Przełknął ciężko ślinę. Doceniał zapał wojowniczki, lecz nie był pewny czy nie przerasta go on. Nie poczuwał się równie ambitną jednostką by faktycznie w tak krótkim czasie wyjść ze swoim treningiem na prostą.
"Bo jesteś równie niekompetentny, jak twój mentor"
Stłumił łzy w ślepiach. Nie mógł się rozkleić. A jednak. Poczuł, jak mokną mu poliki. A wraz z nimi ciało miękkie. Starał się wciągnąć smarki i iść dalej prosto, lecz słowa kotki odbijały się w jego głowie echem.
— Jak będziesz się tak ślimaczyć to nie wrócimy do zachodu słońca. — burknęła kotka.
Kroki ustały. Czuł na sobie jej spojrzenie. Wstrzymał oddech, próbując stłumić buzujące w nim emocje.
—Ej no nie mów mi... — urwała.
Ciężkie westchnięcie. Nie dość, że niekompletny to jeszcze tak płaczliwy, dokończył za kotkę w myślach. Bał się unieść wzrok i potwierdzić tą tezę. Cisza pomiędzy nimi powoli go wykańczała.
— Weź się w garść, nie becz mi tutaj. — mruknęła w końcu. — Zaczniemy od dziesięciu okrążeń wokół całego Cmentarzyska Potworów.
Zaskoczone zapłakane ślepka spojrzały na kotkę.
— C-całego?
Łysa kiwnęła łbem.
— Tak i na tym nie koniec. Mówiłam, że nadrobimy wszystko. Wszystko. Do roboty. Nie będę tu z tobą siedzieć do późnej nocy.
Mimo wysiłków tej dwójki i tak wrócili po zmroku, a łysa niemal ciągnęła skatowanego ucznia, który nie podołał jej wymaganiom.
* * *
Niepewnie się czuł z informacją jaka rozniosła się po obozowisku. Cierń była w ciąży. Oczekiwała dziecka. Nie do końca rozumiał tą sytuację. Nie miała partnera. Nie wydawała się też być na tyle blisko z żadnym kocurem. Głowił się nad tym dłuższy już czas, ale nie miał odwagi zapytać. Reakcja kotki mogła być niezbyt miła. Nie chciał też przypadkiem poruszać drażliwego tematu. Czuł jednak jakąś powinność wobec kotki. W końcu z własnej woli zajęła się jego treningiem. Zrobiła więcej niż jego mentor przez cały czas. Było też tego widać jakieś efekty. Choć niespektakularne, ale wciąż zrobił postęp.
Widok samotnej kotki łamał mu jakoś serce. Na dodatek jej siostra nie tak dawno temu uciekła. Pewnie było jej z tego powodu przykro. Nie wyobrażał sobie bólu po stracie Jeżynki. Więc Cierń na pewno cierpiała w milczeniu. Zbyt pokąsane przez życie by dać upust swojemu bólu.
Musiał jej pomóc. Odwdzięczyć się jakoś. Wesprzeć oczekującą narodzin matkę.
Dorodna nornica zwisała w jego pysku, gdy kroki młodego ucznia skierowały się w stronę kociarni. Stanął przed kotką. Jej niezbyt przychylne spojrzenie obarczyło na nim swego rodzaju ciężar. Nie mógł jednak się zgiąć.
— To dla ciebie. — wypalił na jednym oddechu.
Czuł, jak serce z nerwów podchodzi mu do gardła.
— Chce żebyś wiedziała, że masz we mnie wsparcie. — mruknął cicho, trochę zawstydzony swoimi słowami, przesuwając zdobycz w kierunku kotki.
<Cierń?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz