Nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy. Chłód w jej tonie, obojętność w całej postawie… czuł w nich fałsz. Rozpaczliwą próbę przekonania samej siebie, że wcale jej to nie rani. Próbę, którą sam podejmował setki razy.
Po co właściwie tu przyszedł?
Doskonale wiedział. Wcale nie chodziło o nią. Nigdy nie mieli takiej relacji, na jaką zasługiwała. Nie wiedział, jak się przy niej zachowywać. Przymykał ślepia na to, jak traktowała ją Borsuk, zostawiając kotkę całkowicie samą, bez wsparcia, miłości i zrozumienia.
Przyszedł tu po przebaczenie. I go nie otrzymał.
Chociaż, bycie rodziną jest zabawnie skomplikowane, co nie? Wszyscy od siebie uciekają, mają się gdzieś, a jak przychodzi co do czego, to wtedy dopiero zgrywają zmartwionych.
– Przepraszam – szepnął, nie podnosząc wzroku. Przełknął ślinę, nie zwilżyła jednak wyschniętego na wiór gardła. – Nie miałem prawa tu przychodzić i mówić tego wszystkiego. – Odwrócił łeb, kierując się w stronę granicy. – Nie mogę niczego od ciebie wymagać, bo nigdy… nigdy niczego ci nie dałem. Jeśli mógłbym… – urwał i zacisnął ślepia. Słowa, słowa, słowa. Jeśli mógłby to zmieniłby to wszystko? Poświęcał jej więcej czasu? Wspierał, we wszystkim, co robiła, zamiast wiecznie się kłócić i prawić jej kazania? Pogodziłby się dla niej z Płonącą Waśnią? Płonąca Waśń… Nawet nie zapytał…
Czy gdyby mógł, zmieniłby to wszystko?
Doskonale znał odpowiedź.
Przepraszam za wszystko. Wyrosłaś na wspaniałą wojowniczkę. Jesteś silna. Jestem z ciebie dumny. Poradzisz sobie ze wszystkim, zobaczysz. Wszystko się ułoży. Przytul się do mnie, proszę. Spróbuj po prostu o tym nie myśleć. Nie, przepraszam. Sama wiesz, co dla ciebie najlepsze. Nie powinienem…
– Przepraszam – wyszeptał tylko, powoli krocząc w stronę swojego nowego domu.
<Skało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz