Powoli zaczynała myśleć, że ktokolwiek wymyślał te patrole albo był skończonym mysim móżdżkiem, albo akurat naćpał się kocimiętki, kiedy go o nie pytali. Szukali ciała zmarłego. Nie wiadomo nawet czy porwał je kot. Ani czy nadal istnieje. Za to musieli wychodzić z obozu i szlajać się po terenach w nadziei na znalezienie czegokolwiek. Do tego grupa kotów… Patrolowi przewodził Czernidłak, prawie najmłodszy z grupy (młodszy był tylko uczeń). Ta, mianował się wcześniej i te sprawy, ale nadal. To była hańba dla takiej porządnej wojowniczki jak ona. Oprócz niego i niej na patrolu znajdowały się jeszcze trzy koty. Puma, stróż a teraz chwilowo medyk (co do tego chwilowo to nie była pewna, bo minął już chyba sezon, od kiedy zaczął pełnić tę funkcję) oraz Żagnica z uczniem. Żagnica, o ile był spoko gościem, to był okropnie wnerwiający i nieodpowiedzialny. Miał pod ogonem szkolenie swojego ucznia więc sama musiała to robić. Nie miała zielonego pojęcia, jakim cudem nikt mu jeszcze Topoli nie zabrał. No i właśnie wspomniany Topola… Mięczak niewytrenowany. Okropnie naiwny i miły do tego niekompetentny. I jak ona ma z takimi idiotami pracować? Niedługo nie będzie musiała, bo pójdzie na urlop macierzyński, urodzić tego kociaka do siedmiu boleści, ale pewnie i tak pójdzie. Tak o. Dla buntu. Na szczęście dzisiaj nie musieli ani przedzierać się przez rozlewisko, ani iść aż do dębowej ostoi. Chodzili za to przy wrzosowej polanie. Mgła otulała ich sylwetki, przez co musieli trzymać się razem. Widziała, jak ci bardziej wrażliwi z towarzystwa, jeżą futra na karku. Jej było przyjemnie. Lubiła mgłę, wydawało jej się nawet, że ma wtedy bardzo krótkie futro. Do tego intensywny zapach wrzosów umilał atmosferę. Może było lekko za chłodno jak na jej gust, ale nie narzekała. Widziała, jak Czernidłak pociesza swojego partnera, a Żagnica krzyczy na swojego ucznia. Nic nie mogą zrobić sami. Wszystko trzeba za nich.
tw: opis martwego zwierzęcia
— Cierń czekaj!
Pobratymcy ruszyli za nią. Kiedy dotarli do granicy z Klanem Burzy, zobaczyli przy drodze grzmotu ciało sarny z dziwnie wykręconą głową. Oprócz odoru śmierci bił od niej również zapach spalin, jaki wydzielały potwory dwunożnych. Pewnie padła ofiarą jednego z nich.
— Chodźmy stąd — miauknął Żagnica, chcąc się zawrócić. Ona jednak zauważyła coś. Źrenice zwęziły jej się w szparki. Sarna miała ranę na brzuchu. To nie było naturalne przy śmierci poprzez potrącenie na drodze grzmotu. Kiedy dokładniej się przyjrzała, zobaczyła, że ciało to tylko skóra i kości. Nie, że zwierzę było chude. Tam były dosłownie tylko skóra i kości! Zwłoki były wyłuskane z mięsa. Widocznie reszta patrolu też to zauważyła. W ich myślach zagościł niepokój. Czy to samo mogło stać się z Przebiśniegiem?
Event NPC: Żagnica
EVENT OL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz