- Ciociu, mogę iść razem z tobą na patrol? Nie zniosę dłużej Indyczego Jazgotu! - Syknęła jej do ucha Głazowa Łapa, gdy zastępczyni odpoczywała, przygotowując się do wybrania kotów na patrol.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie ciocią - Warknęła zirytowana kotka, mając ochotę zasłonić pysk łapami, żeby mieć święty spokój. -. A po drugie, Indyk to twój mentor, więc masz się go słuchać. Mimo fakt, że jest rudzielcem. A jeśli będzie dla ciebie niemiły, to zlej mu jego mysi zad.
Ta odpowiedź ostatecznie spławiła upartą Głazik, a zastępczyni podniosła się niechętnie. Nie miała ochoty na ruch. Niemal od rana leżała w miejscu i myślała. Nad wszystkim. Ostatnimi czasy uzbierało się w jej głowie tak dużo nowych informacji, których nie potrafiła zdrowo przetrawić. To było przytłaczające. Ale na pewno nie zamierzała tego po sobie pokazywać.
- Dzisiejszy patrol poprowadzi Szczypiorkowa Łodyga, pójdą z nią Zachodząca Łapa, Kozi Skok, Jelenie Kopytko i Marchewkowy Grzbiet.
Gdy to wypowiedziała, zebrane koty od razu niemal ustawiły się w wyjściu, by wyruszyć na patrol.
Kotka chciała zapolować, by dać upust stresowi i innym nieprzyjemnym emocjom. Ale nie chciała spotkać się z patrolem.
* * *
Napięła się, gdy przyszła do niej Szczypiorkowa Łodyga. Widocznie była niezadowolona z faktu, iż musiała wymienić parę zdań z czarną. Obie kotki zjeżyły się, gdy tylko do siebie podeszły.
- Patrol przebiegł spokojnie. Żadnej padliny pachnącej innym klanem. Jelenie Kopytko dokładnie oznaczył cały teren. Przy granicy z Nocniakami roznosił się ich intensywny odór i prawdopodobnie oznaczali granicę świeżo przed nami. - Miauknęła wręcz znudzonym, monotonnym głosem Szczypiorkowa Łodyga. Szylkretka nie byłaby sobą, gdyby nie dodała: - Jak dobrze, że cię z nami wtedy nie było, bo większość czasu oznaczaliśmy granicę z Klanem Wilka.
Kamienna Agonia syknęła.
- Nie boję się Wilczaków. Śmierdzą pchłami i są powolni jak rozjechane ślimaki.
- Kogo zamierzasz okłamywać? - Prychnęła córka Miodowego Obłoku i odwróciła się, zmierzając do Marchewkowego Grzbietu i reszty tej idiotycznej ferajny obgadującej każdego, kto im wpadnie pod łapy.
Czarna niechętnie ruszyła w kierunku legowiska lidera, choć rozmowa ze Szczypiorkową Łodygą odebrała jej już chęci do rozmów. Szczególnie do przekazania wszystkiego, co szylkretka wyniosła z patrolu.
* * *
Było popołudnie, niebo dalej było jasne, choć niemal złote od blasku słońca. Czarna przykradła się na królika i poczęła wolno poruszać się do przodu. W końcu wyskoczyła i jednym ruchem zabiła zwierzę. Nieco dalej ujrzała kolejnego królika. Nie zamierzała targać obu z powrotem do obozu, więc nie polowała na niego. Przynajmniej zbyt się nie wysilała.
Gdy królik zaczął uciekać, spłoszony, kotka podniosła uszy i zaczęła powoli za nim podążać. Może uciekał do swojej nory.
Informacja, gdzie znajduje się jedno z króliczych gniazd nikomu by nie zaszkodziła.
Zatrzymała się, gdy zwierzę przebiegło przez granicę Klanu Wilka i przycupnęło do małej norki pod drzewem.
Wojowniczka raz już granicę przekroczyła i zdecydowanie starczyło jej tych wrażeń.
Zobaczyła jakąś sylwetkę, niewidoczną w cieniu drzew, która po chwili schyliła się nad drzewem i jednym ugryzieniem zabiła zająca.
Czarna przechyliła głowę. Nie miała dzisiaj ochoty na konfrontację z Jastrzębią Gwiazdą.
- Daj sobie spokój, Jastrząb - Syknęła, odruchowo wysuwając pazury. - Nie mam zamiaru słuchać dzisiaj twojego pieprzenia.
- Jastrząb? - Odezwał się kształt kota.
Nie dało się opisać jej zdziwienia, gdy uświadomiła sobie, że to żeński głos.
A gdy kot - a raczej kotka, wyłoniła się z drzew z upolowanym wcześniej królikiem, Kamienna Agonia dotarła do wniosku, że to ta sama kotka, z którą rozmawiała na ostatnim zgromadzeniu. Siostra Jastrzębiej Gwiazdy.
<Skała? Możecie sobie razem poobrażać Jastrzębia xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz