Pora Zielonych Liści... Koszmar. Dusił się w tym skwarze. Dobrze, że dzięki Kukułce znalazł jakiś pojemnik z wodą, bo by się rozpłaszczył i wyparował. Było piekielnie gorąco! Przez całe dnie siedział w cieniu, wieczorem wychodząc na łowy. No... Już mniej czasu zajmował się łapaniem myszy. Teraz nowym źródłem pokarmu stały się metaliczne tuby. To był łut szczęścia. Po prostu jedno to coś leżało przewrócone, a w środku znalazł mięso. Musiał przyznać, że było całkiem smaczne.
Nornica po ich "namiętnej nocy" obraziła się. Sam ledwo pamiętał co tam się stało. Musiał jednak mocno ją zdenerwować, ponieważ kotka siedziała na innej gałęzi i go olewała. Przyzwyczajony do tych jej humorków, wcale się tym nie przejął. Wiedział, że prędzej czy później jej przejdzie. Dziś jednak zachowywała się dziwnie. Kiedy tylko wrócił od Kukułki, zaczęła mu jęczeć, że jest głodna i aby przyniósł jej wróbla, mysz i mięso Dwunożnych. Tak! Myślał, że się przesłyszał, ale ona naprawdę chciała zjeść te stworzenia! Musiał jej oczywiście wytłumaczyć, że nie umie polować na te istoty i jeżeli chcę umrzeć, to niech sama się uda na polowanie.
Znów foch.
Przewrócił oczami.
- To przynieś mi coś. Cokolwiek!
- Nie masz łap? Czemu ja mam niby coś dla ciebie łapać?
- Gorąco jest.
- No i co z tego? - prychnął. - Kukułka jakoś sobie radzi...
- Nadal do niej chodzisz? - warknęła stając przed nim. - Czy nie zrozumiałeś już z kim jesteś?
Że... że co takiego? Czy właśnie Nornica przyznała, że oni... że oni są razem? To niedorzeczne! Tak bardzo się wypierał tego faktu, zwłaszcza gdy brat o tym wspominał, a teraz okazuję się, że jednak są?
- Ja przecież cię nie... - Chciał powiedzieć " nie kocham", ale ta dała mu porządnie w pysk.
- Śpiewałeś co innego kilka dni temu! - Machnęła rozeźlona ogonem.
No to się najwidoczniej wkopał. Zamrugał, próbując przypomnieć sobie cokolwiek z tamtego zdarzenia. Kocimiętka musiała mocno mu zaszkodzić, skoro nie pamiętał tych wyznań. Mimo to i tak jej nie kochał. Nie czuł do niej żadnych większych emocji. Po prostu była. I tyle. Czasami czuł żądzę... Ale tylko, gdy chciał sobie ulżyć. A tak? Nic. Gdyby Nornica umarła nawet by nie zapłakał.
- Idziesz po to jedzenie?!
Skrzywił się i poszedł coś dla niej znaleźć. Ostatnimi czasy jadła dwa razy niż zazwyczaj. Niedługo będzie wyglądać jak Kukułka z tym brzuchem. No właśnie... Druga z kotek też nabrała masy. Najwyraźniej Pora Zielonych Liści im służyła.
Udając się na polowanie, postanowił pójść na łatwiznę i ponownie zajrzeć do metalicznej tuby. Skoczył na pojemnik i przewrócił go. Rozejrzał się dla pewności, czy hałas nie zwabił Dwunożnych. Było czysto. Szybko przeszukał wzrokiem czarne coś, które rozpruł pazurem. Do jego nosa doleciał zapach wroniej strawy. Yh... Chyba nie ma tu nic świeżego.
- Ooo... Widzę, że przyszedłeś coś przekąsić. - Obok niego wylądowała Kukułka, która zeskoczyła z płotu.
- To nie dla mnie. Nornica narzeka. Wymarzyła sobie wróbla, myszy, a nawet Dwunożnego. - Skrzywił się.
- Ja ostatnio jadłam mięso w takim miękkim czymś, cztery myszy i kurczaka.
- Kurczaka?
- Wyprostowani je jedzą, a resztki wyrzucają. Całkiem smaczny.
- Widzę, że też dużo jesz...
- Twierdzisz, że jestem gruba? - miauknęła z pretensją.
Co? Czy... Ma chyba omamy. Czyżby i ją dopadł kryzys co Nornicę?
- Tak myślałam. - prychnęła odchodząc. - Każdy z was kocurów jest taki sam. Chcą tylko zaliczyć.
- Co?! Nie! Czekaj! - Ale Kukułka już odbiegła.
Miał zamiar ją gonić, ale usłyszał przeraźliwy wrzask. Co to? Ktoś umierał? Szybko ruszył w tym kierunku i dostrzegł Nornicę, którą złapało kocię Dwunożnych. Przecież... Co ona... Kazała mu iść na polowanie! Szybko do nich podbiegł i podrapał młodzika w łapę. Ten krzyknął, puszczając czarno-białą. Dwójka kotów szybko czmychnęła na drzewo.
- Co ty wyprawiasz?! - warknął na nią już kompletnie rozwścieczony.
- Długo ci to zajęło! Ja jestem głodna! Rozumiesz?! - rzuciła się na niego, zwalając z łap.
Przez to, że stracił równowagę spadł na ziemię. Na szczęście w porę przekręcił się, lądując na czterech łapach. Odbiło jej?! Mogła go zabić! Zadarł łeb, a widząc jej ostry wzrok, odechciało mu się kłótni.
- Wariatka - mruknął pod nosem, wracając do poszukiwań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz