- Plusk. Prosiłam cię już naprawdę wiele razy. Widać, że głupoty same ci w tym mózgu siedzą. W ogóle nie zachowujesz się jak dorosły kot! Ciągle się tylko bawisz, w ogóle nie przykładasz się do bycia medykiem! - warknęła Niezapominajka, trzepiąc ogonem w górze.
Bez wyglądał na przestraszonego. Miał zwieszone uszy i niezbyt szczęśliwą minę. Jego pozornie miła siostra straciła kontrolę. Wyminęła ich z morderczym wzrokiem, stawiała łapy donośnie, zjeżyła się lekko. Wyglądało, jakby zaraz miała się na nich rzucić. Szylkretowa stopniowo oddalała się, aż wreszcie całkowicie zniknęła w czeluści drzew. Ruda domyślała się, czy poszła na nerwowe poszukiwanie ziół. Dlaczego była taka wściekła. Co zrobiła źle. Kotka usiadła, podparła brzuch łapami i spojrzała w dół. Ujrzała leżące gnijące owoce i przesiąknięte liście. Jej oczy zaszkliły się. Pierwszy raz od początku przebywania w Owocowym Lesie poczuła się tak źle, miała ochotę po prostu zniknąć w ciszy, nie chciała pokazywać swoich uczuć. Bardzo ją to dotknęło. Przez tą chwilę przepełnioną żałością, zapomniała nawet, że koło niej siedzi Bez, który w tym momencie nachylał się do niej. Odskoczył, parę odległości dalej i zaczął rzeźbić pazurem w podłożu, spoglądając na towarzyszkę. Następnie przestał, wbił w nią zielone ślepia i zrobił susa w jej kierunku. Kotka zaśmiała się przez łzy, chcąc się odwrócić straciła równowagę, upadła.
***
Wraz z upadkiem, rozpoczął się ciąg dalszy zabawy. Smutki tak szybko mijały, a kolorowy i tym razem mokry, a nie błotnisty wir szalał zarówno w powietrzu jak i na ziemi. Ruda popychała grzbiet kocura pulchnymi łapami, on natomiast łapał ją za szyje i ogon. Bawili się jak kociaki. Beztrosko. Plusk czuła się tak swobodnie w towarzystwie vana, w momencie ich interakcji, dla Plusk - Niezapominajka nie istniała.
***
Plusk wstała wcześniej, niż zazwyczaj. Wyszła z legowiska wcześniej niż mentorka – czekała na przyjaciela. Przeszła kawałek w obozie, czując na sobie chłód. Opadłe liście były przyklejone do podłoża, miały na sobie grubą warstwę szronu. Z nieba sypało się coś białego. Ruda, która skupiła się na zjawisku nie zauważyła kocura schodzącego z drzewa. Chwilę później podszedł do niej, powolnym krokiem. Kotka otarła się głową o jego szyję. Koty usiadły blisko siebie i zaczęły patrzeć w górę z uśmiechami na pyszczku.
< Bez? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz