy byli już na bezpiecznej odległości zatrzymali się po czym zaczęli spokojnie iść na poszukiwanie starego obozu, kiedy na ich drogę wszedł dzik, koty zaczęły go omijać nie chcąc powtórzyć ostatniego incydentu. Skradając się usłyszała jak Makowe Ziarno kichnął co zwróciło uwagę dzika, kotka z przerażeniem w oczach zobaczyła że dzik biegnie wprost na nią, tortie skoczyła by uniknąć ataku lecz zrobiła to za późno, poczuła jak dzik przejeżdża kłem po jej łapie. Czekoladowa niezgrabnie upadła na ziemię, spojrzała na łapę na szczęście było to tylko niewielkie draśnięcie. Zobaczyła jak jej mentor skacze na bestie w ataku, przez chwilę przypomniał jej się atak borsuków na ich sektę, widziała krew oraz martwe koty, z transu wyrwał ją niebieskooki.
- Leśna Łapo! Uciekajmy! - powiedział mentor do kotki, szylkretka od razu zaczęła biec za dymnym.
Po jakimś czasie zatrzymali się, kotka przypominała sobie to miejsce chociaż teraz wszystko było zniszczone przez ludzi i dziki, mentor chyba też pamiętał to miejsce bo poszedł przed siebie szukając drogi do obozu, kotka poszła za nim.
Minęło już jakieś trzydzieści minut i kotka zatrzymała się.
- Makowe Ziarno?
- Tak?
- Czy my tu już aby nie byliśmy?
Kot zatrzymał się i obejrzał dookoła.
- Masz racje, najwyraźniej chodziliśmy w kółko.
Kotka zażenowana położyła uszy, zmarnowała czas na chodzenie w kółko.
- Lepiej wróćmy już do obozu. - powiedział zrezygnowany Makowe Ziarno.
Czekoladowa tylko westchnęła i poszła za mentorem. Kiedy byli już w obozie podbiegła do przywódcy.
- Przepraszam, nie udało się nam - powiedziała kotka patrząc na swoje łapy.
- Nie udało wam się? Dobrze. Jest teraz tam dość niebezpiecznie. Wyślę kogoś innego do tego zadania.
Kotka poszła z powrotem do swojego mentora, wiedziała że teraz pójdą do medyka.
- Musimy iść? Przecież to tylko mała ranka...
- Tak, musimy iść, chcesz żeby wdało ci się zakażenie? - zapytał mentor, raczej nie zmieni zdania, kotka westchnęła i poszła za dymnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz