- A tak się atakuje od boku, musisz mieć pewność, że twój przeciwnik nie zdąży odskoczyć. - Pouczyła go ślepa.
- Ta- - Barwinkowy Podmuch nie zdążył odpowiedzieć, gdyż młodsza z impetem skoczyła na niego, przewalając.
Zimorodkowa Łapa był w szoku. Super się oglądało walczących! Nawet nie zauważył tych groźnych spojrzeń, taki był zapatrzony w swoją mentora i kocuro-kotkę.
Chwilę się szarpali, bo czarny nie chciał dać za wygraną. W końcu zrzucił z siebie Tańczącą. Gdy kocica otrzepywała futro, on podszedł do ucznia.
- Widziałeś? Pokonała mnie swoimi super mocami - miauknął. - W końcu gdyby ich nie użyła, nie powaliłaby mnie tak łatwo, haha.
Zrobił większe oczka. Niesamowite! To... niesamowite! Barwinkowy Podmuch rzeczywiście był bardzo silnym kotem! Niemożliwe byłoby pokonanie go bez super mocy. Teraz miał dowód na to, że kocica jest nie z tej ziemi. Może pochodziła od Klanu Gwiazdy? W takim razie postara się nauczyć wszystkiego co wie, aby w przyszłości również tak walczyć jak ona! No ale sam nie miał magicznych mocy...Lipa.
Chwilę się szarpali, bo czarny nie chciał dać za wygraną. W końcu zrzucił z siebie Tańczącą. Gdy kocica otrzepywała futro, on podszedł do ucznia.
- Widziałeś? Pokonała mnie swoimi super mocami - miauknął. - W końcu gdyby ich nie użyła, nie powaliłaby mnie tak łatwo, haha.
Zrobił większe oczka. Niesamowite! To... niesamowite! Barwinkowy Podmuch rzeczywiście był bardzo silnym kotem! Niemożliwe byłoby pokonanie go bez super mocy. Teraz miał dowód na to, że kocica jest nie z tej ziemi. Może pochodziła od Klanu Gwiazdy? W takim razie postara się nauczyć wszystkiego co wie, aby w przyszłości również tak walczyć jak ona! No ale sam nie miał magicznych mocy...Lipa.
Jeszcze chwilę obserwował drugą rundę, kiedy to Tańcząca Pieśń ogłosiła powrót. No nic... Udali się do obozowiska. Miał nadzieję, że kiedyś uda im się to powtórzyć.
***
Kaszlał i kaszlał... Flegma wylatywała na mech, a on czuł jak powoli brak mu sił. Ciągle jadł te fuj ziółka. To już była rutyna. Ważne, że obok miał swoich przyjaciół, dzięki którym zapominał o chorobie i świetnie się bawił. Codziennie urządzali imprezki. Starsi mieli ich dość, ale, ale! Przecież mieszkali razem, więc... no... musieli się dzielić przestrzenią z młodymi!
- Teraz patrz... Patrz... - Zrobił zeza, czym rozbawił Kwaśną Łapę. - To się nazywa zerknięcie na nos! Teraz ty!
Młodszy kierowany jego instrukcjami zerknął na nos, a jego oczy dziwnie się zbiegły.
- Super! - miauknął z entuzjazmem.
Zakaszlał w mech. Miał dość już tej choroby. Chciał wyjść, ale strażnicy mu to uniemożliwiali. Gadali ciągle o niebezpieczeństwie. A sami tutaj czuwali, aby nikt nie opuścił schronienia. Prędzej czy później się zarażą.
Teraz na warcie siedział Barwinkowy Podmuch. Zimorodkowa Łapa widząc go, szybko do niego podbiegł, stając w odstępie, tak jak nakazywał medyk.
- Cześć! - zakaszlał. - Jak tam? Podobno się zrobiło ciepło, ale nie wiem, bo ciągle jest mi zimno i ciepło. Mama dobrze się czuję?
<Barwinku?>
A maseczka to gdzie Zimorodku👀
OdpowiedzUsuń