Kocur zatkał przejście mchem, oddzielając ich od siebie. A Płomień stała z otwartym pyszczkiem. Co za chamidło! Tortie tupnęła łapką, wyzywając pod nosem liliowego.
- Ty gnoju! Ja nie mam wstępu?! - Krzyczała do mchowej ściany.
Zacisnęła zęby. Przecież nie będzie tak desperacko się do niego dobierać, by zacząć wygrzebywać tę osłonę. Nie pozwoli mu na tę satysfakcję. Usiadła przed wejściem, zaczynając obmyślać iście szatański plan. Może podrzuci mu skunksa? Tylko skąd miałaby go wytrzasnąć... Może jakieś truchło? Tylko, że on je kolekcjonuje, więc to będzie dla niego jak prezent.
Skrzywiła się, odchodząc. Wyszła z obozu, oczywiście bez opieki, ale kto by się tym teraz przejmował? Łaziła między krzakami i różnymi drzewami, szukając czegoś by podrzucić Trójce.
Mijały kolejne uderzenia serca, a ona nadal nie trafiła na nic godnego uwagi. Westchnęła zła.
- Walony Potrójny Krok! - Rzuciła do siebie, wracając do obozu.
Spróbowała ominąć wojowników przy wejściu, tyle, że nie bardzo miała jak. Sprzedała im bajkę, iż Pierzasta Mordka zostawiła ją samą w przerażającym lesie i ruszyła dalej.
Dzień chylił się ku końcowi, a ona zmęczona polazła do legowiska. Ułożyła się obok jakichś kotów, od razu niemal zasypiając.
~Na i po zgromadzeniu~
Była wkurwiona i to ostro! Widok stających nad nią Pierzastej Mordki oraz Potrójnego Kroku, wpychających w jej pyszczek trawę był odrzucający! Nienawidziła ich za to z całego serca! Kopała obydwa koty, próbując mówić. Pluła na nich obślinionymi pociskami, aż jej mentorka nie zlitowała się, uwalniając z uścisku i pomagając wypluć zawartość policzków.
Do tego kazała jej spać w legowisku medyków. Kotka po krótkiej wymianie zdań między jej mentorką, a medykiem została tam wrzucona. Tak po chamsku! ROZUMIECIE TO?!
Rozeźlona położyła się na losowej kupce ziół. Wylizała swoje futerko szybko, wyzywając pod nosem wszystkich, którzy ją dziś zdenerwowali.
Położyła głowę na ziemi, zamykając oczy.
Świat był zamazany. Nie wiedziała dlaczego. Czuła zawroty głowy, do tego jej ciało dziwnie zdrętwiało. Nie mogła się ruszać tak jak chciała, machała łapami, kopiąc i sycząc.
Dopiero po chwili zrozumiała, że nie mogła nic zobaczyć przez łzy. Płakała. Ona, wielka Płonąca Łapa! Była przerażona, aż tak, iż jej łapy drętwiały.
Mrugnęła, dostrzegając nad sobą dwa znajome cienie. Potrójny Krok i Pierzasta Mordka pastwili się nad nią, ponownie napychając czymś jej pysk, przez co nie mogła oddychać. Dusiła się. Traciła przytomność, w tle słysząc ich śmiechy.
Zerwała się jak poparzona z wrzaskiem. Nie...
- NIE NIE NIE! - Krzyknęła.
Koszmar...to był zły sen... Tak, na pewno oni nie chcą jej...zabić? Poczuła, jak ściska ją w środku. Była przerażona, pierwszy raz w życiu doznała traumy. W dodatku to uczucie drętwiejących kończyn i świadomość swojej niemożności.
Rozszerzyła oczy, łapiąc łapczywie powietrze, jakby zaraz liliowy bądź pointka mieli jej je odciąć. Dotknęła łapką pyszczka, był pusty.
Usłyszała kroki w głębi legowiska, pisnęła, stając w jakimś kącie. Miała nadzieję, że Potrójny Krok nie słyszał jej wrzasku i nie będzie się teraz naśmiewać.
<Potrójny Kroku? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz