Zdyszana przystanęła wypuszczając z pyska upolowanego królika. Musiała bardziej się wysilić żeby upolować go niż, gdyby zdecydowała się spędzić czas na upolowaniu ryby. Jak przystało na Nocniaka dzięki nauka łowienie ryb miała w małym palcu. Tak samo było z pływaniem. Kawka czuła się jak ryba w wodzie.
Jednak kiedy spacerowała wraz ze swoją mentorką leśna ścieżka, a tuż przed nimi przemknął królik od strony granicy, postanowiła podjąć wyzwania i złapać to szybkie stworzenie. Wystarczyło spojrzenie czarno-białej i skinięcie pyskiem, by Kawcza Łapa ruszyła za królikiem. Po niedługim biegu pochwyciła zwierzynę w swój pysk, zaciskając na małym ciałku zająca zęby. Śmierć przyszła szybko i była nieunikniona, no chyba że zajęczak postanowiłby pokicać w innym kierunku, zdala od ambitnej kotki.
— Moje gratulację. Właśnie ukończyłaś trening — Kawka niedowierzając słowom ciotki wpatrywała się w nią z szeroko otwartymi oczami, będąc pewna, że to sobie z niej żartuje. Jednak Sroczy Lot zachowywała powagę i spokój. — Przez te kilka księżyców przekazałam ci najpotrzebniejszą wiedzę, jak i pilnowałam by przekładała się ona na praktykę. Więcej już nie będę w stanie cię nauczyć. Sądzę, że już pora, aby odbyła się twoja ceremonia wojownika. Spisałaś się. — skinęła głową w je stronę— Pozostaje ci już tylko samej doskonalić się i nie zapomnieć nigdy tego czego cię nauczyłam. — W tych słowach nie tylko chodziło o podstawowe umiejętności, które mentor musiał przekazać uczniowi, ale również o poglądy Sroki
Kawcza Łapa nie wierzyła własnym uszą. Gdy w końcu dotarły do niej słowa ciotki z trudem mogła powstrzymać radość, która targała jej już tak nie małym ciałkiem. Udało się. Cel został osiągnięty. Czuła się dumna, że podołała treningowi i zdecydowała się go dalej kontynuować, mimo że już wcześniej mogła go skończy. Wysiłek opłacił się. Na jej pysku zagościł uśmiech. Na kolejne zebranie pójdzie już jako najprawdziwsza wojowniczka.
Zadowolona pochwyciła ponownie królika, po czym obie skierowały się do obozu
Ceremonia mianowania Kawki na wojownika odbyła się tego samego dnia. Mglista Gwiazda zwołała wszystkich Nocniaków. Czarna kotka udekorowała swoje futerko najpiękniejszymi piórkami, jakie miała w legowisku. Ten dzień był dla niej bardzo wyjątkowy, dlatego chciała prezentować się jak najlepiej i tak samo się czuć. Tak bardzo nie mogła się go doczekać ceremonii, aż w końcu nastał jej dzień.
Córka Błotnistej Plamy opuściła legowisko uczniów i zbliżyła się ku sumakowi, z którego przemawiał zazwyczaj lider. Tym razem kotka znajdowała się u jego podnóża, a wokół niej pozostałe koty tworzyły krąg, zamykając w nim zarówno przyszłą wojowniczkę i Mglistą Gwiazdę. Kotka skinęła głową w stronę uczennicy, po czym przemówiła.
— Ja, Mglista Gwiazda, przywódca Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. — głos ciotki dźwięczał w uszach Kawki sprawiając, że jej serce zaczęło szybciej bić —Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Kawcza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam. — odparła bez zawahania
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Kawcza Łapo, od tej pory będziesz znana jako Kawcze Serce. Klan Gwiazdy cieni twoją lojalność względem klanu i twoją ambicję, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy
Mglista Gwiazda dotknęła pyszczkiem głowy bratanicy, a kotka dotknęła jej barku. Kawka, teraz już Kawcze Serce spojrzała się na zebranych Nocniaków. Czuła dumę mogąc się przysłużyć jako wojownik swojej społeczności. Zamachnęła ogonem zadowolona, gdy ktoś składał jej gratulacje, a gdzieś z tyłu ktoś wykrzyknął jej wojownicze imię. Jej wzrok pozostawał skupiony jednak na swoim rodzeństwie. Cieszyła się, że to ona z trójki jako pierwsza ukończyła trening. Była ciekawa czy teraz ojciec by ją pochwalił, czy może jednak czułby jeszcze większy wstręt, że Sroka wyszkoliła jego własna córkę na podobieństwo samej siebie.
Z zamyślenia wyrwał ją głosik Wir, która gratulowała starszej ceremonii. Jednak to nie był koniec. Może i została mianowana na wojownika, lecz czekało ją jeszcze coś, druga część. Przez całą noc Kawcze Serce miała czuwać nad bezpieczeństwem klanu, co akurat jej mocno spodobało. Jakby już wcześniej tym się nie zajmowała. Lecz od teraz do momentu wyjścia porannego patrolu nie miała prawa się odezwać. Ku uciesze Kawki noc minęła spokojnie, tym samym oficjalnie czyniąc ją wojowniczką Klanu Nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz