Perkoz uniósł brew. Nie oszukujmy się, nikt raczej tak bezpośrednio nie prosi o rozmowę.
I to kocura intrygowało w tej kotce.
Miał wychodzić z legowiska uczniów, jednak obecność Plusk zmusiła go do zostania. I tak nie miał nic specjalnego do roboty. Wspiął się na pobliską gałąź i usiadł na niej, kiwając do rudej głową, aby wskoczyła za nim.
Uczennica Niezapominajki powtórzyła ruch.
- Zawsze chętnie porozmawiam z innymi. - Miauknął grzecznie kocur. - To interesujące.
- Prawda - Odpowiedziała pogodnie Plusk.
- Jesteś uczennicą medyka, tak? - Zapytał nagle rudzielec. - Przez pewien czas myślałem, że medycy to skończeni wariaci. To pewnie przez moją matkę.
- Kim była twoja mama?
- Właściwie to nikim - Mruknął Perkoz i zaraz znowu się uśmiechnął. - Cóż! Nie każdy się rodzi, tak, jak chce się rodzić. Ważne, żeby mieć to gdzieś i żyć dalej. Skoro ja się na świat nie pchałem, a i tak tu jestem, to pewnie jakieś siły wyższe tego chciały.
- Masz rację! - Powiedziała przekonana kotka. - Poza tym, czuję się tutaj wystarczająco dobrze. Owocowy las jest naprawdę fajny.
- Nie jesteś stąd?
- Nie. A ty?
- Urodziłem się tutaj. Tylko nie znam swojego ojca. - Powiedział zgodnie z prawdą Perkoz. - Może żyje ze mną w klanie, a ja o tym nie wiem. Może już dawno umarł. Może należy do jednego z tych klanów, o których się czasem mówi. Albo coś.
**
Uczeń zachwiał się na łapach. Przyległ do ziemi, starając się uniknąć postur kotów, które mknęły ku niemu. To było dziwne uczucie. Czuł się osaczony, a włoski na jego karku się jeżyły.
- Na przeklęte trujące jagody, Perkoz! - Warknął Ćma u jego boku. - Czy ty jesteś w ogóle trzeźwy? Jak ty chcesz ćwiczyć?
- Cicho! - Rudy położył puchaty ogon na pysku Ćmy. - Bo mnie jeszcze zauważą. Nic nie widzę.
- Powinieneś iść do medyków, a nie pierdolić jakieś głupoty - Syknął point. - Kretyn.
Syn Owieczki ledwo wstał, a już się zachwiał. Kręciło mu się w głowie od tego, co widział. Chciał się zaszyć w swoim legowisku i nie wychodzić.
- Pokręcony idiota... - prychnął pod nosem Ćma. - Sam się nigdzie nie doczołgasz.
Perkoz poczuł, jak kocur łapie go za kark i zaczyna zmuszać do chodzenia. Rudemu nie chciało się stawiać nawet kroku. Nie wyobrażał sobie treningu. Nie miał do tego chęci.
**
Użeranie się z Ćmą zajęło trochę czasu, ale Perkozowi udało się w końcu odzyskać siły, przynajmniej na tyle, by pójść na trening. Wracał z niego zadyszany, a gdy tylko chciał wspiąć się po drzewie, wpadł na Plusk. Odskoczył, zjeżony na karku, nie rozpoznając kotki, która wydawała mu się kimś (lub czymś) zupełnie innym.
- Czego chcesz? - Powiedział chłodno, jak gdyby mówił do wroga.
<Plusk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz