– Mamo! Bo strasznie kaszlę i nie wiem czemu.
Popatrzył na nią, mając nadzieję, że coś wymyśli. W końcu mama była najlepszą medyczką, jaką znał w klanie.
Sortowała właśnie zioła, kiedy przyszedł do niej. Ten mały kociak, który ledwo przeżył poród. Kiedy usłyszała, że jest chory od razu zwęziły jej się źrenice.
– Podejdź tutaj.
Kocurek posłuchał swojej mamy i prędko do niej podszedł. Popatrzył na nią, po czym zapytał.
– Mamo i jak? Da się to wyleczyć?
Popatrzył na mamę z dołu, czekając z zaciekawieniem co następnie zrobi, by go wyleczyć.
Szybko zbadała syna. To był tylko katar. Na szczęście jeszcze nic gorszego. Szybko podała mu trochę ziół.
– Zjedz to, poczujesz się lepiej.
Popatrzył na to, co dała mu mama, po czym przyjrzał się ziołom.
– A jak to smakuje? – spytał, patrząc dziwnie na zioła, czy to nimi leczono koty? Myślał, że leczy się je czymś smaczniejszym, przykładowo mięsem, ale no, tak patrzył na te zioła trochę się bojąc, jak będzie to smakować.
– Zjedz to, poczujesz się lepiej.
Popatrzył na to, co dała mu mama, po czym przyjrzał się ziołom.
– A jak to smakuje? – spytał, patrząc dziwnie na zioła, czy to nimi leczono koty? Myślał, że leczy się je czymś smaczniejszym, przykładowo mięsem, ale no, tak patrzył na te zioła trochę się bojąc, jak będzie to smakować.
– Spróbuj to zobaczysz – zachęciła kociaka.
Popatrzył na to dość wybrednie, po czym zjadł, a gdy tylko przełknął, to aż skręciło go z powodu smaku roślin.
– Ble! Smakuje okropnie. – trzepał językiem z obrzydzenia, po czym wrócił do normalnej pozycji. – A jak koty mogą to jeść? – spytał.
– Ble! Smakuje okropnie. – trzepał językiem z obrzydzenia, po czym wrócił do normalnej pozycji. – A jak koty mogą to jeść? – spytał.
– Większe koty tak nie wybrzydzają, bo chcą wyzdrowieć. Chcesz trochę miodu?
Patrzył, słuchając swojej matki. Dorośli byli dziwni, nie mogli po prostu zrobić czegoś smaczniejszego, by wyzdrowieć? Gdyby on miałby być medykiem to robiłby najsmaczniejsze lekarstwa w całym Klanie Wilka! Ale cóż, był tylko na razie mizernym kociakiem, który mieszka w żłobku. Gdy tylko jego matka powiedziała o miodku, ten się od razu oblizał, był w końcu taki pyszny, więc czemu by go nie chcieć.
– Oczywiście!
Ustawił się zadowolony obok matki. Może jak podają zioła to wybrzydza, ale jak ma być coś słodkiego to od razu pierwszy leci.
Cisowe Tchnienie nasączyła kawałek mchu odrobiną miodu i podała kociakowi.
– Masz. A teraz zmykaj do babci.
Kocurkowi powiększyły się oczka z radości kiedy zobaczył miód. Zlizał z mchu oraz się oblizał z dokładnością, by czegoś nie zmarnować, po czym popatrzył na mamę, zanim miał odejść z jej legowiska.
– To pa mamooo! – zawołał, po czym zniknął z legowiska medyka i poszedł w stronę żłobka, gdzie była jego ukochana babcia.
– Oczywiście!
Ustawił się zadowolony obok matki. Może jak podają zioła to wybrzydza, ale jak ma być coś słodkiego to od razu pierwszy leci.
Cisowe Tchnienie nasączyła kawałek mchu odrobiną miodu i podała kociakowi.
– Masz. A teraz zmykaj do babci.
Kocurkowi powiększyły się oczka z radości kiedy zobaczył miód. Zlizał z mchu oraz się oblizał z dokładnością, by czegoś nie zmarnować, po czym popatrzył na mamę, zanim miał odejść z jej legowiska.
– To pa mamooo! – zawołał, po czym zniknął z legowiska medyka i poszedł w stronę żłobka, gdzie była jego ukochana babcia.
Tymczasem jego matka uśmiechnęła się ciepło śledząc syna wzrokiem.
<Mamo?>
Wyleczeni: Miód
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz