Spojrzała zdegustowana na robaka wijącego się w łapie Zimorodka.
– Nie, dzięki – odmówiła z cichym śmiechem.
Miała ochotę mocno walnąć się w łeb. Nie pomyślała, że teraz ten niespełna rozumu kocur będzie jej wciskał robaki przy każdej okazji. Trzepnęła łaciatym ogonem o suchą ziemię. Cóż, będzie zabawnie, jeśli nie wymyśli czegoś dobrego na wymówkę od jedzenia owadów.
Nagle przeturlała się kawałek od Zimorodka i wstała na równe łapy.
– Gdzie idziesz? – zaraz z powrotem kocurek podszedł do niej, wręcz dysząc jej w szyję.
– Czy możesz się chociaż troszeczkę odsunąć? – wywróciła oczami.
Niebieski pokiwał kilka razy energicznie łbem, postępując krok w tył.
– Dziękuję – pisnęła praktycznie przez zęby.
Zadarła łeb do góry. Musiała się zastanowić, co zrobić, żeby Zimorodkowa Łapa zapomniał o karmieniu jej insektami. To nie powinno być trudne…
Zrobiła kilka pewnych siebie kroków, jakby była strażnikiem pilnującym granicy. Podnosiła wysoko wyprostowane łapy, co jakiś czas obracając się na pięcie, aby iść w innym kierunku. Ignorowała uczniaka, który nie odstępował jej na krok. Wrona gwałtownie zatrzymała się w półkroku. Zimorodek wpadł na nią, a ta o mało się nie przewróciła. Szybko jednak złapała równowagę i przyłożyła tylko puchaty ogon do pyska kocurka, nakazując tym samym ciszę. Zastrzygła uszami. Czuła… Mysz! Od razu zniżyła się na łapach i posunęła się do przodu. Miała nadzieję, że jej cętkowany kolega zostanie na swoim miejscu. Cóż, na nadziejach się skończyło, bo, jakżeby mogła się tego spodziewać, Zimorodek łapa w łapę szedł za nią. Westchnęła. Nie miała już czasu na prostowanie swojego komunikatu o ciszy. Skupiła się na polowaniu.
Pamiętaj, tak jak uczył cię Szczawiowy Liść!
Skoczyła, i…
Nie ma!
– Gdzie ona jest? – warknęła niezadowolona i nieco zaskoczona.
– Pewnie pod ziemią! – odparł kocurek, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Podszedł jeszcze bliżej szylkretki i zaczął rozdrapywać pazurami ziemię pod nimi.
– Pod ziemią? Dlaczego niby pod ziemią?
– Robaki chowają się w ziemi przecież.
Ah, tak. On pewnie myślał, że Wrona poluje na robactwo.
– Chodziło mi o tą mysz co się tu kręciła – sprostowała, wywracając orzechowymi oczętami.
Widząc zmieszany wzrok bicolora, po raz kolejny już tego dnia głęboko westchnęła.
– Ja jestem taką lepszą wroną. Drapieżną. Poluję na to co wy, koty, a robaki zjadam okazyjnie – wymyśliła na poczekaniu, groźnie machając pazurami w powietrzu dla zademonstrowania swojej drapieżności.
<Zimorodku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz