Musiał dowiedzieć się więcej.
Z niepewnością wpatrywał się w rozciągający się przed nim las. Niedaleko niego znajdowało się niewielkie legowisko Dwunożnego - to dawało Anubisowi względne poczucie bezpieczeństwa. W razie czego mógł schronić się przed dzikimi potworami u boskiej istoty, która oczywiście nie odmówiłaby swojemu wysłannikowi. Nie był pewien, czy robił dobrze, powracając na tereny należące do większych grup kotów. Miejsce, w które zawędrował tym razem, nie śmierdziało rybami tak jak poprzednio, lecz unosił się tutaj silny zapach sosen. Nie mógł dać się złapać, bo te dziwaki prawdopodobnie by go zabiły. Chciał tylko dowiedzieć się, kim byli, nie wchodzić w bójki.
Zastrzygł uszami, słysząc odgłos zbliżających się kroków. Zamierzał przeczekać, aż te dziwne koty go ominą, aby móc spokojnie wejść na ich tereny. Nie chciał przechodzić granicy, dopóki nie mógł być pewny, że był całkowicie bezpieczny. Skrył się pod krzakiem i zastygł. Pod żadnym pozorem nie mogli go zauważyć.
Z lasu wyłoniły się trzy koty. Anubis zmarszczył nos zaintrygowany. Czy wszystkie dzikie grupy organizowały takie „patrole?” Czym się żywiły? Czy mieszkały z jakimś równie dzikim Dwunożnym?
Na przedzie grupy szła śnieżnobiała kotka, narzekająca na coś głośno. Anubis zastanawiał się, czy bycie wiecznie niezadowolonym to cecha wszystkich dzikusów - jak na razie nie udało mu się spotkać żadnego uśmiechniętego. Pieszczoch przyglądał się kotce z zainteresowaniem. Jej futro było pokryte w niektórych miejscach brudem. Czyżby próbowała się maskować? Jeśli tak, nie wyszło jej to.
Dwie idące za nią kotki wyglądały na równie zirytowane. Mimika ich pysków potwierdzała teorię Anubisa o ponurych mieszkańcach tego miejsca - obie miały miny jakby właśnie dowiedziały się, że ich Dwunożny zamierza zabrać je do Obcinacza. Czekoladowa srebrna wyglądała na starszą od idącej obok kremowej. Odpowiedziała coś śnieżnobiałej, jeżąc przy tym ogon ze zdenerwowaniem. Młodsza patrzyła na nią z nieukrywaną pogardą. Czy były rodziną?
Anubis nieśmiało wyślizgnął się spod krzaka i rozglądnął dookoła. Rozmowa prowadzona przez patrol ucichła i był niemal pewien, że udało mu się przechytrzyć kotki. Z uśmiechem na pysku przekroczył granicę. Głupie dzikusy! Rozglądnął się, nie wiedząc, gdzie iść. Chciał zobaczyć jak najwięcej! Musiał przecież rozwikłać tajemnicę dziwnych kotów.
Nagle zza jego pleców rozległ się głośny syk.
Już po nim. Został przyłapany. Wszechmocni Dwunożni, ratujcie go!
< Ryś? >
koty, które były z Rysią Łapą na patrolu, to Piegowata Mordka i Łabędzia Pieśń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz