Przeszłość
— Lubisz wiewiórki? — zapytała karmicielka — Dla mnie są…. Zbyt włochate — wykrzywiła pyszczek w grymasie.Spoglądałam na rzekę. Czas płynął tak szybko; nie da się go spowolnić? Nieprzyjemny, zimny wiatr dmuchał w moje grube futro.
— Może gdzieś pójdziemy? — zaproponowałam. Dymna pokiwała głową i spojrzała się na mnie.
— Zatem gdzie idziemy? — mruknęła.
— Sama nie wiem... Może stara łódka? — zapytałam. Mżawka pokiwała głową. Wstałam. Przeciągnęłam się i zaczęłam iść w kierunku łódki. Mżawka jedynie mruczała, jakby coś się stało. Nie chciałam o nic pytać, bo wiem, że to niegrzeczne. Kiedy wchodziłyśmy do lasu, poczułam czyjąś obecność. To może dlatego, że tyle tu zwierzyny. Czułam się tak swobodnie w lesie, tu jest tak pięknie. Ptaki śpiewają, wrony kraczą. A to wszystko to tylko ułamek pięknego lasu Klanu Nocy. Niestety las się kiedyś musi skończyć; ze smutkiem patrzyłam na drzewa, krzewy, które oddalały się tak, jak my. Kiedy doszłyśmy do starej łódki, była upiorniejsza, niż kiedy byłam w niej pierwszy raz.
— Zatem gdzie idziemy? — mruknęła.
— Sama nie wiem... Może stara łódka? — zapytałam. Mżawka pokiwała głową. Wstałam. Przeciągnęłam się i zaczęłam iść w kierunku łódki. Mżawka jedynie mruczała, jakby coś się stało. Nie chciałam o nic pytać, bo wiem, że to niegrzeczne. Kiedy wchodziłyśmy do lasu, poczułam czyjąś obecność. To może dlatego, że tyle tu zwierzyny. Czułam się tak swobodnie w lesie, tu jest tak pięknie. Ptaki śpiewają, wrony kraczą. A to wszystko to tylko ułamek pięknego lasu Klanu Nocy. Niestety las się kiedyś musi skończyć; ze smutkiem patrzyłam na drzewa, krzewy, które oddalały się tak, jak my. Kiedy doszłyśmy do starej łódki, była upiorniejsza, niż kiedy byłam w niej pierwszy raz.
Teraźniejszość
— Baśniowa Stokrotko! — usłyszałam.
— Baśniowa Stokrotko! — powtarzał wciąż głos. To moje imię! Przypomniałam sobie. Odwróciłam wzrok od ziemi i ujrzałam dymną kotke. Mżawkę!
— Tak? — mruknęłam.
— Miałyśmy iść do starej łódki, nie pamiętasz? — powiedziała. Chwila, a to nie było kilka księżyców temu? Sama nie pamiętam, ale jak Mżawka mówi, to pewnie prawda. Wstałam i otrzepałam się z ziemi.
— Dobrze, to idziemy. — mruknęłam. Szybko minęłyśmy las i dotarłyśmy do łódki. Stojąc przy niej, do nozdrzy obu kotek dotarła odległa, jednak ostra woń drapieżnika, nadchodząca z przeciwległego brzegu jeziora. Wiatr przyniósł ze sobą zapach borsuka, który jednak, na tę chwilę, nie stanowił zagrożenia dla Klanu Nocy.
— Czujesz to? — spytałam. Kotka przytaknęła.
— Lepiej wracajmy... — mruknęła ponuro Mżawka. Nie chciałam wracać, jednak zapach borsuka przywołał jakiś dźwięk, który odradzał zostania koło łódki.
<Mżawka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz