Szylkretka spojrzała dumnie na to, co zbudowali. Co prawda dołączyła się później i jej pomoc nie była już czymś, co można by nazwać wspólną pracą (chyba, że byłby to projekt na technikę za którą trzeba było dostać jakąś spoko ocenę), niemniej wciąż czuła zadowolenie z pochwały. Może komentarz o poprzestawianiu nieco jej zapał gasił, niemniej nie była perfekcjonistką. Było? Było, na co drążyć temat. Niby należało to do części jej pracy, ale co z tego? Zaraz spojrzała na Dzwonka raz jeszcze.
- To teraz chodź, wymyślimy własny - poddała z zadowoleniem i iskierkami w oczach. Podobało jej się takie przestrzenne planowanie, a skoro spróbowali już zrobić coś, co istniało, to czemu nie spróbować czegoś nowego? Skonstruowanie czegoś własnego, sama myśl o tym, zaczynała budzić w kotce jakieś instynkty.
- Dobra! - Kniejka na moment położyła po sobie uszy przez głośniejszy dźwięk, jednak Dzwonek już szukał kolejnych materiałów na obóz, więc nie pozostawało nic innego, jak się do niego dołączyć. Nie chciała na razie burzyć obecnego obozu, w końcu po coś miał być, nie?
- Mffm mych... - dało się usłyszeć, gdy ta próbowała łapą wygrzebać patyczek spod gęstwiny zarośli. Zerknęła w górę tylko po to, by zobaczyć, jak ruda wiewióra trzyma w pysku całe kłęby mchu, które niemal zasłaniały jego całą osobę, najpewniej wyciągnięte z czyjegoś legowiska. Informacja ta jednak niezbyt przejęła kotkę, która już w następnej chwili, dała radę dosięgnąć tego jednego patyka, chwilę później mierząc go w łapach, chwytając w zęby i dreptając w poszukiwaniu odpowiedniego, płaskiego podłoża, na którym by mogła wyrysować patyczkiem gdzie co powinno być.
- Jedno ja planuję, drugie ty, dobra? - zagadała, burząc część jakiegoś legowiska, by dostać się do wydeptanej ziemi, którą zaraz zamiotła łapą - Dajmy na to... trafiliśmy na teren z dużą ilością krzewów... - i tak to szło. Nowa możliwość zabawy, zajęła kotce prawie całą resztę jej żłobkowego życia. Nowe zajęcie prawie całkiem wyciszało dźwięki z otoczenia, dzięki czemu mogła się skupić na jednej rzeczy, która do reszty ją pochłonęła.
- To teraz chodź, wymyślimy własny - poddała z zadowoleniem i iskierkami w oczach. Podobało jej się takie przestrzenne planowanie, a skoro spróbowali już zrobić coś, co istniało, to czemu nie spróbować czegoś nowego? Skonstruowanie czegoś własnego, sama myśl o tym, zaczynała budzić w kotce jakieś instynkty.
- Dobra! - Kniejka na moment położyła po sobie uszy przez głośniejszy dźwięk, jednak Dzwonek już szukał kolejnych materiałów na obóz, więc nie pozostawało nic innego, jak się do niego dołączyć. Nie chciała na razie burzyć obecnego obozu, w końcu po coś miał być, nie?
- Mffm mych... - dało się usłyszeć, gdy ta próbowała łapą wygrzebać patyczek spod gęstwiny zarośli. Zerknęła w górę tylko po to, by zobaczyć, jak ruda wiewióra trzyma w pysku całe kłęby mchu, które niemal zasłaniały jego całą osobę, najpewniej wyciągnięte z czyjegoś legowiska. Informacja ta jednak niezbyt przejęła kotkę, która już w następnej chwili, dała radę dosięgnąć tego jednego patyka, chwilę później mierząc go w łapach, chwytając w zęby i dreptając w poszukiwaniu odpowiedniego, płaskiego podłoża, na którym by mogła wyrysować patyczkiem gdzie co powinno być.
- Jedno ja planuję, drugie ty, dobra? - zagadała, burząc część jakiegoś legowiska, by dostać się do wydeptanej ziemi, którą zaraz zamiotła łapą - Dajmy na to... trafiliśmy na teren z dużą ilością krzewów... - i tak to szło. Nowa możliwość zabawy, zajęła kotce prawie całą resztę jej żłobkowego życia. Nowe zajęcie prawie całkiem wyciszało dźwięki z otoczenia, dzięki czemu mogła się skupić na jednej rzeczy, która do reszty ją pochłonęła.
◃―‧▫☽﹡❇﹡☾▫‧―▹
- Spełniłeś marzenie o zostaniu rybą? - spytała, marszcząc czoło. Jak się tak bliżej przyjrzała, to Dzwonek nie wyglądał, jakby się po prostu wytarzał w liściach, tylko jakby dosłownie przeszedł przez wodospad, a potem próbował się szybko wysuszyć.
- Nie bardziej jak ty - odparł, na co ta spojrzała w dół na swoje łapy. Rzeczywiście. Po porannym deszczu cała trawa zgromadziła wilgoć, przez co teraz prócz ociekającego futra, miała również wszędzie w sierści resztki pajęczyn oraz traw, poprzyklejanych gdzie tylko się dało. Niewiele myśląc otrzepała się szybko, nie zważając na możliwe ochlapanie przy tym innych kotów.
- Przynajmniej nie będę się musiała starać przy myciu - rzuciła, wzruszając barkami, zerkając na bok, gdy to Bajkowa Stokrotka wraz z Szepczącą Pustką zaczynali wymieniać kilka słów. Zaraz podszedł jej więc jakiś pomysł. Zerknęła na brata z zadowoleniem. - Hej, chcesz się bić?
<Dzwonek?>
[biegi długodystansowe]
[biegi długodystansowe]
[735 słów]
[przyznano 15% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz