Otworzył pysk, żeby od razu powiedzieć to, co przez całą drogę sobie przygotowywał, ale od razu go zamknął. Jego serce zabiło mocniej. Szylkretka przywitała się z nim czule, tylko że coś w jej oczach nie dawało mu spokoju.
– Iskierko? Czy coś... coś się stało?
– Lis w ciele Miętowej Gwiazdy został zabity – miauknęła w odpowiedzi. – Teraz to ja przewodzę klanowi klifu.
Została… liderką? Jego Iskierka? Był taki dumny! Odetchnął z ulgą. Największe zagrożenie minęło. A skoro teraz ona przewodziła klanowi…
I... z-zastanawiałam się... C-czy dołączysz do mnie... w klanie klifu. Ja... My... moglibyśmy być razem.
Przez kocura przeszła fala paniki i ulgi. Właśnie po to przyszedł. Teraz mogli…
Niespodziewanie kotka położyła jego łapę na swoim brzuchu. Spojrzał na nią pytająco.
– M-musimy wybrać imiona…
Przez parę uderzeń serca docierało do niego, co właśnie powiedziała. Imiona? Wybrać? Jego umysł szukał sensu w tych informacjach i gdy znalazł… Zatkało go. Nie mógł uwierzyć. Że oni…? To było tak abstrakcyjne i niespodziewane!
Po jej policzkach spływały łzy. To go otrzeźwiło. Na sztywnych łapach podszedł bliżej i przytulił ją, trochę niezręcznie, starając się uważać na jej brzuch.
– I-Iskierko, nie płacz – miauknął w końcu. – Kocham cię. I… I szedłem tutaj zadać ci podobne pytanie. Znaczy, to pierwsze, nie o imiona. Bo nie miałem pojęcia, że... Zresztą… – zaplątał się. Zamilkł i wziął głęboki wdech. – Jeszcze raz. Szedłem tutaj powiedzieć ci, że podjąłem decyzję i chcę być z tobą. W Klanie Klifu. – Uśmiechnął się do niej i otarł łzę spływającą po jej policzku. – Skoro Lisia Gwiazda nie żyje, będzie jeszcze łatwiej.
– A… to? – Szylkretka wskazała na swój brzuch.
Bury starał się brzmieć pewnie.
– Z tym też sobie poradzimy. Z wychowaniem ich. Znaczy, z imionami też, ale to mniejsza. Oj wiesz, o co mi chodzi – miauknął błagalnie. – Zaskoczyłaś mnie trochę. Nie spodziewałem się… Ale we dwoje sobie poradzimy, prawda? Skoro mój ojciec dał sobie radę – zażartował.
Przytulił ją mocniej. Dalej nie docierało do niego co się działo. Nie był na to gotowy. Ale dadzą sobie radę. Mieli siebie i to było najważniejsze.
– Na razie… musisz wymyślić jakieś imię dla mnie – miauknął, liżąc partnerkę w policzek.
< Iskierko? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz