Wbijane w nią spojrzenie sprawiało dyskomfort i ciągle poczucie bycia obserwowaną. Musiała sobie przypominać, że to Kurka, jej uczeń, nie żaden Wilczak. Uśmiechnęła się więc lekko do niego, kładąc głowę na łapach i przymykając oczy.
Właściwie to było miłe z jego strony, że chciał spędzać czas ze starą mentorką i okazywał w jakiś swój sposób przywiązanie. Nie było to coś, czego się spodziewała, patrząc na ich start i jego poziom empatii. Po powrocie było ciężko jej się zaaklimatyzować, zapamiętać nowe pyski, szczególnie gdy Echo ją odrzucała i coś znajomego, niepatrzącego na nią krzywo było ulgą.
Nie słyszała też żadnych uwag na temat tego, co było, kiedy jej nie było. Rozmawiała troszkę z Przyczajonym Drozdoniem, podziękowała za opiekę nad nim, ale nie słyszała żadnych historii. Ale już był wojownikiem, od dawna, mimo że zapominała o tym, gdy tak się przylepiał, jak kocię, i miała żal do siebie, że nie była na jego mianowaniu i porzuciła go tak i nie była w tak ważnym momencie. Ale wybaczył jej to.
***
Pojawienie się Pasikonik było jedną z lepszych rzeczy tej nowej rzeczywistości, w której się znalazła. Mogła rozpieścić swoją rutynę polowań i patroli o miłe spotkania z kimś, kogo lubiła od dawna. I najwyraźniej ten ktoś lubił ją, co było jeszcze bardziej… wspaniałe i stresujące jednocześnie.
Ale czasami miała wrażenie, że Kurka obserwował je z niezadowoleniem lub pojawiał się w dziwnych momentach. Nie lubiła tego. Obstawiała, że był zazdrosny. Gdy myślała o tym, mogła to zrozumieć. Czuła się jak jego matka i jakby tak pomyśleć, gdy była mała i wciąż z Bylicą, gdyby znalazła ona partnera, któremu poświęcałaby czasu więcej niż im, też byłaby zazdrosna. Szczególnie gdyby nie miała innego towarzystwa. Może czułaby się porzucana. Nie o to jej przecież chodziło; nie chciała nikogo porzucać, gdy zmarnowała już szansę odebrania Wilczakom swojego syna. Chciała móc być, przyjaźnić się i z Pasikonik, i z Gawronem. Nie, żeby któreś czuło się izolowane i odrzucane.
Dlatego postanowiła porozmawiać z Kurką. Może uda jej się trochę złagodzić jego nastawienie, uspokoić obawy.
Spojrzeniem poszukała go w obozie i szybko znalazła, patrzącego na nią. Najwyraźniej przywołała go myślami. Tak czasami bywało. Podszedł, gdy tylko spotkał jej oczy.
— Co powiesz na… polowanie? — zagadnęła, szukając wymówki, by nie musieć rozmawiać o tym w obozie, gdzie pewnie byłoby ciężko o spokojną rozmowę.
<Kurko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz