Milczała nie mając ani krzty odwagi aby odezwać się tuż po wyznaniu Brzasku. Chciała go wesprzeć, pokazać, że przecież teraz już nic nie ma znaczenia, jednak... Była w szoku, zwyczajnie w świecie słowa kocura ścięły ją z łap.
Podniosła wzrok, kuląc uszy. Wahała się przez kilkanaście uderzeń serca nim przylgnęła do jego boku, mrucząc cicho. Za dużo emocji, zbyt wiele wszystkiego działo się w ciągu kilku tych dni, żeby mogła znieść spokojnie wyznanie kocura.
A mimo to... chciała pokazać, że jest obok niego, że ma w niej wsparcie, chociaż sama pogubiła się w tym paskudnym świecie.
— Najważniejsze, że... że nic ci nie jest. Że jesteś tutaj... — przymknęła ślepia na uderzenie serca, splatając razem ich ogony — ... razem ze mną. Oboje popełniliśmy wiele błędów ale.. mamy siebie i to jest najważniejsze.
Brzask pokiwał głową, wzdychając ciężko. Nie musiał mówić nic aby szylkretka widziała jak bardzo tym wszystkim się zamartwia, było jej tak szkoda kocura...
Liznęła go w policzek, przylegając do ciepłego i miękkiego futra. Zamruczała cicho, biorąc głębszy wdech.
— Nie możesz wiedzieć tego, czy gdybyś podjął inną decyzję bylibyśmy w podobnej sytuacji co teraz — pokręciła głową, pesząc się z lekka — W-wiesz... wtuleni w siebie... S-sami... Daleko od problemów...
— Może... n-nie wiem
Przysunęła się bliżej, splatając razem ich ogony. Nie wiedziała co robić, jak poprawić mu humor... Jedynie na co była w stanie się zebrać to po prostu wtulenie się w burawe futro, które przybrało rdzawy odcień od jesiennych liści.
Uśmiechnęła się słabo na myśl o ich pierwszym spotkaniu oraz kolejnych schadzkach przy strumyku, jak wymykała się z obozu wciskając kłamstwo o samotnym polowaniu czy spacerze. Wtedy wszystko wydawało jej się takie łatwe, proste niczym rybia ość... Na moment chciała wrócić do tamtych czasów, tonąc w swoich rozmyślaniach, wiedziała jednak, że nie było to możliwe. Przeszłość musieli zostawić za sobą.
Oboje.
Nastroszyła futro, gdy Brzask przejechał szorstkim językiem między jej uszami, nie protestowała jednak. Schowała pyszczek w jego klatce piersiowej lekko zawstydzona, chociaż tak naprawdę nie miała czego się wstydzić.
— Wszystko dobrze? — niemrawo skinęła głową, czując jak gorąc wkrada się na jej policzki. Miała ochotę wtulić się w jego futro jeszcze mocniej, chociaż nie było to fizycznie możliwe. Ciepło bijące od jego ciała sprawiało, że zupełnie zapomniała o mrozie, który hulał wesoło na zewnątrz. Suche liście oraz stary, acz nadal miękki, mech wprost idealnie spełniał rolę posłania.
Ciekawiło ją, jakie stworzonko kiedyś tutaj mieszkało, ślady były już wywietrzałe, praktycznie niemożliwe do rozpoznania — Iskierko?
Jej ciało przeszedł dreszcz kiedy odezwał się do niej akurat tym zdrobnieniem. Uwielbiała je, chociaż wstydziła się to przyznać. Mimo to, wiedziała, że widać po niej wszystkie emocje.
Odsunęła się odrobinę, nadal jednak będąc wtulona w niego. Pokiwała głową, uśmiechając się delikatnie.
— Jest dobrze, spokojnie — serce biło jej jak oszalałe, ten szczegół nie umknął również Brzaskowi, który przez kilka chwil przyglądał się jej z niepokojem w błękitnych ślepiach.
Przekręciła się na grzbiet, wyciągając łapy i przeciągając się. Wpatrywała się w słoje drzewa, żałując, że nie mogą oglądać razem gwiazd.
Czując wzrok na sobie, przeniosła złote ślepia na Brzaska, który natychmiast odwrócił głowę. Z rozbawieniem pacnęła go w nos. Ten zmarszczył pysk niezadowolony, przysunął się jednak na tyle blisko, by mogła otrzeć się pyszczkiem o jego policzek. Otworzyła pysk a serce biło jej niczym oszalałe.
— Kocham cię...
< Brzask? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz