Ciepłe promyki słońca tworzyły mozaiki na pożółkłej już trawie. Nostalgia leżała pod jedną z jabłoni, delektując się chwilowym spokojem.
— Nie powinnaś pracować, rozleniwiony lisi zadzie? — usłyszała.
Nie musiała otwierać ślip, by wiedzieć kto to. Golec wpatrywała się w nią niezadowolona. Jej ogon chodził na boki. Nadal czasem się boczyła o to co się stało paręnaście księżyców temu. Pewnie oczekiwała od szylkretki jakiś ruchów. W końcu Nostalgia obiecała poprawę, ale prawda była taka, że nie miała pojęcia o miłości i związkach. Nigdy w żadnym nie była. Jej jedyną miłością przez większość życia kotki była jej jedyna przyjaciółka, a też nie znała żadnej pary kotek, które są razem. Jedynie słyszała plotki, że Uszatka gustuję w płci pięknej, ale głupio było jej od tak zagadać do młodszej wojowniczki.
— Mam teraz wolne, mysi móżdżku. — prychnęła, otwierając leniwie jedno ślipię.
Zerknęła na łysą ukradkiem. Golec położyła uszy. Na jej pysku malowało się tyle emocji, że szylkretce trudno było stwierdzić o co dokładnie chodzi wojowniczce. Ich spojrzenia się spotkały. Obie pośpiesznie uciekły gdzieś indziej wzrokiem zawstydzone. Nostalgia przeniosła bezpiecznie wzrok na łapy. Czuła potrzebę jakoś przerwania tej niezręcznej ciszy.
— C-chcesz się dołączyć, czy coś? — mruknęła niepewnie.
Golec stała się dziwnie czerwona na pysku. Mimowolnie serce szylkretki przyspieszyło. Spuściła szybko wzrok.
— Może. — burknęła, zerkając na nią jednym okiem. — Ale nie myśl sobie, że...
— ...że to wszystko załatwi. — dokończyła za nią Nostalgia. — Już wykułam na pamięć. — mruknęła cicho.
Golec prychnęła cicho, unosząc dumnie pysk. Położyła się obok kotki. Ich boki stykały się lekko, a ogony plątały koło siebie. Nostalgia zmrużyła ślipia, chcąc się zdrzemnąć póki mogła, lecz szybko bijące serce skuteczne to uniemożliwiło. Otworzyła ponownie ślipia. Uwagę kotki przykuła grupka uczniów bawiąca się pod jabłonią. Uczniowie bawili się beztrosko pod drzewem zupełnie, jakby mieli znów po parę księżyców. Nostalgia uśmiechnęła się lekko. Tęskniła za tymi czasami.
— Patrz na te lisie bobki. — mruknęła Golec.
Nostalgia spojrzała na nią zdezorientowana.
— No przecież patrzę.
Łysa wywróciła ślipiami.
— Poczekaj uderzenie serca. — szepnęła.
Szylkretka westchnęła, ale zrobiła jak kazała wojowniczka. Nie musiała długo czekać. Dorodne jabłko oderwało się od gałęzi i spadło na łeb jednego z uczniów. Piski i jęki rozległy się po sadzie. Nostalgia zaśmiała się cicho.
— Skąd wiedziałaś? — zapytała kotki.
Łysa uśmiechnęła się dumna.
— Nie raz się nudzę. — przyznała. — Patrole po tym sadzie są takie bezsensowne. Po co mam pilnować terenów, jak już płot nas chroni? — burknęła.
— Patrz na te lisie bobki. — mruknęła Golec.
Nostalgia spojrzała na nią zdezorientowana.
— No przecież patrzę.
Łysa wywróciła ślipiami.
— Poczekaj uderzenie serca. — szepnęła.
Szylkretka westchnęła, ale zrobiła jak kazała wojowniczka. Nie musiała długo czekać. Dorodne jabłko oderwało się od gałęzi i spadło na łeb jednego z uczniów. Piski i jęki rozległy się po sadzie. Nostalgia zaśmiała się cicho.
— Skąd wiedziałaś? — zapytała kotki.
Łysa uśmiechnęła się dumna.
— Nie raz się nudzę. — przyznała. — Patrole po tym sadzie są takie bezsensowne. Po co mam pilnować terenów, jak już płot nas chroni? — burknęła.
Nostalgia nic nie odpowiedziała. Jedynie zrobiła głupią minę i spojrzała ponownie na uczniów. Kolejne jabłko zakołysało się na gałęzi.
— Ej, patrz. Patrz. — szturchnęła łysą podekscytowana.
Golec zmarszczyła swoje zmarszczki. Zielone ślipia wbiły w nią ostre spojrzenie.
— Nie szturchaj mnie. — syknęła zła.
Nostalgia trzepnęła ogonem.
— Od kiedy nie można cię już dotknąć, lisi bobku? — prychnęła zastępczyni.
— Od kiedy tak mówię, lisi bobku.
— Ej, patrz. Patrz. — szturchnęła łysą podekscytowana.
Golec zmarszczyła swoje zmarszczki. Zielone ślipia wbiły w nią ostre spojrzenie.
— Nie szturchaj mnie. — syknęła zła.
Nostalgia trzepnęła ogonem.
— Od kiedy nie można cię już dotknąć, lisi bobku? — prychnęła zastępczyni.
— Od kiedy tak mówię, lisi bobku.
Sierść szylkretki poszła do góry. No co za babsztyl. A że ona już myślała, że mogą żyć ze sobą w względnym pokoju. Golec prychnęła na nią i zdzieliła łapą w łeb. To było za wiele dla niewielkiej cierpliwości Nostalgii. Rzuciła się na kotkę, nie przejmując się uczniami. Kotki przeturlały się kawałek, sycząc i prychając na siebie. Szarpały się jeszcze chwilę, aż Nostalgii udało się przyszpilić łysą do ziemię. Wpatrywały się w siebie zdyszane. Szylkretka czuła oddech łysej na swoim poliku. Patrzyła się w jej zielone ślipia. Dopiero teraz zauważyła jak intensywnej barwie te były. Widziała, że Golec także się jej przygląda. Dokładnie analizuje jej pysk, zupełnie jakby chciała utrwalić go sobie w pamięci.
Ich spojrzenia się w końcu spotkały.
Ich spojrzenia się w końcu spotkały.
Serce przyspieszyło. Oddech też. Dziwne mrowienie w łapach dokuczało uporczywie. Myśl pojawiła się we głowie. Kusząca. Mąciła jej we łbie. Kotka sama już nie wiedziała, czy powinna, czy nie. Jej ciało pragnęło bliższego kontaktu z łysą. Lecz umysł odradzał. Zapowiadał jedynie kłopoty. Nostalgia nie umiała powiedzieć ile się na siebie gapiły, aż w końcu pochyliła łeb i zetknęła się z kotką nosem. Miłe uczucie rozeszło się po jej grzbiecie. Nie trwało długo. Zaraz po nim nastąpił ból. Golec kopnęła ją z całej siły w brzuch. Jęknęła cicho, puszczając kotkę, która szybko ulotniła się spod jej łap.
Cała czerwona niczym burak Golec zdawała się zaraz wybuchnąć.
— Idiotka! Mysi móżdżek! Lisi bobek! — pisnęła na nią i uciekła.
Zostawiając szylkretkę z samymi pytaniami.
Cała czerwona niczym burak Golec zdawała się zaraz wybuchnąć.
— Idiotka! Mysi móżdżek! Lisi bobek! — pisnęła na nią i uciekła.
Zostawiając szylkretkę z samymi pytaniami.
* * *
Siedziała pod jabłonią z jakąś głupią stokrotką wyżebraną od medyków. Nie znała się za bardzo na kotkach, przeprosinach i tym podobnych sprawach, ale kwiatki chyba były dobre na każdą okazję, prawda?
— Golec? — zawołała łysą.
Kocica wyjrzała, ale na jej widok zrobiła dziwną minę i szybko się schowała. Zirytowało to Nostalgię. Czemu wojowniczka musiała być taka trudna do zrozumienia?
— Golec! P-przepraszam! — ledwo wydusiła z siebie to słowo. — Nie wiem o co chodzi. Możesz ze mną pogadać jak kot z kotem, a nie bawić się w wiewiórkę? — syknęła.
— Sama jesteś wiewiórką! Lisi bobek!
— Golec? — zawołała łysą.
Kocica wyjrzała, ale na jej widok zrobiła dziwną minę i szybko się schowała. Zirytowało to Nostalgię. Czemu wojowniczka musiała być taka trudna do zrozumienia?
— Golec! P-przepraszam! — ledwo wydusiła z siebie to słowo. — Nie wiem o co chodzi. Możesz ze mną pogadać jak kot z kotem, a nie bawić się w wiewiórkę? — syknęła.
— Sama jesteś wiewiórką! Lisi bobek!
Odpowiedź niezadowoliła szylkretki. Podeszła bliżej drzewa. Nieprzyjemne wspomnienia upadku uderzyły w nią nagle. Pokręciła łbem, próbując je odrzucić. Nie było to jednak łatwe. Trauma siedziała w niej głęboko. Niechętnie wbiła pazury w korę jabłoni. Poczuła jak jej łapy zaczęły dygotać. Ogon nerwowo kiwał się na boki. Wzięła głęboki wdech, zaciskając zęby na zwiędniętym kwiatku. Jego ohydny smak zawitał w jej pysku. Niechętnie i powoli podciągnęła się. Pomimo że znajdowała się zaledwie mysi ogon od ziemi trzęsła się jak kocie na mrozie. W myślach przeklinała łysą paskudę.
— Uparte bydle nie warte zgniłej myszy. — syknęła cicho.
— Co?
— Nic! Zeszłabyś na dół! — wrzasnęła do kotki.
— Zapomnij! Idiotka!
Gniew pomógł przemóc się strachowi. Oderwała łapę od pnia i wbiła pazury w korę. Podciągnęła się. I znów, i znów. Spojrzała z niepokojem na gałąź. Znajdowała się może ze dwie lisie długości od ziemi, ale już to sprawiało, że całe ciało kotki dygotało, a we łbie się kręciło. Nostalgia zamknęła ślipia, próbując jakoś uspokoić oddech. Serce biło jej jak szalone. Próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. Kotka ugryzła się mocno w język. Metaliczny smak wypełnij jej pysk.
— G-g-golec! — krzyknęła.
Łysa zakopana w swoim legowisku nawet nie raczyła wyjrzeć. Nostalgia niepewnie postawiła łapę na gałęzi wprawiając i ją w trzęsienie się. Gdy tylko stanęła na niej szybko zaczęła biec w stronę legowiska łysej, by znaleźć się na nieco stabilniejszym podłożu i zakończyć ten koszmar. Golec wyjrzała zdziwiona z legowiska.
— Nostalgia? C-co? Co tu robisz?
Szylkretka nie odpowiedziała. Pospiesznie wskoczyła do jej legowiska zdyszana. Uniosła wzrok ku niebu, wmawiając sobie, że nadal jest na bezpiecznej ziemi.
— Oszalałaś? Co tu robisz? Weź się przestań trzęść! Słyszysz mnie, lisi bobku? — syczała Golec, uderzając nerwowo ogonem o legowisko.
Nostalgia nie odrywała wzroku do nieba. Nie mogła spojrzeć nigdzie indziej. Czuła, że inaczej puści pawia. Łapy nadal nerwowo jej dygotały.
— O-o... o co ci chodzi? — wydusiła z siebie. — C-czemu... czemu mnie z-znów unikasz?
— Uparte bydle nie warte zgniłej myszy. — syknęła cicho.
— Co?
— Nic! Zeszłabyś na dół! — wrzasnęła do kotki.
— Zapomnij! Idiotka!
Gniew pomógł przemóc się strachowi. Oderwała łapę od pnia i wbiła pazury w korę. Podciągnęła się. I znów, i znów. Spojrzała z niepokojem na gałąź. Znajdowała się może ze dwie lisie długości od ziemi, ale już to sprawiało, że całe ciało kotki dygotało, a we łbie się kręciło. Nostalgia zamknęła ślipia, próbując jakoś uspokoić oddech. Serce biło jej jak szalone. Próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. Kotka ugryzła się mocno w język. Metaliczny smak wypełnij jej pysk.
— G-g-golec! — krzyknęła.
Łysa zakopana w swoim legowisku nawet nie raczyła wyjrzeć. Nostalgia niepewnie postawiła łapę na gałęzi wprawiając i ją w trzęsienie się. Gdy tylko stanęła na niej szybko zaczęła biec w stronę legowiska łysej, by znaleźć się na nieco stabilniejszym podłożu i zakończyć ten koszmar. Golec wyjrzała zdziwiona z legowiska.
— Nostalgia? C-co? Co tu robisz?
Szylkretka nie odpowiedziała. Pospiesznie wskoczyła do jej legowiska zdyszana. Uniosła wzrok ku niebu, wmawiając sobie, że nadal jest na bezpiecznej ziemi.
— Oszalałaś? Co tu robisz? Weź się przestań trzęść! Słyszysz mnie, lisi bobku? — syczała Golec, uderzając nerwowo ogonem o legowisko.
Nostalgia nie odrywała wzroku do nieba. Nie mogła spojrzeć nigdzie indziej. Czuła, że inaczej puści pawia. Łapy nadal nerwowo jej dygotały.
— O-o... o co ci chodzi? — wydusiła z siebie. — C-czemu... czemu mnie z-znów unikasz?
Nie widziała pyska Golec, ale dobrze mogła zgadnąć co się na nim maluje.
— O nic. — mruknęła pospiesznie łysa, spuszczając wzrok.
— G-gadaj! — warknęła Nostalgia. — J-j-jeszcze trochę i... i się zrzygam n-na t-twoje... legowisko.
— O nic. — mruknęła pospiesznie łysa, spuszczając wzrok.
— G-gadaj! — warknęła Nostalgia. — J-j-jeszcze trochę i... i się zrzygam n-na t-twoje... legowisko.
Groźba zadziałała, gdyż łysa westchnęła cicho. Zaczęła szurać łapą o podłożę posłania.
— Bo... bo... Aghr! — krzyknęła zła. — To było zbyt nagłe, lisi bobku! Zejdźmy na dół. Nie mogę na ciebie patrzeć. A tym bardziej nie chce rzygów tu.
— Bo... bo... Aghr! — krzyknęła zła. — To było zbyt nagłe, lisi bobku! Zejdźmy na dół. Nie mogę na ciebie patrzeć. A tym bardziej nie chce rzygów tu.
Nostalgia nie protestowała. Dość szybko zeszła ze nieszczęsnej jabłonki. Dopiero na ziemi odetchnęła. Spojrzała się na pożółkłą trawę ze spokojem. Dobrze było znów czuć ziemie pod łapami.
— Mysi móżdżek z ciebie. — mruknęła Golec. — A co jakbyś znów spadła, idiotko?
Nostalgia uśmiechnęła się słabo.
— Wolałabym nie. — miauknęła niemrawo.
— To po co tam wlazłaś? Rozum ci odjęło.
— Chciałam się dowiedzieć o co ci znów chodzi, lisi bobku. — burknęła, kładąc uszy.
— O co mi chodzi? — warknęła łysa. — Może ty powiesz o co tobie chodzi?!
— Co?
— Pstro! Czy ty w ogóle wiesz czym jest zetknięcie się ze sobą nosami? — zapytała speszona, otulając się łysym ogonem.
Nostalgia poczuła jak i jej robi się cieplej.
— T-tak. Nie chciałaś tego? — zapytała cicho, wlepiając wzrok w łapy.
Czuła jak zaraz cały stres i nerwy dzisiejszego dnia ją wykończą. Na dodatek rozmowy z Golec były takie trudne. Kotka nie mogła nigdy powiedzieć czegoś wprost. Trzepnęła ogonem.
— T-tego nie mówię. — mruknęła łysa, wędrując wzrokiem po ziemi.
— Nie podobało ci się?
— N-nie...
— To co? — miauknęła zniecierpliwiona szylkretka.
Golec zmarszczyła swoje zmarszczki.
— Agh! Ale z ciebie lisi bobek! — krzyknęła kotka. — Głupia jesteś! Głupia jak te jabłka. Po prostu... po prostu... to było...
— Było?
— Z-zbyt... zbyt... mocne. I nagłe.
Nostalgia spojrzała na nią otępiała.
— Oh. — mruknęła jedynie. — Ale nie jesteś zła?
Łysa pokręciła łbem. Szylkretka niepewnie i powoli przysunęła się do niej.
— I następnym razem mnie nie pobijesz?
Golec zakryła pysk łapami.
— Może.
— Mysi móżdżek z ciebie. — mruknęła Golec. — A co jakbyś znów spadła, idiotko?
Nostalgia uśmiechnęła się słabo.
— Wolałabym nie. — miauknęła niemrawo.
— To po co tam wlazłaś? Rozum ci odjęło.
— Chciałam się dowiedzieć o co ci znów chodzi, lisi bobku. — burknęła, kładąc uszy.
— O co mi chodzi? — warknęła łysa. — Może ty powiesz o co tobie chodzi?!
— Co?
— Pstro! Czy ty w ogóle wiesz czym jest zetknięcie się ze sobą nosami? — zapytała speszona, otulając się łysym ogonem.
Nostalgia poczuła jak i jej robi się cieplej.
— T-tak. Nie chciałaś tego? — zapytała cicho, wlepiając wzrok w łapy.
Czuła jak zaraz cały stres i nerwy dzisiejszego dnia ją wykończą. Na dodatek rozmowy z Golec były takie trudne. Kotka nie mogła nigdy powiedzieć czegoś wprost. Trzepnęła ogonem.
— T-tego nie mówię. — mruknęła łysa, wędrując wzrokiem po ziemi.
— Nie podobało ci się?
— N-nie...
— To co? — miauknęła zniecierpliwiona szylkretka.
Golec zmarszczyła swoje zmarszczki.
— Agh! Ale z ciebie lisi bobek! — krzyknęła kotka. — Głupia jesteś! Głupia jak te jabłka. Po prostu... po prostu... to było...
— Było?
— Z-zbyt... zbyt... mocne. I nagłe.
Nostalgia spojrzała na nią otępiała.
— Oh. — mruknęła jedynie. — Ale nie jesteś zła?
Łysa pokręciła łbem. Szylkretka niepewnie i powoli przysunęła się do niej.
— I następnym razem mnie nie pobijesz?
Golec zakryła pysk łapami.
— Może.
Uwielbiam je <3
OdpowiedzUsuńGolec tsundere!
OdpowiedzUsuń