Hahaha! Wygrał! Wygrał wyścig! Mówił temu beztalenciowi, że tak będzie! Zwycięstwo zawsze, ale to zawsze należało do niego! Wystawił mu język, skacząc z jednej łapy na drugą. Widział jak starszy się denerwuję, było to zabawne, a on dalej wrzeszczał na cały głos o swojej wygranie z kocurem.
- Hahahah! Nieudacznik! - prychnął, szybko odbiegając do mamy, która zawołała go na kąpiel.
Czuł się już jak prawdziwy wojownik!
***
Kolejna sprawa, aby móc się wywyższać. Został uczniem i to nie byle jakim, bo szkoliła go sama Piaskowa Gwiazda. Przechodząc obok żłobka, rzucał wyniosłe i dumne spojrzenie, podsycone wyższością do Jałowka, który nadal grzał tyłek w kociarni. Ciekawe ile jeszcze będzie tam tkwił. Może był taki słaby, że nikt go nie chciał szkolić? Było to prawdopodobne. Chcąc nieco się powyżywać na starszym, który był już za duży na miano kociaka, a przez to strasznie było zabawnie go upokorzyć, udał się do niego na wizytę.
Od razu go dostrzegł, a na pysk wkradł się uśmiech samozadowolenia. Nie da mu spokoju... oj... nie da.
- No proszę, proszę. Jałowek. Biedny mały, Jałowek. Co się stało? Moja ciotka odmówiła ci mleczka? Ojej... biedactwo - miauknął ze współczuciem. - Ale nie martw się MAŁY - podkreślił ostatnie słowo znacząco. - Jeżeli będziesz grzeczny, to może dam ci piórko do zabawy - zarechotał, mając już dość powstrzymywania śmiechu.
To było takie zabawne!
Widział jak na pysk kocura wkrada się wściekłość, ale nie przejął się tym zbytnio. Był już uczniem. Miał kilka ruchów w zanadrzu, które z chęcią pokazałby na Jałowku, gdyby ten zaczął do niego fikać. Liderka postarała się najpierw zacząć od nauczenia go walki, a nie polowania, które było teraz mało ważne, gdy większość nie rudych polowała. Mógł więc do tego przejść później, w swoim czasie, kiedy już doskonale opanuje siłowe rozwiązania. To była najlepsza decyzja jego wzoru, bo dzięki temu nie musiał się obawiać, że ktoś skopie mu tyłek, a on się nie odpłaci, przez swój brak umiejętności. Teraz był równie niebezpieczny, co oszałamiający.
- Ojej... Nie popłacz się - syknął nie pozwalając dojść Jałowkowi do głosu, reagując na jego minę. - Wielki, starszy Jałowek, kociak bez członu Łapa. Coś czuję, że zostaniesz wiecznym kociakiem. Przyzwyczajaj się.
Było coś w tym super ekscytującego. Świetnie się bawił, tak dokuczając starszemu, który w hierarchii był poniżej wszystkich, nawet nie rudych. Nadal uśmiechał się do niego wrednie, chcąc ujrzeć łzy w jego oczach.
<Jałowek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz