— Gratulacje — zaczęła czarno-ruda kotka.
Cisowa Łapa uśmiechnęła się szeroko.
— Nie mogę się doczekać pierwszego treningu! — miauknęła całkiem szczerze srebrna kotka. — Jak pani myśli, jak mi pójdzie jutro? Nauczę się polować? A może walczyć?
Serce Cisowej Łapy biło radośnie, a jej oczy pewnie błyszczałyby jasno ze szczęścia. Po prostu szczerze się cieszyła. Wszystkie problemy, jakby odeszły w zapomnienie, odsuwając się i zostawiając tylko czyste szczęście. Posłała jeszcze szylkretowej kotce uśmiech i usiadła, owijając łapy ogonem.
— A opowie mi pani o mojej mamie? Jutro po treningu? — zapytała się jeszcze. — Obiecała pani, że pani opowie, jak będę starsza!
— Myślę, że Dym ci najpierw pokaże tereny — odparła czarno-ruda. Zerknęła na brata, który odwrócił wzrok. — To takie podstawy podstaw. A co do reszty... Walki ja cię nauczę. Jestem w końcu najlepszym z wojowników! Powinnaś mi z ziemi dziękować!
Cisowa Łapa lekko zmarszczyła brwi zdziwiona. Czemu to pani miała ją uczyć walki, skoro jej mentorem był Dymne Niebo? Co ona miała wspólnego z rudym kocurem? Córka Fasolowej Łodygi jednego była pewna, tego, że postara się jutro zapamiętać cały teren Klanu Wilka! Będzie najlepszą uczennicą
— A czemu to pani będzie mnie uczyć? — zapytała zdezorientowana Cis.
Płonąca Waśń prychnęła, co sprawiło, że srebrna nie wiedziała, jeszcze bardziej niż zwykle co się dzieje.
— To oczywiste! Bo jestem najlepsza i ci chce przekazać moją wiedzę — wytłumaczyła starsza kotka, udając przejętą.
Cisowa Łapa pokiwała szybko głową. To było, przecież oczywiste! Czemu na to nie wpadła?
— To miłe z pani strony! — odpowiedziała. — Nie chciałam pani urazić, przepraszam.
Kocica machnęła ogonem.
— Spoko, zlewa mnie to — mruknęła, jednak zaraz się poprawiła. — No, ucz się na błędach! Pierwsze lekcje już za nami, widzisz, jak szybko idzie?
Córka Fasoli uśmiechnęła się do kotki i również machnęła ogonem.
— Niech pani pozwoli, że pójdę już spać. Jutro czeka mnie ciężki dzień.
***
Drugiego albo trzeciego dnia treningu, z którego Cisowa Łapa była względnie zadowolona, wybrała się do Płonącej Waśni, zapytać się jej o mamę, tym razem w nadziei na odpowiedź. Opuściła legowisko uczniów i zastała tortie siedzącą w centrum obozu. Od razu podeszła do niej.
— Czy teraz opowie mi pani o mojej mamie? — zapytała, siadając obok kotki.
<Płonąca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz