Zajęcza Stopa zleciła im zrobienie kilku papek. Na wszelki wypadek, gdyby zatrucia miały powrócić. Smak tej przeżuwanej przez czekoladowego nie był dobry, jednak pacjent nie będzie o tym myślał, gdy będzie zwijał się z bólu. To da mu ukojenie. Uśmiechnął się lekko. Kochał to w pracy medyka, że niósł ulgę potrzebującym pobratymcom. Z resztą gdyby spotkał rannego nawet poza Klanem Burzy i tak by mu pomógł.
Zerknął kontem oka na Konwaliowe Serce. Wyglądała już znacznie lepiej. W ciszy przeżuwała łopian. Odkąd wróciła z dwójką kociąt, rzadko widywał ją w legowisku medyków. Może odezwał się w niej jakiś instynkt? O ile będzie wykonywać obowiązki, nie miał jej tego za złe. Wypluł na liścia papkę. Ogonem trącił obok asystentki, zwracając na siebie jej uwagę.
— Hę?
— Konwalio, dokąd w nocy tupta jeż?
Uśmiech na pyszczku czarno-białej kotki, był warty każdego słowa. Poruszył wąsami z rozbawieniem, robiąc jakąś głupią minę, by tylko się zaśmiała. Pewnie myślami była w żłobku.
— Nie wiem, Jeżyku, dokąd tupta. Jeśli byłby tobą to po żarcie. Myślisz, że nie widzę, jak wymykasz się po drugą mysz? — łapą dotknęła jego brzucha. — Uważaj, bo wkrótce będziesz przypominał kulę mchu.
Wybuchli głośnym śmiechem.
— Co was tak śmieszy?
Zajęcza Stopa spojrzała na dwójkę asystentów, który natychmiast zamilkli. Medyczka pokręciła łbem z rozbawieniem. Miała ciekawie z tą dwójką.
W wejściu rozległo się zawodzenie bólu. Medycy poderwali się na równe łapy, kierując swoją uwagę na Kucykowego Ogona. Kocur stał w obecności Śpiewającego Wiesiołka. Czekoladowy trzymał wyżej przednią łapę. Oho, co się stało?
— Tato, wbiłeś sobie jakiś kolec? — Jeżowa Ścieżka pierwszy znalazł się przy swoim ojcu. Nie chciał stracić go tak jak Brzozowego Szeptu.
Kucykowy Ogon posłał mu ciepły uśmiech.
— Nie, Jeżyku. Użądliła mnie pszczoła.
— Pszczoła? — mruknął. Nie oczekiwał specjalnie potwierdzenia. Ogonem wskazał na miękki, świeży mech. Kucyk rozłożył się na nim, czekając na badanie. Jeżowa Ścieżka skierował się do składziku, po odpowiednie rośliny. Wrócił, trzymając w pysku mniszek, który położył pod łapami kocura. Zachęcił starszego wojownika do przeżucia. Miało to odciągnąć jego uwagę od bólu. Sok natomiast go całkiem zmniejszy, chociaż zamierzał użyć jeszcze liści jeżyny. Rozmasował cierpliwie na łapie kocura przeżutą papkę.
— Dalej katar?
Usłyszał głos Zajęczej Stopy. Medyczka zwróciła się do Śpiewającego Wiesiołka. Kocur pokiwał głową, zanim przetarł lecącego gluta łapą. Pociągnął nosem. Konwaliowe Serce posłała mu serdeczny uśmiech.
— Zaraz ci pomożemy.
Wojownik pewnie ruszył za medyczką.
<Konwalio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz