Głośne wrzaski wywabiły go z legowiska lidera. Właśnie omawiał z Wiśniowym Świtem, aby nieco zmodernizować szkolenie uczniów, by ci wyrośli na silniejszych wojowników, gdy odgłosy zaczęły przybierać na sile, a zapach krwi zawisł w powietrzu.
Wiedział, że stało się coś złego.
Podszedł w miejsce, gdzie jego klan najwidoczniej uczynił samosąd, sądząc po martwym ciele Raniuszkowego Dziobu. Chłód w jego oczu spoczął na wojownikach.
– Co się tu dzieje?
Wystąpił przed szereg, szukając kogoś kto wyjaśni co tu zaszło. Widział jak ci tchórze, zerkają na siebie, jakby szukając kogoś, kto wyjaśni wszystko za nich.
- CO TU SIĘ DZIEJĘ?! - z jego gardła wydobył się wściekły ryk, który ukazał jasno, jak bardzo był w tym momencie na nich zły.
Nigdy jeszcze nie uniósł na nikogo głosu, więc jego wybuch, oczywiście kontrolowany, był dla nich zaskoczeniem.
W końcu Gepardzia Cętka stanął przed nim, z tą swoją gorliwością w oczach.
- Zamordowano Dębową Pierś! To ona! - Wskazał na Sosnową Igłę. - To ona to zrobiła! Spójrz na jej rany!
- Broniłam się tylko! - kotka zaczęła się tłumaczyć. - Ranuszkowy Dziób chciała go tylko nastraszyć, a on oszalał!
- DOŚĆ! Wasza dwójka pójdzie do mojego legowiska i tam mi wszystko wyjaśni. Znajdźcie ciało Dębowej Piersi, Potrójny Kroku sprawdź czy Raniuszek nie jest nieprzytomna, nie będziemy grzebać żywych - to powiedziawszy skierował kroki do swojego legowiska, każąc jeszcze swojej zastępczyni wszystkiego dopilnować.
Domyślał się co takiego się stało, ale zanim dojdzie do sedna, musiał znać przebieg wydarzeń. Usiadł na mech, czekając na wyjaśnienia.
Zaczął Gepardzia Cętka. Opowiadał jak to znalazł ciało Dębowej Piersi, jak szukał sprawcy, lecz wyczuł tylko zapach wilczaka. Później jak dotarł do Sosnowej Igły, która miała rany na swoim ciele odpowiadające pazurom Dębowej Piersi. Zapewniał również, że ten nigdy nie skrzywdziłby muchy, a co dopiero kogoś z klanu. Uznał jeszcze, że kotka kłamie i na pewno zamordowała kocura.
Podziękował mu za ten szczegółowy raport, skupiając się teraz na zbrodniarce. Ta wcisnęła mu bajeczkę o tym, że była z Raniuszkowym Dziobem na polowaniu i to ona kazała, by wystraszyć wojownika. Ten jednak wpadł w jakiś amok i zaczął je atakować. Kiedy skończyła, w legowisku pojawiła się Wiśniowy Świt z informacją, że ciało Dębowej Piersi dotarło oraz o tym, że Huraganowe Wzgórze padł na zawał. Świetnie... po prostu... miał ochotę udusić wszystkich sprawców, ale wtedy kto byłby jeszcze w klanie?
Wstał nadal nie wydając werdyktu co do winy i ruszył do ciała. Przyjrzał się kocurowi oceniając jego rany. Musiał mieć pewność, że to nie był wypadek. Gepardzia Cętka stanął tuż obok, zaciskając zęby i mordując wzrokiem Sosnową Igłę. Kocur raczej nie zaakceptuje jego wyjaśnienia. Mógł drążyć dalej, przez głupotę tego bachora. Pozbycie się go było najlepszym wyjściem, lecz kolejna śmierć tego dnia nie mogła mu przynieść żadnych korzyści.
- Klan Gwiazdy mnie przed tym ostrzegał. Mroczna Puszcza jest w stanie opętywać koty. Możliwe, że doszło do tego, dlatego Dębowa Pierś zaatakował. Nie tłumaczy to jednak, tego dlaczego został zabity - warknął pod nosem, by kotka wiedziała, że jest na nią zły.
- To nie ja go zabiłam tylko Raniuszkowy Dziób! Gdyby nie ona, zabiłby mnie!
- A kto wam dał prawo osądzić ją? - zwrócił się do wojowników, którzy słuchali jego słów. - Ja tu jestem liderem, ja rozwiązuje spory, zwłaszcza tak ważne jak śmierć naszego współbratymca! Jeżeli jeszcze raz to się powtórzy. Jeżeli dojdzie do samosądu, wyciągnę poważne konsekwencję! - zagroził. - Już trzy koty nie żyją! Nasz klan miał być silny, a nie staczać się jak niegdyś! Naprawdę chcecie znów siedzieć w niewoli, gdy wróg zaatakuje? - Spojrzał po wojownikach, którzy zaczęli kręcić głowami. - Ja myśle! Jeżeli chcemy zachować jeszcze resztki siły jakie nam pozostały, dojdzie do zmian. Na razie jednak... - Podszedł do medyka. - Potrójny Kroku zbadasz czy był na pewno pod wpływem mrocznych duchów?
- Mogę zwrócić się z tym pytaniem do Klanu Gwiazdy. Raczej po śmierci trudno jest to ocenić... - wyjaśnił.
Pokiwał głową.
- Dobrze. Tak zrób. Gepardzia Cętko, wiem że cierpisz. Był twoim przyjacielem, ale musimy kierować się rozsądkiem, a nie emocjami. Przyszykujcie się do czuwania, a ty... - zwrócił się do Sosonowej Igły. - Przyjdź wiesz gdzie i kiedy - zniżył głos tak, by tylko te słowa dotarły do niej, po czym zawołał ponownie swoją zastępczynię. Najwyraźniej czas było wprowadzić w Klanie Wilka pewne zmiany.
***
Zwołał klan. Wszystko było już gotowe do czuwania nad zmarłymi, jednak nie po to to uczynił. Zaczął wstęp od pożegnania zmarłych i zapewnienia, że Potrójny Krok pracuję nad tym, czy Dębową Pierś opętało. Widział, że ta wieść ich zmartwiła, ale dlaczego mieli mu nie wierzyć, skoro Klan Gwiazdy sam mu powiedział te słowa?
- Jak wiecie, to olbrzymia tragedia. Trójka silnych wojowników pożegnała się z tym światem. Już nie mówmy o winie. To nie może się powtórzyć, nie pozwolę by w czasie pokoju ginęli nasi! Dlatego każdy uczeń szkolący się na wojownika będzie zobowiązany przejść przez specjalny tor przeszkód. Nasz klan cechuje zwinność, dlatego też będziemy ją umacniać przez właśnie takie dodatkowe szkolenie. Dodatkowo każdy wojownik bez wyjątku ma ćwiczyć! Polowanie zawsze doskonalicie, a co z walką? Po odbębnieniu szkolenia, mało kiedy macie szansę zmierzyć się z przeciwnikiem. Rosną wam brzuchy, a dawna sprawność zanika. Dlatego też urządzam specjalne wydarzenie. Walki. Każdy będzie mógł zmierzyć się z każdym, a zwycięzca oczywiście zostanie nagrodzony. Niech to będzie zachęta dla was, by przestać się lenić. Na koniec jeszcze zwracam się do mentorów. Macie dokładnie pokazywać młodzikom nasze tereny i wskazywać różne miejsca, które dadzą nam przewagę, gdyby doszło do ataku. Mam nadzieję, że do żadnej wojny nie dojdzie za mojego życia, ale obiecałem wam, że staniecie się silniejsi i tego dotrzymuję. Liczę tylko na wasze zaangażowanie. To tyle - zakończył, udając sie do swojego legowiska. Czas było przygotować się do konfrontacji z Sosnową Igłą.
***
Była ciemna noc. Kiedy dotarł na miejsce, kotka tam stała. Widział jej znudzenie na pysku. Rany jej pewnie doskwierały. Wysunął pazury, wychodząc z krzaków. Ta od razu skupiła na nim uważne spojrzenie. Wymknął się niezauważony i liczył na to, że kotka również. Dla pewności zawęszył, obchodząc teren dookoła.
- Nikogo tu nie ma. Jestem sama - westchnęła. - No o co chodzi?
- Wiesz dobrze. Czemu go zabiłaś? - Chłód jego głosu zabrzmiał w ciszy nocy.
- Ja wcale...
- Nie kłam. Nie przy mnie. Mów.
- Och, przecież to nic takiego. To była zabawa - Przewróciła oczami.
- Zabawa? Zabawa?! Co ja mówiłem?! Żadnego zabijania naszych. Przez twoją głupotę i arogancję zginęła Raniuszkowy Dziób, jedna z nas! Myślisz, że teraz nasze polowania będą łatwiejsze, gdy będzie nas trójka?
Wzruszyła ramionami wcale nie przejęta. Najwidoczniej musiał jej pokazać co oznacza jego gniew. Podszedł do niej, a następnie przewrócił ją na grzbiet. Wbił swoje pazury w miejsce ran zadanych przez Dębową Pierś i pogłębił je boleśnie. Drugą łapą wciskał jej pysk w ziemię, by jej krzyk nie doszedł do śpiących w obozie kotów.
- Jeszcze jedna taka sytuacja, a cię nie ochronię - syknął do jej ucha, dalej drążąc jej rany łapą. - Rzucę cię im na pożarcie. Tak jak ty zrobiłaś to z Raniuszkowym Dziobem. Lecz wtedy... wtedy będą mieć na to moją zgodę. - Czując jak zaczyna się szarpać, wgryzł się w jej kark. Taka niesubordynacja była niedopuszczalna. Musiała zapłacić. Poczuć, że to jej ostatnia szansa na odkupienie. Nie dał jej szansy walczyć. Zaciągnął ją do pobliskiego drzewa, uderzając jej ciałem o chropowatą korę, póki ta nie straciła resztek sił. Dopiero wtedy ją puścił, wypluwając z pyska jej kłaki.
- Ostatnia szansa - miauknął, znikając w ciemności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz