*****
Szli parami. Mrocznej Wizji towarzyszyła Jadowita Żmija. Kotki co chwilę smakowały powietrze. Mroczna Wizja rozglądała się zdenerwowana. Nagle coś zobaczyła.- Jadowita Żmijo, tam. - wyszeptała wskazując łapą na wychudzoną kotkę. Będzie ją łatwo zabić.
- Halo? Jest tu ktoś? - zawołała piskliwym głosikiem. Mroczna Wizja zdała sobie sprawę, że samotniczka nie mogła mieć więcej niż piętnaście księżyców.
- My jesteśmy. Nazywam się Mroczna Wizja, a to jest Obserwująca Żmija. Podejdź. Nie skrzywdzimy cię. Jeśli chcesz możemy zabrać cię do bezpiecznego miejsca. - powiedziała. Przerażona samotniczka podeszła bliżej. Była taka chuda…
- N-nic mi nie zrobicie? - wyszeptała drżącym tonem.
- Z nami będziesz bezpieczna, obiecuję. Chodź, musi ci być zimno. Z naszą rodziną się ogrzejesz. Mieszkamy w miejscu osłoniętym od śniegu, z kilka podobnymi kotami. Mamy jedzenie. Chodźmy już, bo zamarzniemy na tym śniegu. - powiedziała Mroczna Wizja ciepłym tonem. Samotniczka rozpłakała się.
- Nazywam się Płatek… Moja rodzina została zamordowana przez borsuka. Muszę sobie radzić sama… Jestem taka głodna… - płakała. Mroczna Wizja podeszła do niej i przytuliła ją.
- Ci… Już dobrze. Chodź z nami. Zaopiekujemy się tobą. - powiedziała Mroczna Wizja. Płatek oparła głowę na jej ramieniu i przylgnęła do niej całym ciałem. Wojowniczka poczuła, że samotniczka drży. Z smutku, z zimna, ze strachu, z roztrzęsienia, a może z wszystkiego na raz? Powoli zaczęła prowadzić kotkę w stronę wielkiego kapłana. Płatek jej zaufała… Dotykała jej futra, aby się ogrzać. Szła za nią nie wiadomo gdzie. Serce Mrocznej Wizji zamarło. Prowadziła ją na pewną śmierć. Kotka była słaba, ale… Chciała żyć. Mroczna Wizja ją zdradziła. Im bliżej była reszta kultu, tym ciężej jej się szło. Naprawdę muszę ją zabić? Dotarli.
- Czy to jest twoja rodzina? - zapytała Płatek.
- Tak. Zaopiekujemy się tobą. Zaraz zabiorę cię to ciepłego legowiska, ale najpierw musimy coś zrobić. Chodź za mną. - Mroczna Wizja polizała kotkę po uchu i zaprowadziła ją do środka kręgu. Mroczna Wizja nie do końca wiedziała, co ma teraz zrobić. Zabić ją od razu?
- Mroczna Wizjo, zabij ją. - powiedziała kapłanka. W oczach Płatek zobaczyła niedowierzanie, potem strach i ból. Samotniczka próbowała uciekać, ale była uwięziona. Mroczna Wizja zaczęła się śmiać. Skoczyła na samotniczkę.
- Mroczna Wizjo… Nie rób tego. Ufam ci… - wychrypiała. Płatek była taka słaba, że nawet nie miała siły walczyć. Nie rób tego… Ufam ci… Wojowniczka rozerwała jej gardło. Płatek upadła. Nie żyła.
- Ja, Wielki Kapłan kultu Mrocznej Puszczy, naznaczam cię w imię naszych przodków. Czy jesteś gotowa przyjąć na siebie nasze znamię jako dowód inicjacji? - zawołała doniośle.
- Jestem gotowa. - powiedziała mocnym głosem.
- Zatem otrzymasz ode mnie znak, który pozostanie z tobą aż do śmierci i zawsze będzie przypominał ci o przynależności do kultu. - po wypowiedzeniu tych słów oderwała jej kawałek lewego ucha. Poczuła pieczenie, ale to było nic w porównaniu z dumą, którą właśnie odczuwała.
- Tej nocy, zgodnie z wolą Mrocznej Puszczy, przyjmujemy cię oficjalnie jako pełnoprawnego członka naszej grupy. Wierzymy, że będziesz wiernie służyć naszym przodkom i działać na rzecz kultu, abyśmy nigdy nie upadli. - wygłosił formułkę, a następnie odcisnął trochę krwi Płatka na jej czole.
- Mroczna Wizja! Mroczna Wizja! - usłyszała wiwaty. Była kultystką. Dziękuję, Mroczna Gwiazdo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz