-Dzwonku! Spłoszyłeś go! - pisnął z wyrzutem Skowronek, przenosząc spojrzenie swoich zrozpaczonych, zielonych oczu na brata.
-Co? Kogo?
Zdezorientowany rudzielec wstał z ziemi, rozglądając się dziko po żłobku.
-Ach, nie ważne już... - westchnął, pociągając noskiem.
-Ale co ja zrobiłem? Wszystko dobrze? - spytał kocurek, podchodząc do niego.
-Widziałeś tamtego motyla? Uciekł przez ciebie...
Czekoladowy machnął ogonem, zwieszając głowę.
-Przepraszam, nie chciałem! -miauknął
-Wiem... Nic nie szkodzi.
Tak naprawdę wszystko szkodziło. Czekoladowy czuł lekki żal do brata, jednak starał się go jak najszybciej pozbyć. Przecież Dzwonek nie chciał mu robić na złość! Widząc smutną minę rudego, westchnął i podniósł główkę.
-No dobrze, możemy się chwilę pobawić - oznajmił
-Naprawdę? - krzyknął uradowany
-Ale! - zaczął Skowronek – na moich zasadach.
-Czyli?
Kocurek uśmiechnął się delikatnie i spojrzał swoimi zielonymi ślepiami na brata.
-Pokażę ci coś bardzo fajnego, ale musisz być nieco cichszy.
-Hm, okej?
Zielonooki wstał i otrzepując swoje długie futro, wyszedł przed żłobek, gdzie siedziała Przepiórczy Puch wraz z Kniejką, jednak zignorował je i udał się jeszcze trochę dalej. Po chwili usiadł w korzeniach żłobka, nieopodal gęstych krzaków i spojrzał na Dzwonka, który już siadał koło niego, rozglądając się ciekawsko.
-To co chcesz mi pokazać? - zapytał, wiercąc się.
Skowronek przewrócił oczami z uśmiechem i wskazał białą łapką na coś, co znajdowało się przy bujnej roślinności.
-Nic nie widzę! - pisnął rudy
-Przyjrzyj się! Obok tego krzaka leży chrząszcz. Ma taką kolorową, zieloną skorupkę!
Kociak wyciągnął szyję i zmrużył oczy, szukając rzekomego owada, a gdy tylko go dostrzegł, rozradowany odwrócił głowę w kierunku Skowronka.
-Rzeczywiście! Śliczny jest. To możemy się teraz pogonić? - Dzwonek szybko zmienił temat.
-Oh, no nie wiem... Niech ci będzie. Ale tylko chwilę! - wstał z ziemi i pacnął łapką brata – berek! - krzyknął, po czym zerwał się na równe nogi i popędził przed siebie.
Rudzielec z uśmiechem wymalowanym na pysku pobiegł za czekoladowym, lawirując między kotami, przebywającymi w obozie. W pewnej chwili Skowronek gwałtownie skręcił i pobiegł ku Skruszonej Wieży. Okrążył ją, po czym popędził w kierunku stosu zwierzyny, gdzie potknął się o wystający korzeń i upadł na ziemię. W tym czasie Dzwonek stanął obok niego i dotknął go łapką.
-Teraz ty gonisz! - oznajmił rozbawiony i popędził dalej.
***
Skowronkowa Łapa wysunął swoją jasną głowę z legowiska medyka i omiótł obóz wzrokiem. Po chwili cały wyszedł na światło dzienne i usiadł w cieniu Skruszonej Wierzy, starają się osłonić przed słońcem i choć odrobinę schłodzić. Niespodziewanie ujrzał rudego kocurka, wchodzącego do obozu wraz z kotką, Bajkową Stokrotką. Marszcząc nosek wstał i otrzepując swoje długie futro, podszedł do ucznia. -Cześć! - miauknął i machnął ogonem.
-Hej! - przywitał się Dzwonkowa Łapa, szybko żegnając się z mentorką i przenosząc spojrzenie swoich szmaragdowych oczu na bicolora - coś się stało?
Czekot uniósł jedną brew, nieco zdziwiony tym pytaniem. Aż tak rzadko widywał się z bratem?
-Nie, wszystko w porządku. Po prostu chciałem zapytać, jak idzie ci szkolenie i co u ciebie - odrzekł po chwili, siadając i owijając swój długi ogon wokół łap.
<Dzwonkowa Łapo, co u ciebie?>
[579 słów]
[przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz