Trudno było zapomnieć o tym wszystkim, co działo się księżyce temu. Wpatrywał się we własne łapy, czując jak grunt ucieka mu w zawrotnym tempie. Co miał robić? Przecież... zabił. Przypadkiem, ale jednak. Dokonał czegoś niewybaczalnego.
Mimo to... musiał żyć jak dawniej. To było najtrudniejsze. Miał rodzinę, dzieci... Nie potrafił jednak dać im tego czego pragnęły. Bał się, że nauczy ich czegoś, co skończy się dla nich źle. Doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby nie Czermień i jego nauki, nigdy by do tego nie doszło! A co jeśli będzie również takim złym ojcem?
Zięba zaczęła się o niego martwić. Wypytywała go gdzie był, nie wierząc w te bajeczki Komara. Nie umiał jej odpowiedzieć. Nie mógł. Widziała, że coś go trapiło, ale dała mu czas, za który był wdzięczny. Sam musiał poradzić sobie z tym co miało miejsce.
Siedział więc całe dnie obserwując życie w obozie, wahając się czy podejść do dzieci i partnerki. Mimo odizolowania wiedział znacznie więcej o problemach w Owocowym Lesie niż przed tym. Okazało się, że wielu wojowników było poważnie chorych!
Posłonek dziwnie kulał i dopiero za namową Puchacza, który również cierpiał na podobną dolegliwość, udał się do medyczki. Później minął go Słonecznik krzywiąc się z bólu, gdy stawał na łapie, doradził mu, aby z tym udał się do Niezapominajki, nim jeszcze mógł nią ruszać.
Następnymi chorymi była Kostka, przed którą wzrokiem skrył się za drzewem, Zimoziół, Mak, Słonecznik, Fiołek, Plusk, a nawet jego córka Melodia! Czuł się tak źle z tym, że nie wiedział o jej złym samopoczuciu. Był koszmarnym ojcem! Tylko to teraz potwierdził...
Następnego dnia wcale nie było lepiej i współczuł bardzo medyczce, która zapracowana ledwo dawała sobie radę, by coś przekąsić. Z rana przyniósł jej posiłek, co przyjęła z wdzięcznością, a on mógł zobaczyć trzęsącego się z zimna Komara, który jęczał kotce, by się pośpieszyła. Ten widok był przezabawny i z chęcią do tego wracał, gdy ponownie usiadł pod drzewem. Raróg, Tajfun, Fretka i ostatecznie kolejna z jego córek w niedługim czasie odwiedziły medyka. Gdy Świt wyszła, podszedł do niej pytając czy wszystko gra. Kotka rzuciła mu tylko zniesmaczone spojrzenie i odeszła niczym się z nim nie dzieląc.
Wspaniale...
Nie chcąc dłużej przesiadywać w jednym miejscu, udał się na polowanie. Śnieg jednak dość mocno prószył, przez co nie zauważył, gdy podczas pogonią za myszą, walnął boleśnie ogonem o drzewo. Jak nic go zwichnął! Tak więc zmuszony był obejść się smakiem i dołożyć Niezapominajce więcej pracy. Ta jednak nie skomentowała jego przybycia. Widział jednak jak jej oczy ledwo co są w stanie się skupić na zadaniu, więc gdy w miarę go ogarnęła, szybko wyszedł, dając kotce odpocząć i być może również się wykurować.
Wyleczeni: Posłonek, Puchacz, Słonecznik, Kostka, Zimoziół, Mak, Fiołek, Melodia, Niezapominajka, Plusk, Daglezja, Krzemień, Komar, Raróg, Zimoziół, Tajfun, Fretka, Świt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz