— L-lisia… — miauknął, bardzo powoli i niepewnie. Od razu mu przerwano, przez co zmieszał się jeszcze bardziej.
— Czego? — burknął Lisia Gwiazda, odwracając się w jego stronę, wyraźnie wściekły, że point w ogóle śmiał mu coś przerywać. Pod tonem jego głosu Łabędź czuł, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Naprawdę nie chciał tu być ani zdawać tego głupiego sprawozdania.
— S-sprawozdanie z-z p-pat-trolu… — wydukał, starając się za wszelką cenę opanować drżenie całego ciała, jednak z marnym skutkiem. — M-mogę? — Nie wytrzymywał już ostrego spojrzenia brązowych oczu. Odwrócił głowę w bok, jednak po chwili poczuł, jak coś go za tą głowę łapie. Lider omiótł jego pysk swoimi pazurami i nakierował na siebie.
— Kiedy mówisz do mnie, masz mi patrzeć prosto w pysk, zrozumiano? — warknął, mrużąc oczy. Łabędzi Plusk, zbyt sparaliżowany strachem, by się odezwać, jedynie pokiwał łbem, nie odważając się na próby oswobodzenia się z ucisku. — Strasznie schudłeś. Zacznij więcej jeść — dodał rudy, jakby totalnie od niechcenia. Point ponownie pokiwał łbem, tym razem został w końcu uwolniony. Odsunął się kawałek na bok, ukradkiem łapiąc oddech.
— W-więc... Z-zwierzyny jest d-d-u-użo... J-jak p-p-rzyjdzie zima m-moż-żemy s-spróbo-ować p-polować na k-kury… — wyjąkał. Utkwiony w nim wzrok Lisiej Gwiazdy ani trochę nie ułatwiał sytuacji. Łabędzi Plusk musiał po prostu zmuszać się, żeby wytrzymać to spojrzenie. — N-nied-daleko j-jest f-farma... Ż-żadnych ś-śl-ladów w-wroga — zakończył, z ulgą prostując się i próbując dodać sobie mentalnie siły. To przecież już koniec, mógł iść do obozu!
— Prowadź — rozkazał po chwili Lisia Gwiazda. Point, który zaczął się już zbierać do dyskretnego wycofania się, natychmiast zamarł.
— Co? — zapytał, mając ślepą nadzieję, że coś mu się przesłyszało lub to przywódca postanowił sobie z niego perfidnie zażartować. Tak tak, to było przecież możliwe.
— To, co słyszałeś. Prowadź, chyba, że mam twoje wnętrzności rozrzucić ptakom na pożarcie — syknął w odpowiedzi, strosząc futro. Łabędzi Plusk momentalnie poczuł, że zaraz już tu nie wytrzyma i wyzionie ducha. On miał teraz, w tym momencie wyruszyć na wędrówkę do nie do końca znanego miejsca, jeszcze w towarzystwie jedynie Lisiej Gwiazdy? A jeśli zrobi coś nie tak i kocur postanowi go rozszarpać? A może… a może on wcale nie miał na myśli zwiedzania nowego miejsca na nowym terytorium, tylko chciał zaciągnąć pointa gdzieś z dala od klanu, by następnie pozbyć się go, bo był jedynie balastem dla swoich pobratymców? Odetchnął głęboko. Lider nie zwykł rzucać słów na wiatr, więc jeśli Łabądek go nie zaprowadzi, to może zginąć tu i teraz, a idąc miał chociaż jakieś szanse, że przeżyje. No cóż, nie pozostawiono mu wyboru.
— D-dobrze. T-tędy — oznajmił, kierując swe kroki we wskazanym kierunku. Czuł, że Lisia Gwiazda idzie tuż za nim.
Znad strumyka musieli kierować się gładkim terenem, omijając las iglasty, serce i główne źródło pożywienia w nowym domu Klanu Klifu. Szli w totalnej ciszy, co Łabędziemu Pluskowi absolutnie odpowiadało. Chyba umarłby, gdyby przy tym całym stresie dodatkowo musiałby odpowiadać na pytania rudzielca. Tak czy tak co jakiś czas musiał się zatrzymywać, żeby upewnić się, czy aby na pewno idą w dobrym kierunku. Po prostu kierował się myślą, że jeśli coś zepsuje, będzie mógł pożegnać się ze swoim miejscem w klanie, a może nawet i z życiem. Świadomość ta po prostu go przerażała, ale jednocześnie motywowała na tyle, żeby był w stanie dalej brnąc do przodu. Cała podróż strasznie mu się dłużyła, ale cóż miał zrobić?
W końcu minęli granicę z Klanem Nocy, a farma pojawiła się na horyzoncie. Point dyskretnie odetchnął z ulgą. Połowę sukcesu miał już za sobą.
— W-widzisz t-ten b-bu-budynek? T-to t-tam — objaśnił, łapą wskazując rysujący się przed nimi kontur celu ich wyprawy.
<Lisia Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz