Nastał dzień mianowania jej kociąt. Od samego rana towarzyszyła jej przeogromna duma, ale również nieco się denerwowała. Był to ważny dzień, nie tyle, co dla jej synów, ale również dla niej. Rozmawiała z partnerem na temat predyspozycji przyszłych uczniów i oboje doszli do wniosku, że zarówno Echo, jak i Kruk powinni objąć rolę wojowników, z uwagi na to, że żadne z kociąt nie chciało szkolić się na przewodnika czy kronikarza.
– Mam nadzieję, że tata przydzieli mi jakiegoś miłego mentora... Może ciocię Stokrotkę? Z nią trening na pewno byłby przyjemny!
– I pewnie byście większość treningu spędzali na opowiadaniu i słuchaniu opowieści. – Odsunęła się od syna, kończąc czyścić jego dymne futro i uważnie mu się przyjrzała. Jeszcze parę księżyców temu był taki maleńki, a teraz stał przed nią kocur gotowy do podjęcia szkolenia. Pochwyciła w pysk krucze pióro, wsuwając je w czarne futro latorośli. – Królicza Gwiazda na pewno wybierze wam samych wspaniałych mentorów. W końcu w Klanie Burzy tylko takich mamy wojowników. – Przeniosła spojrzenie na Echo, kocurek stał gotowy przy wyjściu w towarzystwie sióstr Rudej Łapy. – Myślę, że możemy już powoli iść.
Tak jak przewidziała, ceremonia jej synów przypadła na koniec pory nagich drzew oraz początek pory nowych liści. Razem z kociętami opuściła żłobek, by już po chwili wmieszać się w tłum gapiów. Jako pierwsze mianowania dostąpiły Kaczka i Fluoryt, które kolejno na swych mentorów otrzymały Leszczynową Wiązkę oraz Kozi Przesmyk. Posłała uśmiech srebrzystemu wojownikowi w momencie, gdy Królicza Gwiazda wymówił jego imię, a jego zielone oczy spojrzały w kierunku szylkretki. W końcu przyszła pora na poznanie mentorów jej kociąt. Uważnie obserwowała, jak jej synowie występują naprzód. Kruczek, zwany od dzisiejszego dnia Kruczą Łapą dostał na mentora Kukułcze Skrzydło, a w przypadku Echa, którego imię chwilowo zostało zmienione na Zawodząca Łapa, jego mentorem została ona sama. Wybór jej na mentora swojego syna zaskoczył ją, gdyż Królik nie uprzedził jej na temat tego, kogo przydzieli ich kociętom na czas treningu. Wystąpiła z tłumu i zetknęła się z synem nosem, który również był zaskoczony co ona. Być może również był nieco rozczarowany tym, że to właśnie matka będzie siedziała mu na ogonie i pilnowała, aby nie wpadł na kolejne głupiutkie pomysły w trakcie odbywania treningu?
– Wiedziałaś? – spytał ją syn, gdy ceremonię uczniów dobiegły końca i koty się rozeszły w swoje strony.
– Nie. To dla mnie również niespodzianka. Myślałam, że zostanie mi przydzielone do nauki któreś z kociąt Cykoriowego Pyłku. – miauknęła, zastanawiając się, dlaczego partner wybrał ją, a nie kogoś innego na mentora Zbłąkanej Łapy. – Nie wyglądasz na zadowolonego. – zażartowała, na co Echo się speszył.
– Nie... To nie tak. To po prostu dziwne, że będzie mnie uczyła. Z tego, co słyszałem od innych wojowników, zazwyczaj liderzy starają się na nauczycieli wybrać niespokrewnione ze sobą koty, bądź dalszych krewnych. Rzadko mentorami zostają rodzice ucznia.
– To prawda. Być może twój tata uznał, że najlepiej ze wszystkich wojowników będę miała na ciebie oko, abyś nie wpakowywał się w kłopoty. Właściwie, będziesz moim pierwszym uczniem, którego będę szkolić na wojownika... – mówiąc to westchnęła. Pamiętała jak dopiero co szkoliła swoją siostrę, Pajęczą Lilię na medyka, a potem sama po zmianie roli w klanie, doszkalała się na wojownika. Może gdyby dostała obce kocię na ucznia, stresowałaby się nieco mniej?
– Naprawdę?
– Mhm. Dlatego bądź dla mnie wyrozumiały, jeśli nie będę umiała się odnaleźć jako mentorka i zamiast nauczać, zacznę ci matkować.
– Margartekowy Zmierzchu. – Kukułcze Skrzydło podszedł do nich, a u jego boku kroczył drugi z jej synów. – To zaszczyt móc szkolić syna samego lidera. Postaram się wyszkolić Kruczą Łapę jak najlepiej. – oznajmił, a następnie przysunął swój pysk do ucha kotki, wyszeptując jedno zdanie. – Miej oczy i uszy szeroko otwarte.
Kotka w odpowiedzi skinęła, zerkając ukradkiem na swoje kocięta, które były pochłonięte wymianą zdań na temat towarzyszących im emocji w trakcie odbytej ceremonii. Kukułcze Skrzydło strzepnął uchem, by już po chwili oznajmić, że uda się wraz ze swoim uczniem w kierunku granicy z Owocowym Lasem, aby zapoznać kocurka z terenami i przedstawić sojuszników, proponując przy tym łączony trening z resztą mentorów. Kozi Przesmyk słysząc pomysł starszego, chętnie na niego przystał, tak samo Leszczyna i tak oto większą grupką wraz z uczniami skierowali się na wschód terenów Klanu Burzy.
– Mam nadzieję, że tata przydzieli mi jakiegoś miłego mentora... Może ciocię Stokrotkę? Z nią trening na pewno byłby przyjemny!
– I pewnie byście większość treningu spędzali na opowiadaniu i słuchaniu opowieści. – Odsunęła się od syna, kończąc czyścić jego dymne futro i uważnie mu się przyjrzała. Jeszcze parę księżyców temu był taki maleńki, a teraz stał przed nią kocur gotowy do podjęcia szkolenia. Pochwyciła w pysk krucze pióro, wsuwając je w czarne futro latorośli. – Królicza Gwiazda na pewno wybierze wam samych wspaniałych mentorów. W końcu w Klanie Burzy tylko takich mamy wojowników. – Przeniosła spojrzenie na Echo, kocurek stał gotowy przy wyjściu w towarzystwie sióstr Rudej Łapy. – Myślę, że możemy już powoli iść.
Tak jak przewidziała, ceremonia jej synów przypadła na koniec pory nagich drzew oraz początek pory nowych liści. Razem z kociętami opuściła żłobek, by już po chwili wmieszać się w tłum gapiów. Jako pierwsze mianowania dostąpiły Kaczka i Fluoryt, które kolejno na swych mentorów otrzymały Leszczynową Wiązkę oraz Kozi Przesmyk. Posłała uśmiech srebrzystemu wojownikowi w momencie, gdy Królicza Gwiazda wymówił jego imię, a jego zielone oczy spojrzały w kierunku szylkretki. W końcu przyszła pora na poznanie mentorów jej kociąt. Uważnie obserwowała, jak jej synowie występują naprzód. Kruczek, zwany od dzisiejszego dnia Kruczą Łapą dostał na mentora Kukułcze Skrzydło, a w przypadku Echa, którego imię chwilowo zostało zmienione na Zawodząca Łapa, jego mentorem została ona sama. Wybór jej na mentora swojego syna zaskoczył ją, gdyż Królik nie uprzedził jej na temat tego, kogo przydzieli ich kociętom na czas treningu. Wystąpiła z tłumu i zetknęła się z synem nosem, który również był zaskoczony co ona. Być może również był nieco rozczarowany tym, że to właśnie matka będzie siedziała mu na ogonie i pilnowała, aby nie wpadł na kolejne głupiutkie pomysły w trakcie odbywania treningu?
– Wiedziałaś? – spytał ją syn, gdy ceremonię uczniów dobiegły końca i koty się rozeszły w swoje strony.
– Nie. To dla mnie również niespodzianka. Myślałam, że zostanie mi przydzielone do nauki któreś z kociąt Cykoriowego Pyłku. – miauknęła, zastanawiając się, dlaczego partner wybrał ją, a nie kogoś innego na mentora Zbłąkanej Łapy. – Nie wyglądasz na zadowolonego. – zażartowała, na co Echo się speszył.
– Nie... To nie tak. To po prostu dziwne, że będzie mnie uczyła. Z tego, co słyszałem od innych wojowników, zazwyczaj liderzy starają się na nauczycieli wybrać niespokrewnione ze sobą koty, bądź dalszych krewnych. Rzadko mentorami zostają rodzice ucznia.
– To prawda. Być może twój tata uznał, że najlepiej ze wszystkich wojowników będę miała na ciebie oko, abyś nie wpakowywał się w kłopoty. Właściwie, będziesz moim pierwszym uczniem, którego będę szkolić na wojownika... – mówiąc to westchnęła. Pamiętała jak dopiero co szkoliła swoją siostrę, Pajęczą Lilię na medyka, a potem sama po zmianie roli w klanie, doszkalała się na wojownika. Może gdyby dostała obce kocię na ucznia, stresowałaby się nieco mniej?
– Naprawdę?
– Mhm. Dlatego bądź dla mnie wyrozumiały, jeśli nie będę umiała się odnaleźć jako mentorka i zamiast nauczać, zacznę ci matkować.
– Margartekowy Zmierzchu. – Kukułcze Skrzydło podszedł do nich, a u jego boku kroczył drugi z jej synów. – To zaszczyt móc szkolić syna samego lidera. Postaram się wyszkolić Kruczą Łapę jak najlepiej. – oznajmił, a następnie przysunął swój pysk do ucha kotki, wyszeptując jedno zdanie. – Miej oczy i uszy szeroko otwarte.
Kotka w odpowiedzi skinęła, zerkając ukradkiem na swoje kocięta, które były pochłonięte wymianą zdań na temat towarzyszących im emocji w trakcie odbytej ceremonii. Kukułcze Skrzydło strzepnął uchem, by już po chwili oznajmić, że uda się wraz ze swoim uczniem w kierunku granicy z Owocowym Lasem, aby zapoznać kocurka z terenami i przedstawić sojuszników, proponując przy tym łączony trening z resztą mentorów. Kozi Przesmyk słysząc pomysł starszego, chętnie na niego przystał, tak samo Leszczyna i tak oto większą grupką wraz z uczniami skierowali się na wschód terenów Klanu Burzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz