— Patrz Skarabeusz. To jest gwiazdnica. Rozpoznasz ją po kwiatach i kształcie liści. Możesz ją podać kotom na biały lub zielony kaszel. A tutaj masz rumianek. Jest trochę podobny do stokrotki. To składnik ziół podróżnych
Uczennica medyczki raz po raz kiwała głową, skanując wzrokiem rośliny.
— Kiedy przejdziemy do praktyki?
— Spokojnie, powoli. Jestem medyczką oraz twoją matką wiem, co robię — strofowała ją członkini kultu. Wtedy do lecznicy weszła Borsucza Puszcza. Nie wyglądała najlepiej. Konkretnie to wydawało jej się, że bura zaraz pokaże jej oraz jej uczennicy co dzisiaj jadła na śniadanie.
— Skarabeusz popatrz na mnie i ucz się — rzuciła, po czym pośpiesznie wzięła kilka jagód jałowca i podeszła do pacjentki. Nie musiała nawet nic mówić, żeby matka Jaskółczej Łapy zrozumiała, o co chodzi. Praktycznie wyrwała jej z pyska zioło i szybko połknęła. Równie szybko wyszła. Eh, koty. Kolejnym obowiązkiem uczniów powinno być kontrolowanie jakości zwierzyny. Ciągle ktoś się zatruwa!
— Dobrze Skareczko, Borsucza Puszcza zatruła się zwierzyną, więc podałam jej jagody jałowca, pamiętaj, tylko żeby nie…
Nagle do lecznicy wpadła Olszowa Kora z Miodkiem w pysku. Za nią biegła rozemocjonowana Lament krzycząc: “Z kim się bijemy?!” i “Ja mogę walnąć Miodka, to mu się poprawi!”. W brązowych oczach matki Cis błyszczał strach. Szybko odstawiła Miodka. Kociak krztusił się, nie mogąc zaczerpnąć oddechu. Nie! Przecież go już leczyła! Nie może tu teraz umrzeć na oczach swojego rodzeństwa! Topielec się załamie! Wszyscy się załamią! Zignorowała stojącą w przejściu do magazynku córkę i pobiegła, szybko odpychając ją trochę dalej. Spanikowana wzięła trochę jałowca i praktycznie wcisnęła synowi niebieskie jagody do gardła.
— Odsuńcie się od niego! — krzyknęła, zatrzymując tylko Skarabeusz — Ty będziesz tu potrzebna.
Kiedy kociak przestał się krztusić od razu niczym spanikowana matka, którą była zapytała:
— Dobrze się czujesz?
Uczennica medyczki raz po raz kiwała głową, skanując wzrokiem rośliny.
— Kiedy przejdziemy do praktyki?
— Spokojnie, powoli. Jestem medyczką oraz twoją matką wiem, co robię — strofowała ją członkini kultu. Wtedy do lecznicy weszła Borsucza Puszcza. Nie wyglądała najlepiej. Konkretnie to wydawało jej się, że bura zaraz pokaże jej oraz jej uczennicy co dzisiaj jadła na śniadanie.
— Skarabeusz popatrz na mnie i ucz się — rzuciła, po czym pośpiesznie wzięła kilka jagód jałowca i podeszła do pacjentki. Nie musiała nawet nic mówić, żeby matka Jaskółczej Łapy zrozumiała, o co chodzi. Praktycznie wyrwała jej z pyska zioło i szybko połknęła. Równie szybko wyszła. Eh, koty. Kolejnym obowiązkiem uczniów powinno być kontrolowanie jakości zwierzyny. Ciągle ktoś się zatruwa!
— Dobrze Skareczko, Borsucza Puszcza zatruła się zwierzyną, więc podałam jej jagody jałowca, pamiętaj, tylko żeby nie…
Nagle do lecznicy wpadła Olszowa Kora z Miodkiem w pysku. Za nią biegła rozemocjonowana Lament krzycząc: “Z kim się bijemy?!” i “Ja mogę walnąć Miodka, to mu się poprawi!”. W brązowych oczach matki Cis błyszczał strach. Szybko odstawiła Miodka. Kociak krztusił się, nie mogąc zaczerpnąć oddechu. Nie! Przecież go już leczyła! Nie może tu teraz umrzeć na oczach swojego rodzeństwa! Topielec się załamie! Wszyscy się załamią! Zignorowała stojącą w przejściu do magazynku córkę i pobiegła, szybko odpychając ją trochę dalej. Spanikowana wzięła trochę jałowca i praktycznie wcisnęła synowi niebieskie jagody do gardła.
— Odsuńcie się od niego! — krzyknęła, zatrzymując tylko Skarabeusz — Ty będziesz tu potrzebna.
Kiedy kociak przestał się krztusić od razu niczym spanikowana matka, którą była zapytała:
— Dobrze się czujesz?
<Miodek?>
EVENT NPC: Borsucza Puszcza, Olszowa Kora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz