*dalej ta pora nowych liści co miała miejsce jakieś milion lat temu*
Srebrna kocica szła po tak zwanym „chodniku”, którego nazwę niedawno poznała. Była już w siedlisku dwunożnych pewien czas, w trakcie którego dowiedziała się o nie jednej ciekawej rzeczy oraz zdobyła nową wiedzę i doświadczenie w zakresie roślin. Jedną z rzeczy o których się dowiedziała było istnienie rośliny o nazwie „kaktus”, która jej zdaniem była bardzo ciekawa. Nie posiadała ona bowiem liści, miała ostre kolce, była sucho-lubna, zazwyczaj okrągława, a do tego….nie miała łodyżek! To było iście intrygujące, te wszystkie rośliny, ich wygląd, właściwości i inne. A aby zobaczyć takie cuda, starczyło jedynie opuścić Klan Burzy!
W pewnym momencie skręciła w lewą stronę, wchodząc w jakąś nową ulicę. Dostrzegła tam dziwne, białe….nie, to nie były domy. Ani płoty. Białe obiekty były w kształcie domów, każdy z nich nie miał jednak przynajmniej jednej ściany. Niebieska dostrzegła, jak jasnofutra dwunożna wychodzi z jednego z tych niby-domów. Szybko podjęła decyzję. Chciała dowiedzieć się, co było w środku. Schowała się pod dziwną konstrukcją zrobioną z drewna, która stała przed białym czymś. Kiedy stworzenie oddaliło się, zielonooka szybko weszła do środka. To co tam ujrzała przerosło jej oczekiwania.
W środku, na dużych podestach, stało pełno różnorakich roślin. Niektóre z nich miały nawet białe czy czerwone liście! To było niesamowite. Nie wahała się dłużej. Srebrna wskoczyła na jeden z podestów, starając się nie zwalić roślin, umieszczonych wraz z ziemią w pojemnikach z materiału, którego nie widziała aż do znalezienia się w mieście. Zaczęła iść między ziołami ustawionymi w równych rządkach. Przechadzając się tak wśród tej niewidzianej dotąd flory podeszła do jednej z czerwono‑listnych roślin. W trakcie kiedy przyglądała się jej, usłyszała, jak ktoś idzie po podwyższeniu. Tym samym, na którym ona była.
Po chwili dostrzegła czekoladową szylkretkę, która także z nieznanego jej powodu znalazła się między niezwykłymi roślinami.
Kiedy tylko brązowooka dostrzegła niebieską, zaczęła stroszyć futro. Chyba chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej….powrót dwunożnej.
Obie zwróciły głowy w stronę stworzenia, które podeszło do jednego z podestów blisko wyjścia.
Były w pułapce.
Nagle jasnofutra mieszkanka siedliska odwróciła się w ich stronę.
Kotki na szczęście dostrzegły co się dzieje i skryły się między roślinami. Starały się być jak najciszej, by ta istota ich nie zauważyła.
Dwunożna podeszła do podestu położonego nieco bliżej tego, na którym one się kryły.
Coraz bardziej zbliżała się do nich. Może i zagęszczenie rozmieszczenia roślin na podwyższeniu sprawiało, że były gorzej widoczne, ale i tak jak tylko dwunożna podejdzie bliżej do miejsca w którym się znajdowały, zauważy je.
Musiały się szybko ewakuować. Obydwie, bo jeśli jasnofutre stworzenie zorientuje się, że w pomieszczeniu jest jeden kot, to drugiego też szybko zauważy.
Zielonooka przeniosła wzrok w stronę czekoladowej szylkretki, starając się wymyślić rozwiązanie.
<Ryjówko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz