zaraz po pożarze
— Jeśli chcesz to mogę ci pomóc. Mogę przynieść wodę. Cokolwiek — miauknęła niewielka, czarna kotka, co natychmiast rozpuściło Kunie serce. Takie małe, a takie skore do pomocy... Jakby widziała małą siebie...
— Jesteś jeszcze kocięciem, nie musisz mi pomagać w pracy. Poradzę sobie — zapewniła ją medyczka, jednak widząc ten proszący błysk w oku nie mogła się dłużej opierać. Dodała po chwili: — Jeżeli bardzo chcesz pomóc... Hmm... Poczekaj tutaj chwilę — mruknęła i spojrzała w stronę zbiorowiska kotów. Musieli osiąść nad jeziorem, gdzie dym nie docierał. Nie zdążyła zabrać ze sobą wszystkich zapasów, co było problematyczne... Ale przecież nie wyśle na zbieranie ziół nieznającego się na nich kota, a co dopiero kociaka, prawda? Bardzo doskwierał jej brak asystenta. Potrzebowała go w tym momencie... — Wiem, że to nie jest najbardziej ekscytujące zajęcie, ale jakbyś mogła przesortować zioła... Ułatwiłoby mi to pracę.
Nocka zamrugała, lekko zdezorientowana. Kunia Norka spostrzegła, że mała nie wie o czym ona mówi. Prędko sprostowała:
— Rozdziel zioła tak, aby takie same były z takimi samymi. Rozumiesz? — zapytała, po czym czarna wolno przytaknęła. Bura czuła jednak, że nadal do końca nie wie o co jej chodzi. Podeszła do miejsca, gdzie leżało parę ziół. Z kupki wyciągnęła wszystkie znalezione liście jastrzębca, odstawiając na bok. — W ten sposób. Z każdym ziołem, jakie tu leży. Tylko delikatnie. Teraz, po pożarze, każde ziele jest na wagę złota.
— Dobrze — odpowiedziała jej czarna, przysiadając się do ziół obok Kuny, która szybko wstała, widząc liliowego kocura. Gęsi Wrzask wszedł do prowizorycznego legowiska medyka, jakie musiała sobie zorganizować. Wojownik kaszlal, widocznie nie mogąc wziąć odpowiedniego oddechu. Zanim zdążyła się nim zająć kocur tylko rzucił szybkie "Sam się tym zajmę" i podszedł do Nocki, która widocznie zdziwiła się obecnością wojownika, który odprawiał samowolę. Odnalazł prędko w stosach świeżo zebrane jałowcowe jagody, przegryzł, połknął i zmierzał w stronę wyjścia, tak szybko jak się tu znalazł.
— Wykorzystujesz bachora do brudnej roboty? Mądre — warknął sarkastycznie, opuszczając legowisko. Kunia Norka nic nie odpowiedziała, tylko wbiła wzrok w ziemię, opuszczając ogon do ziemi. Spotkała się z lekko zmartwionym wzrokiem Nocki, która wszystko słyszała.
— Czy coś się –
— Nie przejmuj się tym, słonko — miauknęła, słabo się uśmiechając w jej stronę. — Świetnie ci idzie — zmieniła temat. Widziała, jak czarna strzepuje uchem i wraca do pracy, przynosząc Kunie ulgę. Wolała, by nie myślała o tym, jak potrafili traktować ją inni w klanie.
Kotka kilka uderzeń serca po tym usłyszała kroki Olszowej Kory.
— Mogę w czymś pomóc? — zapytała Kunia Norka, patrząc na kotkę. Wyglądała całkiem zwyczajnie, dopóki nie odwróciła i nie pokazała swojego drugiego boku. Na jej prawej nodze żarzyła się ropiejąca rana. Bura od razu zrozumiała, że to ugryzienie szczura.
— Szczur mnie dziabnął. Kiedyś — mruknęła. Nie musiała mówić więcej medyczce, która podeszła do kociaka i z jednej z zorganizowanych już przez nią kupek zabrała łopianowy korzeń, który już zaczęła przeżuwać na maść. Poklepała ją po głowie, widząc jak bardzo się stara i powróciła do swojej pacjentki. Zaczęła na jej ranę nakładać leczniczą maść.
— Postaraj się z czymś takim przychodzić do mnie tak szybko jak się stanie, dobrze?
— Tak — wymruczała, a w jej głosie można było wyczuć natychmiast ukojenie.
***
Nocka okazała się być bardzo pomocna. W trakcie ostatnich kilku dni pomagała jej sortować rośliny, czy też podawać zioła, jak kocimiętkę, gdy Szczurzy Cień zachorował na biały kaszel. Albo gdy Kukułczą Łapę rozbolały stawy to sama zrobiła i podała jej maść na nie. Odkąd Deszczowa Chmura odszedł, nie miała zbyt wiele pomocy w legowisku medyka. Wprawdzie tak, Omen zawsze znalazł sposób na wepchnięcie na stanowisko głównego medyka innego kota, ale ani Gęś, ani Wiśnia nie byli dla niej oparciem. Nie mogła powiedzieć, że któreś z nich jej pomagało, w końcu to ona była ich asystentem, a nie oni. Lwia Grzywa czasami poszedł z nią zbierać zioła, bądź zrobił to, o co go poprosiła, ale wiedziała, że to zupełnie nie jego powołanie, a robił to z dobroci serca. Jego córka natomiast? Wydawało jej się, że tak jak ona złapała bakcyla. Kochała nauczać ją nazw i zastosowań różnych ziół, co chłonęła jak gąbka. Myślała o tym dużo, ale po tym jak koteczka zaczęła naprawdę dużo czasu przebywać w legowisku medyka, poczuła, że być może znalazła swojego ucznia. Dlatego, gdy po raz kolejny czarna spędzała czas w jej legowisku, obserwując jak bura kotka robi ostatnie wyrzucanie i segregowanie ziół przed nadejściem srogiej pory nagich drzew, zebrała myśli w głowie i odetchnęła głęboko, po czym spojrzała prosto w jej żółte oczy. Jeszcze został księżyc do jej mianowania na uczennicę. To był czas.
— Nocko, mam do ciebie ważne pytanie — miauknęła, przestając na chwilę odstawiać ususzone liście macierzanki na kupkę. Kotka nadstawiła uszu, wpatrując się ciekawsko w medyczkę.
— Tak? Jakie? — zapytała. Kunia Norka uśmiechnęła się w jej stronę ciepło.
— Dużo czasu tu spędzasz ze mną. Bardzo to doceniam, tak samo jak twoją pomoc. Wiele razy przychodziłaś i uważnie słuchałaś o ziołach, zauważyłam, że to jest dla ciebie interesujące i sprawia ci przyjemność. Mam już swoje księżyce, dobrze wiesz. Nie chcę zostawić Klanu Wilka bez mojego następcy, więc... Nocko, czy chciałabyś zostać moją uczennicą? — Zestresowana, ale również i podekscytowana wypowiedziała te słowa. Uczenie tak posłusznej i przyjemnej kotki byłoby dla niej zaszczytem – wiedziałaby, że klan po jej śmierci będzie w najlepszych łapach.
<Nocko?>
Wyleczeni: Gęsi Wrzask, Olszowa Kora, Szczurzy Cień. Kukułcza Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz