Wpatrywał się w zdyszane wojownika z raną na czole, z której ciekła krew.
— Powiedz to jeszcze raz, tylko wolniej — syknął na niego.
Iskrzący Krok spojrzał na niego zapłakanymi ślipiami.
— Bu-burzaki... Dwójka z nich... one... one wkroczyły na nasz teren — miauknął roztrzęsiony.
Aroniowa Gwiazda uniósł brwi.
— Jakaś dwójka Burzaków tak cię urządziła...? — zapytał zdziwiony.
Cynamonowy wojownik spuścił wzrok.
— Ź-źle się czuję — wyznał cichym głosem. — Krótki Szczupak tam został... miał poczekać na posiłki, ale wiesz... wiesz jaki on jest.
Lider westchnął. Nadeszło upalne lato i nic dziwnego, że jakieś mysie bobki próbowały zakraść się do ich jeziora. Machnął ogonem zły. Krótki Szczupak czasem bywał zbyt lekkomyślny. Wolał nawet nie pomyśleć co temu kociakowi strzeliło do łba.
— Jesionowy Wichrze, zawołaj Puszyste Futro, Zwinkowy Ogon i Poziomkowy Blask. Idziemy na granicę z Klanem Burzy.
Zastępca skinął łbem i wezwał wybrane koty. Wręcz wybiegli z obozowiska, kierując się w stronę królikojadów. Ich smród nasilał się z każdym krokiem. Futro na grzbiecie Aronii zjeżyło się. Nigdy nie spodziewał się, że ta banda króliczych bobków będzie miała odwagę od tak pałętać się po ich terenie. Gdy dobiegli na miejsce zamiast dwójki Burzaków ujrzeli jedynie ciało na wysuszonej trawie. Krótki Szczupak dyszał ciężko, a z głębokiej rany na grzbiecie sączyła się krew. Nie było z nim dobrze. Powoli zaczynał śmierdzieć śmiercią. Aroniowa Gwiazda spojrzał z niepokojem na Jesionowy Wicher. Ten wpatrywał się młodzika z szokiem.
— Puszyste Futro, weź go szybko do Porannej Zorzy. — rozkazał kotce. — Poziomkowy Blasku nie stój jak ciołek tylko jej pomóż. — warknął na syna.
Ten otrząsnął się i skinął łbem. Aronii nie dziwiła jego reakcja, w końcu jego kocięta były niewiele młodsze od kociaków Biegnącego Potoku. Pozostałe koty rozbiegły się po terenie. Węsząc, starali się uzyskać jak najwięcej informacji o dwójce Burzaków, które postanowiły najwidoczniej pobrykać sobie w ich płytkim jeziorze. Aroniowa Gwiazda położył uszy. Ich zapach zdawał się być znajomy, lecz był pewny, że nigdy nie spotkał tej dwójki Burzaków.
— Od dziś posyłamy tu więcej patroli. — miauknął do Jesiona.
— Też o tym pomyślałem, pewnie wrócą. Ta sytuacja nie może się powtórzyć.
Aronia skinął łbem, przywołał ogonem Zwinkowy Ogon i wrócili do obozowiska. Lider niezadowoleniem spoglądał na tereny Klanu Burzy, a potem na Klifiaków. Nie wiadomo, czy ktoś jeszcze z nich nie postanowi przekroczyć granicy dla ich jeziora.
* * *
Lekki uśmiech Puszystego Futra oznaczał jedno. Zwycięstwo. Spojrzał na kotkę z dumą.
— Więc?
Ta wypięła się dumnie.
— Ta dwójka mysich bobków już nigdy nie przekroczy granicy. Tak im spraliśmy tyłki, że następnym razem zastanowią się dwa razy nim przekroczą granicę. — ogłosiła.
— Uciekali aż się za nimi kurzyło! — dodał Mięsna Łapa.
Dla poparcia szturchnęła siedzących niemrawo Iskrzący Krok i Rzeczną Bryzę. Dwójka wojowników skinęła łbem na znak potwierdzenia. Puszyste Futro odeszła zadowolona z Mięsną Łapą, rozmawiając o całym przebiegu ataku, a Rzeczna Bryza poszła gdzieś się zaszyć. Od śmierci ojca i brata, większość czasu spędzała samotnie.
— Co z Krótkim Szczupakiem? — zapytał cicho Iskrzący Krok.
Czuł się najwidoczniej odpowiedzialny za stan kolegi.
Czuł się najwidoczniej odpowiedzialny za stan kolegi.
— Poranna Zorza daje mu nikłe szanse. Rana nie chce się zabliźnić do końca — mruknął.
Łzy wypełniły zielone ślipia.
Łzy wypełniły zielone ślipia.
— Mogę dziś zostać z nim? — miauknął niepewnie.
Aroniowa Gwiazda zaskoczyła trochę reakcja wojownika. Wydawało mu się, że pomiędzy tą dwójką nic nie ma poza powierzchownej znajomości.
— Idź, przekażę Jesionowemu Wichru, by ktoś zajął twoje miejsce.
Aroniowa Gwiazda zaskoczyła trochę reakcja wojownika. Wydawało mu się, że pomiędzy tą dwójką nic nie ma poza powierzchownej znajomości.
— Idź, przekażę Jesionowemu Wichru, by ktoś zajął twoje miejsce.
Kocur podziękował cicho i pobiegł do legowiska medyków. Aronia obserwował ich z daleka. Krótki Szczupak uśmiechnął się lekko na widok cynamonowego. Uniósł słabo łeb, by miauknąć coś do Iskrzącego Kroku. Ten przez łzy zaśmiał się cicho i ułożył koło rannego.
— Coś się stało? — zapytał Jesionowy Wicher, podchodząc.
Aronia pokręcił łbem.
— Coś się stało? — zapytał Jesionowy Wicher, podchodząc.
Aronia pokręcił łbem.
— Wyznacz kogoś na miejsce Iskrzącego Kroku. Musi się pożegnać z przyjacielem.
Jesionowy Wicher spojrzał w stronę legowiska medyków.
— Myślisz... Myślisz, że wydobrzeje? — zapytał niepewnie.
Aroniowa Gwiazda wbił wzrok w łapy.
— Skoro Poranna Zorza daje mu nikłe szanse, to chyba nie mamy na co liczyć. — stwierdził cicho. — Biegnący Potok znów kogoś traci.
Jesionowy Wicher spojrzał w stronę legowiska medyków.
— Myślisz... Myślisz, że wydobrzeje? — zapytał niepewnie.
Aroniowa Gwiazda wbił wzrok w łapy.
— Skoro Poranna Zorza daje mu nikłe szanse, to chyba nie mamy na co liczyć. — stwierdził cicho. — Biegnący Potok znów kogoś traci.
Jesionowy Wicher smętnie spuścił łeb.
— Może Klan Gwiazd go oszczędzi.
— Może. Ostatnio zabierają nam zbyt dużo bliskich. — mruknął cicho, bardziej do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz