Fiołek ogromnie się niecierpliwiła i ciekawiła, czy ich jakże niecny i chytry plan wypali. Księżycowa Łapa jednak skutecznie ogarniała niecierpliwą siostrę, co chwilę powtarzając jej, że ma cierpliwie czekać, bo marudzeniem nic nie zdziała. Calico zajęła się więc jedzeniem polnej myszy, którą wybrała sobie ze stosu, nadal w myślach narzekając, że to wszystko tak długo trwa.
W jednej chwili jakiś ciemny, niemalże czarny punkt przebiegł przez środek obozu klanu burzy prosto do wyjścia. Niemalże wszystkie koty podniosły łby, by zobaczyć co się własnie stało i kim, był ten ciemny punkt.
Córka Brzoskwiniowej Gałązki o mało co nie wybuchnęła śmiechem, uświadamiając sobie, że tym kimś była znienawidzona przez nią kotka, lepiej znana jako Żmijowa Łuska. Nie minęła dłuższa chwila, a kolejny, tym razem bury, kształt przebiegł przez obóz klanu. Fiołek zdziwiła się co nie miara, widząc, że był to m a s y w n y medyk Burzowe Serce.
- Biedaczek - oznajmiła cicho Księżyc, patrząc na siostrę porozumiewawczym wzrokiem - Chyba już nigdy nie zapomni tego widoku.
- Nie sposób się nie zgodzić - zaśmiała się młodsza, robiąc krok na przód. Czy to by było dziwne i podejrzane, gdyby teraz, zupełnie bez powodu, pobiegły za tą wredną paskudą? Tak, zapewne tak. Szczególnie, że cały klan burzy wiedział, że rodzina Ciernistej Łodygi miał na pieńku ze Żmiją nie od dzisiaj. Ogromna szkoda, bo zapewne nie tylko ona, ale też i tortie chętnie by opatrzyły na upokorzenie swojego największego wroga.Jednooka westchnęła cicho zawiedziona, że nie będzie dane jej tego zobaczyć. Chociaż... jeśli miała być szczera, to ogromnie było jej szkoda ich m a s y w n e g o medyka, którego te obrazy będą zapewne dręczyć w jego najgorszych koszmarach.
- Ej, Fiołku, patrz - najstarsza z trójki rodzeństwa szturchnęła ją w bark, wskazując na koty, które wybiegły z obozu, najwidoczniej chcąc zobaczyć, co takiego zadziało się ze starszą. Cóż... Decyzja podjęta. One też idą.
- Szybko, Księżycowa Łapo, bo przegapimy widowisko - szepnęła koteczka, nawet nie kryjąc chichotu, który uciekł z jej pyszczka. Nie czekając więc ani chwili dłużej, siostry pobiegły za innymi wojownikami, oczywiście "w trosce" o to, czy starszej nic się czasem nie stało.
< Księżyc? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz