Gdy tylko moment porodu partnerki Czaplej Gwiazdy nadszedł, Jeżowa Łapa chwycił potrzebne zioła, wybiegając za swoją mentorką z legowiska. W kilku susach, znalazł się w ich nowym żłobku, prosto przy królowej. Zajęcza Stopa przysiadła przy Pylistym Świcie, rzucając jej przy tym pokrzepiające spojrzenie. Medyczka Klanu Burzy w swoim życiu, odebrała nie jeden poród i była świadoma każdego swojego gestu. Chciała dodać otuchy kocicy, zanim ta zacznie wydawać na świat kocięta. Jeżowa Łapa podziwiał opanowanie swojej mentorki. To był drugi poród, przy którego odbiorze uczestniczył, a dalej się stresował jak za pierwszym razem. Zupełnie nie rozumiał, dlaczego kotki z jego klanu, postanowiły, że czas po wędrówce będzie najlepszy do tego, by zaszyć się w żłobku na kilka księżyców, wychowując przyszłość klanu, czyli malutkie kocięta.
Westchnął, widząc jak Melodyjka zaciekawiona podnosi łebek i posłał jej spojrzenie jasno mówiące, żeby schowała się z powrotem za matką. Lepiej żeby nie interesowała się tym ważnym dniem w życiu Pylistego Świtu. Kotka wkrótce miała zostać matką, a w kociarni zawitają kolejne maluchy.
― Już prawie. Dobrze ci idzie. Nie przerywaj. ― miauczała Zajęcza Stopa.
Czekoladowy kocurek jedynie podawał potrzebne rośliny, oraz pilnował, by Pylisty Świt zbyt mocno nie cierpiała. Już po kilku pierwszych uderzeniach serca mógł stwierdzić, że to nie będzie jeden kociak.
Nowymi członkami Klanu Burzy, okazała się trójka małych kociaków. Dwie kotki i jeden kocurek. Jeżowa Łapa przypatrywał się im zachwycony ich małymi ciałkami, poruszającymi się w szybkim tempie, żeby był jak najbliżej brzucha matki. Uśmiechnął się do królowej, zanim wraz ze swoją mentorką podniósł się z miejsca.
― Zjedz jeszcze to, doda ci wzmocnienia. ― mruknęła medyczka, przysuwając łapą mały listek.
Pylisty Świt bez słowa go zjadła, chociaż zapewne nie smakował zbyt dobrze. Królowa była zbyt zachwycona swoimi nowo narodzonymi pociechami, by przejmować się gapiami, oraz wszystkim, co działo się wokół. Jeżyk był ciekaw, czy wymyśliła już dla swoich kociaków imiona. Jak na razie nadszedł czas, by oboje z mentorką skierowali się do wyjścia.
<Kolejny raz robię to dla %, ale jeśli ktoś chce odpisać, to może śmiało>
Odpiszę Koniczynką c:
OdpowiedzUsuń