- Hej Kolcolistne Kwiecie! - przywitała się z niebieskim. - Zauważyłam, że ciężko ci się porusza, chciałabym obejrzeć twoją łapę. - od razu przeszła do sedna sprawy.
- Nie wydaje mi się, by było tak źle… - stwierdził kocur. - Mogę nią poruszać. - na potwierdzenie ruszył lekko lewą łapą, akcentując to syknięciem bólu.
- Właśnie widzę. Idziesz ze mną do legowiska, bez dyskusji. - powiedziała stanowczo. Pomogła mu się podnieść i zaprowadziła go do legowiska medyków. Gdy ten wreszcie niechętnie przysiadł na mchu jednego z legowisk dla pacjentów, sięgnęła po trochę liści malin, by złagodzić ból przy nastawianiu barku, które musiała przeprowadzić w tym przypadku.
- Mógłbyś przeżuć te liście? - zapytała kocura.
- A muszę? - spytał ten w odpowiedzi, patrząc niechętnie na liście. Jej stryj ewidentnie nie przepadał za ziołami.
- Jak nie chcesz to nie musisz, ale ostrzegam, że na własną odpowiedzialność. Muszę ci nastawić bark, a liście maliny łagodzą ból.
- Jak nie muszę to nie jem. - odburknął tylko niezadowolony i pozwolił zająć się swoją łapą.
Zimorodkowa Łapa przyjrzała się łapie jeszcze raz i zabrała się do roboty. Gdy tylko zaczęła nastawiać niebieskiemu bark, dało się słyszeć coraz głośniejszy syk. Najwyraźniej jej stryj miał zamiar pokazać wszystkim jak bardzo zbędne są zioła. Zimorodkowa Łapa mogła po prostu wepchnąć mu zioła w pysk i gdyby chodziło o co innego z pewnością by to zrobiła. Ale teraz chciała dać kocurowi lekcje, ma niechęć do ziół to niech teraz cierpi.
Udało jej się nastawić bark, a o powodzeniu tej czynności dał znać głośny wrzask Kolcolistnego Kwiecia. Po chwili do legowiska wbiegła Różana Woń, która chwilę wcześniej prowadziła spokojną pogawędkę z Krabowymi Paluszkami i jej oczom ukazała się taka scenka: Kolcolistne Kwiecie z naburmuszono-zbolałym wyrazem pyska i Zimorodkowa Łapa, usiłująca usztywnić mu łapę, którą ten machał na wszystkie strony.
- Co tu się dzieje? - spytała czarna.
- Próbuję mu usztywnić łapę. - ddpowiedziała. - Przestań machać tą łapą, bo nafaszeruję cię makiem na uspokojenie! Mówiłam, przeżuj to przeżuj. Nie zastosowałeś się do poleceń, to teraz cierp.
- To Kolcolistne Kwiecie tak wrzasnął? - spytała niepewnie Róża.
- Tak. - odpowiedziała Zimorodkowa Łapa pośpiesznie kończąc usztywnianie barku kocurowi. - Uparł się że nie zje ziół na złagodzenie bólu, jego problem. - rzuciła.
- Aha… - odpowiedziała na to druga medyczka i wróciła do przyjaciółki na ploteczki.
- I po co ci to było? - spytała się Kolcolistne Kwiecie. - Mówiłam ci, przeżuj liście, a jak medyk coś mówi to znaczy, że chce dobrze. Szczególnie ja, twoja bratanica. Łapa już nastawiona, przeżuj teraz trochę tych liści, chyba, że nadal nie chcesz, złagodzi ból. Zostaniesz na razie w legowisku medyka, wolę cię mieć pod obserwacją. - powiedziała, po czym wyszła, by dołączyć do plotkujących Różanej Woni i Krabowych Paluszków, oraz rozpowiedzieć znajomym tę przezabawną historię. Miała nadzieję, że stryj już więcej nie podważy jej zdania, a jak spróbuje - będzie go to kosztować lub ona straci cierpliwość i wciśnie mu zioła na siłę do pyska.
[507 słów]
[przyznano 10%]
Wyleczeni: Kolcolistne Kwiecie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz