Otrzepał się po wstaniu z miękkiego mchu, rozciągnął i wylizał swoje troszkę potargane futro. Wyszedł na obóz, witając z każdym napotkanym kotem. Mógł wydawać się bardziej nachalny niż zwykle, ale to wina ekscytacji!
Swoje łapy skierował ku legowiskom uczniów. Wczoraj odbyła się ceremonia mianowania na terminatorów i Barszcz mógł poznać swoją podopieczną. Chomicza Łapa była puchatą kotką o ślicznym szylkretowym futrze. Nieco szersza od pozostałych kociąt, jednak wciąż urokliwa.
Zajrzał do środka, zastając Skoczna Łapę, która go przywitała, a następnie pognała na swój trening. Barszcz zeskanował wzrokiem koty będące w środku i dostrzegł Chomik, która myła swoje futro tyłem do niego.
— Chomicza Łapo — odchrząknął — Dzień dobry, gotowa na pierwszy trening?
Kotka się uśmiechnęła, patrząc na mentora. Skończyła pospiesznie poranną toaletę, wychodząc następnie z legowisk. Wspólnie ruszyli ku wyjściu z obozu.
— Jak nastawienie, Chomicza Łapo? — zagadnął ją. — Cieszysz się z rozpoczęcia swojej ekscytującej podróży w zostaniu wojowniczką?
Popatrzyła na swojego mentora, po czym odparła
— Oczywiście! Zawsze chciałam się przysłużyć mojemu klanowi, by stał się silniejszy. — Myślała przez chwilę, bowiem była ciekawa co będą dzisiaj robić — A jaki trening dzisiaj przygotowałeś dla mnie? Będę polować? A może walczyć? Chciałabym się nauczyć walki! — Powiedziała z entuzjazmem, przyjmując bojową pozycję.
Barszcz aż podskoczył z ekscytacji.
— Na początek dobrze by było, jakbyś poznała tereny Klanu Burzy. Jak chcesz walczyć, jeśli nie wiesz, gdzie się kończą nasze granice? Zrobimy dzisiaj dłuuuugą wycieczkę i wszystko Ci pokażę. — wyjaśnił.
Kotka była trochę zawiedziona, że była to tylko zbędna teoria. Ona od razu by wbiła pazury w swego przeciwnika.
— Skoro tak, to kiedy idziemy?—- spytała lekko zniecierpliwiona, tym szybciej będzie miała sprawdzanie granic z głowy tym lepiej.
— Jeśli jesteś gotowa to nawet zaraz! — odparł entuzjastycznie. — Zwiedzanie terenów to podstawa podstaw, dzięki temu nie zgubisz się we własnym klanie, haha!
Chomicza Łapa na słowa mentora i o tym, że mogli iść zaraz, szybko pobiegła przed siebie przez otwarte tereny. Plusem tego było zawsze, że mogła łatwo się poruszać i nie musiała uważać na krzaki czy omijać drzew. Zerknęła na Barszczową Łodygę czy się nie zgubił.
— Dobrze to jaki będzie najbliższy punkt, który poznam?
Spojrzał na nią przyjaźnie. W głowie odtworzył sobie obraz ich terenów. Z obozu najbliżej im było iść na wschód.
— Pójdziemy wzdłuż granic. Dotrzemy sobie do Upadłego Potwora, a potem zbadamy granice z Klanem Wilka. Poznasz przy okazji ich zapach!
— Upadłego potwora? Muszę go zobaczyć na własne oczy! — Chomik była bardzo ciekawa nowego stworzenia, które by spotkała, choć była ciekawa, co spowodowało upadek tego potwora. Na wieść o tym, że miała zwiedzić granicę z Klanem Wilka, odparła. — Nie lubię Klanu Wilka, są według mnie dziwni, wolę inne klany niż ich. — Odparła, idąc przed siebie, tym razem zwalniając, by mentor ją dogonił.
Kiwnął głową.
— Całkowicie Cię rozumiem — odparł. — Masz prawo mieć swoje preferencje, jednak jeśli pójdziesz na zgromadzenie, to powinnaś zachowywać się wobec nich normalnie tak, jak zawsze. Surowo zakazane jest wszczynanie kłótni podczas Zgromadzeń. Wystarczy, że będziesz trzymać się ze swoimi!
Kierował ją ku Upadłemu Potworowi. Wiatr rozwiewał ich futra, a chrupiący śnieg uginał pod ich łapami.
— Możesz nie lubić klanu jako całości, ale kto wie, może z kimś z nich się zaprzyjaźnisz? Niektóre jednostki są w porządku!
Spojrzał na nią raz jeszcze, nim wrócił do prowadzenia. Biały puch otaczał ich z każdej strony grubą, równą warstwą. Barszcz lubił śnieg, chociaż był mokry i zimny, a jego krótka sierść niekoniecznie mu ułatwiała zimową przeprawę. Porą Nagich Drzew miała jednak swoje plusy, bo na tle bieli widać praktycznie każdego kota. Jedynie te całkowicie białe mogłyby się skryć w śnieżnym puchu.
Rozglądał się bacznie, w razie, gdyby coś miało na nich wyskoczyć, czekając na odpowiedź swojej uczennicy.
<Chomicza Łapo?>
[645 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz