— A kogo me oczy widzą? — zapytał Hiacynt. — Gęgawo, jak bardzo się nie schowasz i tak Cię dostrzegę. Widzę, że oprócz pozostawienia mnie na pastwę losu, znalazłeś sobie nowe hobby.
Czarny wyprostował się, opuszczając bezpieczną ciemność, by podejść bliżej rudego. Spotkanie ze starym znajomym? Nie spodziewał się.
— Droga grzmotu nie przeszkadza mi tak, jak innym kotom. A skrywanie się nie jest nowe — poprawił go Gęgawa, siadając niedaleko granicy zdradliwej ścieżki. — Poza tym nie wiem o czym mówisz.
— Czyżby? Spotkaliśmy się przecież kiedyś w tym samym miejscu. I tak samo szybko, jak jedna wojowniczka nas nakryła, tak się rozpłynąłeś w powietrzu — mruknął Zwiędły Hiacynt, mierząc czarnego wzrokiem. Gęgawa przypomniał sobie. Zdążył już o tym zapomnieć – widocznie nie było to zbyt ważne wydarzenie.
— Nie wydajesz się być specjalnie zdenerwowany. Z jakiegoś powodu tu siedzisz i nadal ze mną rozmawiasz. Hiacyntowa Łapa, tak? Z bratem wszystko w porządku? Nie czyni nic głupiego? — zaśmiał się cicho, na co burzak odpowiedział mu tylko krótkim, ironicznym parsknięciem.
— Zwiędły Hiacynt, od niedawna. I tak, zdaje mi się, że kontakt z Bryzą mu się urwał. — Hiacynt spuścił wzrok z kota, patrząc w bok. — Przynajmniej tyle — dodał po chwili.
— Zostałeś wojownikiem? Moje gratulacje. — Ogon czarnego się lekko podniósł. — Malwa również zyskał już nowe imię?
Ogon rudego zadrgał.
— Nie. Ale na pewno niedługo się to stanie. Potrzebuje tylko chwilę czasu, dodatkowo leniwy mentor... eh — mruknął, widocznie niezadowolony tym faktem.
— Ciekawe imię kosztuje? — mruknął obojętnym tonem, po czym cicho parsknął. — Mój trening na zwiadowcę też trwa długo. Życzę mu powodzenia. — Po tym nastała krótka cisza, więc dodał: — Podobają mi się wasze klanowe imiona. Nie powiedziałbym, że moje mi się nie podoba, lecz to interesujące. Na jakiej podstawie są nadawane?
— Dziękuję, Malwowa Łapa z pewnością to docenia — odpowiedział na pierwszą część wypowiedzi Zwiędły Hiacynt. — Zwykle na podstawie twojego wyglądu, charakteru, przeszłości... choć czasami wydają się wzięte zupełnie znikąd — mruknął. Gęgawa zrozumiał, że nie jest zbyt usatysfakcjonowany ze swojego własnego imienia, jednak nic na ten temat nie powiedział.
— Intrygujące. Uważasz, że jakie mógłbym mieć imię jako klanowy kot? — spytał zaciekawiony.
<Zwiędły Hiacyncie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz