Od tamtego momentu nie widział się z Płonącą Waśnią, ponieważ on jak i Skała dostali karę. Nie przeszkadzało mu to. Wręcz cieszył się, że siostra nie mogła spotykać się ze swoją idolką. Po ich rozmowie uznał ją za zdolną i przebiegłą. No... Czasami jej bariera opadała, ale i tak kotka zrobiła na nim niemałe wrażenie. Dlatego też postanowił dokładnie ją poznać. Gdyby Skała to zobaczyła pewnie uznałaby, że z zazdrości zaczął prześladować kotkę. Nie mógł jednak skupiać się ciągle na obserwacji rudo-czarnej, ponieważ miał treningi z Jastrzębim Podmuchem. Ostatnio spiął się w sobie i zaczął przykładać się do nauki, aby siostra nie wytykała mu lenistwa. No i też, aby w odpowiednim czasie udowodnić im wszystkim, że pomimo spokoju jaki w nim panował, umiał nieźle przylać.
Dlatego ustanowił sobie plan dnia. Poranek - treningi z mentorką. Zazwyczaj schodziły one do południa. W chwilach wolnych zajmował się obserwacją życia w klanie. Udało mu się wówczas dowiedzieć, że Płonąca Waśń nie lubi się z mamą Pokrzywowej Łapy, a ich medyk był niepokojącym osobnikiem. Akurat to go mało interesowało. Szukał informacji, które przydałyby mu się w "walce na spryt" z wojowniczką. Tylko kilka razy udało mu się ją dostrzec, kiedy wracała do obozu. Ciekawe co robiła poza... Nie miała ucznia. Może polowała lub była na patrolu? Widywał ją z jakimś kocurem, pewnie bratem. Inaczej nie umiał wytłumaczyć jego paniki, kiedy ta się zbliżała.
- Jastrzębia Łapo, idziemy na trening - z rozmyślań wyrwała go mentora.
No tak. Było już popołudnie, czyli przerwa się skończyła. Kiwnął głową i udał się z nią głębiej w las. Tereny już znał dobrze. Nie miał problemów z zlokalizowaniem swojej pozycji. Każde drzewo, krzak, widział tyle razy, że w głowie utworzył sobie ukształtowanie terenu. Dzisiaj kierowali kroki w stronę, gdzie odbywały się łowy. Czyli łapanie zwierzyny.
Kiedy dotarli w odpowiednie miejsce, wojowniczka zatrzymała się i zaczęła tłumaczyć mu sztukę polowania. Skupiał na nią całą swoją uwagę. Tyłek nisko, patrzeć pod łapy, nie wydawać dźwięków. Brzmiało prosto. Niestety musiał to poćwiczyć. Przypadł do ziemi i zaprezentował swój styl. Jastrzębi Podmuch dała mu kilka cennych wskazówek i rad, po czym miał wywęszyć posiłek i spróbować go złapać.
Dlatego też przez kolejne uderzenia serca, kierował się w stronę zapachu myszy. Cicho i powoli zbliżył się do stworzonka, kiedy to z krzaków wypadła ruda kupa futra, sprzątając mu zdobycz sprzed pyska.
Rzucił Płonącej Waśni niezadowolone spojrzenie. Ta gdy go dostrzegła, od razu na jej pysku pojawił się grymas.
- Za wolno - skwitowała.
Niezadowolony podniósł się na łapy i podszedł do wojowniczki.
- Ah, no tak. Wybacz mi. Skalna Łapa opowiadała mi o twoich umiejętnościach. Jednak czy przypadkiem nie powinnaś być teraz w obozie i odwiedzać medyka? - zapytał.
Zazwyczaj o tej porze widywał ją, kręcącą się w tamtym miejscu. Czyżby jednak kotka nie miała jakiegoś harmonogramu? Może się pomylił w swoich kalkulacjach?
<Płonąca Waśnio?>
<3
OdpowiedzUsuńJest nieprzewidywalna ✌️
OdpowiedzUsuń